PROLOG

1.3K 55 3
                                    

Mijał kolejny dzień, kolejny rok, może kolejne stulecie wypełnione nieustannym krzykiem demonów latających nad jego domem.
Młody mężczyzna, ubrany w kanarkową koszulę, z zawiniętymi do łokci rękawami, w czarnych, startych jeansach, siedział i wpatrywał się w otwory okienne pozbawione okiennic, za którymi rozpostarta była czerwona i spękana od gorąca równina. Jego osoba odcinała się całym swoim jestestwem od otaczającego ją krajobrazu. Kraina, którą przyszło mu zamieszkiwać była iście ponura, wręcz mdła, co dla tak kolorowej osoby było najpodlejszą torturą.
Nie wiedział już ile czasu minęło odkąd opuszczał ten wymiar, był niezwykle znudzony, ale od ostatnich wydarzeń miłosnych sprzed 150 lat nie zaszczycał obecnością normalnego świata. Potrzebował spokoju, a ten, jak na ironię, mógł uzyskać tylko tutaj. Inaczej pewne osoby nie dałoby mu chwili wytchnienia. Był wyczerpany, od lat nic nie czuł... doszedł do wniosku, że wie jakie samopoczucie ma wydmuszka... żadne, puste i obojętne.
Tak jak On.
Ale nic nie mógł na to poradzić, to był jego dom, dom którym On nigdy się nie szczycił, nigdy nie chciał do niego wracać, ale był jak boomerang... nie ważne jak daleko odleci to i tak wróci, magnetyzm tego miejsca nie pozwalał inaczej, ale każdy pobyt w nim obdzierał Go z człowieczeństwa, które tak bardzo w sobie pielęgnował, którego nie chciał się wyzbyć aby nie upodobnić się do najbardziej znienawidzonej osoby, do swego Ojca.
To właśnie on, jak co stulecie ściągnął go do tej bezkresnej i smutnej krainy, aby jak zwykle wlewać w jego duszę podstępny jad, aby przekonać go do pozostania przy nim na wieczność. Chciał rządzić z nim u swojego boku, był przecież Wielkim Demonem, Księciem Piekieł i to logiczne aby jego syn zasiadał u jego boku, ale ten uparcie odmawiał... sprzeciwiał się woli Ojca i wyczekiwał dnia aby opuścić ten piekielny wymiar zgodnie z zawartą między nimi niepisaną umową, dzięki której zyska czas i spokój aby móc prowadzić swoje normalne, nieśmiertelne życie.
Tak właśnie spędzał czas Czarownik, Magnus Bane, mający już serdecznie dość towarzystwa swojego Ojca i panoszących się wszędzie demonów. Zbliżał się koniec jego niewoli, bo tym była dla niego konieczność przebywanie w tym domu.... zbliżał się czas kolejnej wymiany zdań z rozjuszonym Ojcem, wymiany zdań w której on ponownie odmówi, a Edom znowu zatrzęsie się od gniewu Asmodeusa.

Czar Miłości (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz