Witam.
Mam dla was kolejny rozdział, tym razem wydaje mi się, że powinien się Wam spodobać jeszcze bardziej. Cóż mogę powiedzieć to jest MALEC. Dorosły MALEC. Także, jeśli nie chcesz lub nie powinieneś czytać, to proszę nie czytaj rozdział zawiera motyw +18... dlatego tak tylko, żeby nie było to ostrzegałam.
Cóż więcej mogę powiedzieć.
Zapraszam do czytania, komentowania i jeśli macie chęci to zostawienia gwiazdki. Będzie mi bardzo miło.
*NefilimWarlock
----------------------------------------------------------------------------------
Alec stał w sali treningowej i z uśmiechem wypisanym na twarzy patrzył z góry na rozłożonego na łopatkach Jace'a, który również szczerzył się jak opętany.
Trenowali już blisko trzy godziny, okładając naprzemiennie worki bokserskie i siebie nawzajem.
W trakcie przerwy siadali obok siebie i rozmawiali, żartując i dogryzając sobie wzajemnie. Było normalnie.
— Nie jesteś zmęczony? — spytał delikatnie blondyn, widząc jak Alec względnie spokojnie wypija kolejną butelkę wody, a pot perli mu się na czole.
— Wszystko w porządku Jace. Nie martw się, jak coś będzie nie tak dam znać. — odparł z uśmiechem starszy.
— Okej.
— Gdzie dziewczyny? — spytał Alec.
— Już po treningu. — skomentował Jace.
Alec podniósł się i rozpostarł szeroko ramiona, przeciągnął się kilka razy i zwrócił do brata.
— Wymiękasz?
Jace parsknął śmiechem i podniósł się mówiąc.
— Chyba ty.
— Niech Anioł broni! — wykrzyknął ze śmiechem Alec i po chwili ponownie kontynuowali swój trening, teraz skupiając się na ćwiczeniu walki na miecze i rzuty nożami. Byli całkowicie przepoceni, koszulki treningowe lepiły się do nich jakby ktoś je tam przykleił, były niemalże jak druga skóra.
Kiedy tak byli skupieni na ćwiczeniach z początku nie zauważyli, że są obserwowani dopóki wiązka niebieskiej magii nie przecięła powietrza i Alec nie poczuł charakterystycznego zapachu ozonu gdy ta spotkała się z jego sztyletem strącając go z uprzednio obranego przez łowcę toru.
Chybił.
Wiedział już, że ktoś jest obecny na sali poza nimi.
Nie musiał się odwracać by wiedzieć kim jest ów obserwator.
Serce zabiło mu mocniej, zaś na policzki wyszedł rumieniec.
Na Anioła! Przecież już nie jestem nastoletnim szczenięciem by się tak rumienić! — pomyślał spanikowany, kiedy poczuł ciepło wypływające na jego blade policzki.
— Alexandrze. — wymruczał Magnus by zwrócić na siebie uwagę łowcy.
Jedno słowo, jego imię w ustach tego człowieka, czułość brzmiąca na każdej głosce powodowała, że Alec miał ochotę porwać go w objęcia i całować do utraty tchu, aż nadszedłby kres świata.
Odwrócił się i posłał Magnusowi najszerszy uśmiech, czym wywołał szybsze bicie serca u czarownika.
— Magnus... o czymś zapominałem? — zapytał Alec i spanikowany zaczął przeszukiwać w pamięci plan dnia, czyżby zapomniał, że był z nim umówiony.
CZYTASZ
Czar Miłości (Malec)
FanfictionMagnus Bane żyje już od wieków. Jest przekonany, że ta namiastka świata w ktorym przebywa to nie jest miejsce dla niego. Bane jest otwarty i towarzyski, a do tego niezwykle wrażliwy... otwiera się tylko do nielicznych, kocha silnie i cierpi po każd...