ROZ. 18 - JEDNOŚĆ.

393 31 29
                                    

Alexander nie wiedział co się właśnie wkoło niego dzieje. W jednej chwili trzymał Isabelle za rękę, kiedy wkraczali w bramę stworzoną przez Magnusa.

Czuł jej ciepłą dłoń w swojej.

Teraz nie czuł nic.

Nawet własnego ciała.

Wkoło niego nie było nic.

Tylko zarysy otoczenia.

Cienie i pustka.

Próbował się poruszyć, ale tak naprawdę nie wiedział nawet w którą stronę, niczego nie dotykał, nie czuł nic pod stopami.

Czekał.

Po chwili dostrzegł oczy.

Złote i gorejące, Alec miał wrażenie, że płonie w nich żywy ogień i nie ma w nich nic poza nim.

Nie mrugały.

Patrzyły.

- Kim jesteś? – zapytał Alec.

Cisza.

- Gdzie jestem? – ponownie spróbował, choć było mu ciężko mówić.

Cisza.

Po chwili Alec dostrzegł migotliwą postać. Właściwie coś jakby jej zarys i usłyszał złowieszczy szept, gdy zjawa wreszcie raczyła zabrać głos.

- Nic się nie zmieniło. – rozbrzmiał głos w tej wszechogarniającej pustce.

- Co masz na myśli... gdzie ja jestem, co to za miejsce? – drążył chłopak, którego niepewność przyprawiała niemal o zawrót głowy. Jego serce galopowało tak jakby przedawkował energetyki.

- Nigdzie. – odparła zjawa, której głos był monotonny jakby była czymś znudzona, zaś Alec był czymś zupełnie nie wartym uwagi.

- Co? Kim ty jesteś? – Alec próbował się czegoś dowiedzieć, nie bardzo wiedział co ma myśleć o całej tej sytuacji ani też jak z niej wyjść. Był jakby w próżni i zdany na łaskę, której gdyby tylko taki był plan, na pewno by nie otrzymał. To nieco go uspokajało, ale naprawdę tylko nieco. Nadal nie wiedział co się z nim dzieje i gdzie jest ani ile czasu tu jest.

- Nie wiesz? – zdumiał się demon.

- Co masz na myśli? – podchwycił Alec.

- Jestem wrogiem... – zjawa wydała z siebie złowieszczy szept, coś jakby śmiech. Alec nie był pewny czy się nie przesłyszał.

- To wiem. – odparł sucho Alec i omal nie przewrócił oczami. Jedyne co mu zostało to ciągnąc tę grę w którą został wciągnięty. – jesteś demonem, sługą... biesem czy złym duchem... kim, a może czym, jak cię zwą? Pokaż się!! – zażądał chłopak, kiedy ponownie nie otrzymywał żadnej najmniejszej odpowiedzi.

- Nie! – warknęło widmo, którego rysy z chwilą wybuchu gniewu nabierały ostrości. Chłopak zmrużył oczy, ale czort widząc to momentalnie przybrał znudzoną pozę i wyblakł niemal zupełnie. Alexander mógł jedynie patrzeć w szarość.

- To czego chcesz, jak mnie tu ściągnąłeś. Po co? – Alec nie odpuszczał.

- Chcę żebyś przekazał wiadomość. – odparł jedynie demon.

- Wiadomość? – zdumiał się Alec. Nie takiej odpowiedzi się spodziewał. – demony nie przekazują wiadomości. – odparł zmieszany.

- Głupi Herondale! – warknęła zjawa. – powinieneś się już domyślić, że nie jestem zwykłym demonem. Podrzędną kreaturą, którą ty i tobie podobni siekacie tymi błyszczącymi, serafickimi ostrzami i odsyłacie do ich wymiarów, paląc ich ciała. Pomioty Aniołów. – bies niemal wypluł ostatnie słowo.

Czar Miłości (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz