****Alicante****
Alec obudził się wyjątkowo wypoczęty i spokojny, przeciągnął się chwilę na łóżku i pozwolił swoim myślom błądzić swobodnie, a te notorycznie wracały do jego wieczornej rozmowy z ekstrawaganckim czarownikiem. Był on wielce zdumiony, że odważył się tak otwarcie mówić z mężczyzną, którego tak naprawdę nawet nie znał... Po prawdzie, miał konkretne informacje z bazy Instytutu, ale to nic nie znaczyło... nie stanowiło normalnej relacji, a jedynie fakty... których autentyczności nie zamierzał sprawdzać czy podważać, bowiem była to część historii tego człowieka, a nie jego osobista opinia na temat czarownika... nie miał jeszcze podstaw do jej kształtowania...
Kiedy tak rozmyślał, przeciągnął się i wstał z łóżka. Nie miał dnia na wylegiwanie się, spojrzał na zegarek i stwierdził, że do zajęć w Akademii ma blisko 3 godziny... tak więc zrobił poranny trening, kilka skłonów, przysiadów i pompek... gdy do jego nosa dotarł zapach przygotowywanych jajek na śniadanie i dźwięk rozstawianych talerzy.... Natychmiast przypomniał sobie, że nie jest sam i najwyraźniej Jassmine jeszcze nie udała się na wykłady, poderwał się z podłogi i poszedł szybko się naszykować na nadciągający dzień... kiedy uznał, że jest już gotowy, zszedł na dół aby zamienić jeszcze słowo z dziewczyną, jak na dobrego gospodarza przystało...
- Cześć! - powiedział, w chwili gdy ujrzał dziewczynę krzątającą się w kuchni.
- Cześć Alec - odparła. - usiądź, śniadanie i kawa gotowe.
- To ja powinienem przygotować śniadanie, w końcu jesteś tutaj gościem - mruknął lekko zażenowany Alec.
- Och... nie przejmuj się, gościna jest sama w sobie przyjemna... a ja... lubię gotować... ty przygotowywałeś naszą pierwszą kolację - odparła, lekko się rumieniąc.
- W takim razie... skoro tak stawiasz sprawę, nie będę drążył tematu... a zajadał te pyszności... ale najpierw kawa - skomentował ze śmiechem Alec i podniósł się, aby nalać im obojgu napój życia.
- Dziękuje - odparła Jassmine i przelotnie musnęła dłoń Aleca...
- Hmm... nie ma sprawy.... - Alec chrząknął zawstydzony jej zachowaniem.
Siedzieli chwilę w ciszy, która niespodziewanie zapadła między nimi, gdy Jassmine odezwała się pierwsza.
- O której masz zajęcia? - zapytała
- O 12.00, a Ty? Myślałem, że nie zdążymy się rano zobaczyć, nie zapytałem cię wczoraj o której zaczynasz wykłady... - odparł nieco zawstydzony.
- Wykładam od 10.00, ale później... pod wieczór.... koło 18.00... jestem wolna... - plątała się zarumieniona... - może spędzimy trochę czasu razem? - dopowiedziała szybko, nim zdążyła się rozmyślić.
- Pewnie... - odparł Alec, nie bardzo wiedząc o co chodzi, przecież będą razem mieszkać do czasu, aż Clave dokładnie zdecyduje... - rozmyślał gorączkowo - wieczorem jestem wolny, nie mam planów. - dokończył już na głos.
- Świetnie - odparła z uśmiechem - to widzimy się wieczorem, a teraz znikam... chce jeszcze coś załatwić przed pracą. - to powiedziawszy podniosła się od stołu i wychodząc z jadalni, cmoknęła Aleca w policzek.
Alec siedział jeszcze chwilę skonsternowany, gdy usłyszał zamykające się drzwi... co jest do licha... - myślał gdy uczucie cmoknięcia stygło na jego policzku, a on w sumie nic nie poczuł... poza skrępowaniem.... - nic nie układa się po mojej myśli... - odparł do siebie samego.
Dokończył śniadanie i poszedł pobiegać, musiał ostudzić swoje myśli... a nic nie działało na niego lepiej jak muzyka i bieganie, dzięki Magnusowi mógł czerpać radość ze sportu, nawet w Alicante. Na samą myśl o czarowniku Alecowi zrobiło się lżej i jednocześnie ciężej w życiu, zaczynało do niego docierać to, że mężczyzna wzbudza jego zainteresowanie i wypełnia każdą myśl, nawet tę błahą. Było to miłe i przerażające zarazem... Alec czuł się jak szczeniak.... Nie zastanawiając się więcej, wyszedł z domu i zdecydował się na przebieżkę ulicami Alicante, by na koniec skierować się do Akademii i rozpocząć treningi z uczniami. Szkoła Nocnych Łowców mieściła się poza granicami samego miasta, na rozległych polanach rozpostartych niedaleko stolicy Idrisu, była to niemalże twierdza, która w czasach wojennych stanowiła pierwszy punkt obronny.
![](https://img.wattpad.com/cover/231325296-288-k510497.jpg)
CZYTASZ
Czar Miłości (Malec)
FanfictionMagnus Bane żyje już od wieków. Jest przekonany, że ta namiastka świata w ktorym przebywa to nie jest miejsce dla niego. Bane jest otwarty i towarzyski, a do tego niezwykle wrażliwy... otwiera się tylko do nielicznych, kocha silnie i cierpi po każd...