ROZ. 29 - WYSTARCZYŁA CHWILA, NIC NIEZNACZĄCA ISKRA

428 25 8
                                    

Alec krzątał się radośnie po kuchni, starając się aby swoimi poczynaniami nie obudzić śpiącego jeszcze Magnusa. Sam wstał nieco później niż zwykł to robić śpiąc w swoim pokoju, w instytucie, ale na tyle wcześnie by wyrobić się ze wszystkim co niespodziewanie wpadło mu do głowy.

Nie spieszyło mu się wychodzić z ciepłych ramion ukochanego, tak naprawdę mógłby tak leżeć w nieskończoność.

Teraz jednak podniósł się delikatnie i cicho, tak aby nie wydać najmniejszego zbędnego dźwięku, wyszedł zamykając za sobą starannie drzwi sypialni.

Przeciągnął się, delikatnie uchylił zasłony w salonie by zerknąć na pogrążone w półśnie miasto.

Robiąc sobie małą kawę włączył telefon i założył słuchawki puszczając swoją ulubioną muzykę.

Tak przygotowany wziął się za szykowanie śniadania.

Kiedy bujał się w rytm muzyki płynącej ze słuchawek do kuchni wszedł Miau i uparcie łasił się do jego nóg. Łowca spojrzał z uśmiechem w dół i delikatnie pochwycił kociaka zatapiając swoje długie palce w jego futerku. Położył go sobie na ramionach, gdzie ten po chwili zasnął w rytm kołysania się chłopaka.

Alec wyjął opiekacz, pieczywo tostowe i zabrał się za przygotowywanie chrupiących tostów. Skupiony na zadaniu, wkładał kromki do urządzenia, uważnie je opiekając by żaden tost się nie przypalił. Kiedy pieczywo było już gotowe wyłożył je na talerz, na którym tuż obok pojawiły się małe miseczki z dżemami oraz twaróg. Obok chłopak ułożył równiutko pokrojone w kostkę masło. Wszystko ustawił na dużej tacy, którą zlokalizował szykując dla nich wczorajszą kolację.

Nastawił czajnik i czekał, aż ten wyłączy się sygnalizując zagotowanie wody.

Przyszykował kawę dla siebie i Magnusa, a także wyjął śmietankę i cukier by były pod ręką.

Wyłączył muzykę, zostawił słuchawki razem z telefonem na wyspie kuchennej.

Tak uzbrojony skierował się na powrót do ukochanego.

W myślach dziękował Aniołom za swoją zręczność. Cieszył się, że udało mu się przemierzyć odległość z kuchni pod drzwi sypialni bez większego dźwięku i uszczerbku w śniadaniu.

Nawet jak chciałem zaskoczyć demona to się tak cicho nie poruszałem. — pomyślał z uśmiechem na ustach, zdając sobie sprawę, że tak było faktycznie.

Zależało mu.

Wszedł do sypialni, gdzie jego ukochany nadal smacznie spał, na poduszce którą jeszcze chwilę temu opuścił łowca.

— Kochanie... — zaczął delikatnie by zwrócić na siebie uwagę, ale odpowiedział mu jedynie niezrozumiały pomruk śpiącego czarownika. Alec uśmiechnął się i spróbował znowu. — Kochanie... obudź się... — mówił klękając delikatnie na łóżku, nie chciał przecież zrzucić całego śniadania.

— Alexander... — wymruczał Magnus.

— Tak... otwórz oczy słońce.

Magnus przeciągnął się niczym kot, by po chwili nieznacznie uchylić jedno oko. Zerknął zdziwiony na łowcę, nie do końca wiedząc co się dzieję.

— Alexander?

— Coś taki zdziwiony? — zachichotał chłopak. — czyżbyś się spodziewał tutaj kogoś innego? — mruknął łowca.

— Spodziewałem się ciebie w swoich ramionach. — sapnął Magnus. — chodź tutaj do mnie... — wymruczał wyciągając do chłopaka swoją smukłą dłoń.

Czar Miłości (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz