ROZ. 8 - CHCIAŁEM CIĘ USŁYSZEĆ

719 42 40
                                    

***** Alicante *****

Od wyjazdu z Nowego Jorku minęło już 3 dni, a Alec od tamtej pory nie rozpakował swojej torby. Po powrocie do domu ojca w Alicante, wszedł jedynie do swojego pokoju, nie paląc światła rzucił torbę w kąt szafy, zaś słuchawki i telefon włożył do szuflady w nocnej szafce, nie patrząc na nie, nie działały tutaj... dlatego nie były przydatne i nie zawracał sobie nimi głowy.

Kolejne dni Aleca wyglądały tak samo, zapowiadały się pracowicie i nużąco, ostatnio nie spał zbyt dobrze, miał jakieś mieszane uczucia, ale nie potrafił ich sprecyzować. Po porannym treningu Alec wrócił do domu, teraz gdy nie mieszkał w Akademii, bo było coraz więcej rekrutów mógł się względnie wyspać, dodatkowo było to spowodowane tym, że jego Ojciec kupił dla niego nowe łóżko, takie jak miał w Instytucie. To nie wróżyło nic dobrego, wyglądało to tak jakby ojciec planował jego zamieszkanie tutaj... na stałe... czyli ponownie porusza temat, o którym nie chciała słyszeć jego Matka ani rodzeństwo, a przede wszystkim sam Alec. Teraz nie było sensu się nad tym zastanawiać, cała sytuacja od jego powrotu była dziwna, nie miał do kogo się odezwać, bo w domu był sam... ojciec kierował Instytutem w Los Angeles, Alec natomiast nie przebywał długo w Akademii, dlatego też nie było okazji aby porozmawiać z jakimś uczniem czy nawet złapać Simona gdy ten pędził już na kolejne zajęcia. Dlatego też Alec z nikim nie rozmawiał, właściwie to głównie prowadził treningi, dawał wykłady i wracał do pustego domu. Nie miał wiadomości z Instytutu, nikt nic nie pisał... czyli było względnie spokojnie, albo nad wyraz niebezpiecznie i nikt nie chciał go stresować i dołować, że jest daleko i nie może walczyć u ich boku.

- Ciekawe co słychać w domu... nikt nic nie piszę, pewnie trenują, ostatnio jedynie w Londynie była jakaś demoniczna aktywność... chyba, że coś się zmieniło... aż szkoda, że nie mogę sprawdzić informacji w naszej bazie - rozmyślał Alec, leżąc na łóżku. - przeklęty brak elektroniki...

W tym momencie jego rozmyślania zostały przerwane, gdy nad jego głową przemknęła ognista wiadomość... Alec poderwał się i pochwycił ognisty list, z bijącym sercem zaczął czytać na głos...

Witaj Synu!

Przepraszam, że nie powitałem Cię w domu. Niestety zostałem pilnie wezwany do Instytutu w L.A.. wzrosła aktywność demonów, wobec czego musiałem być na miejscu znacznie wcześniej, niż planowałem i nie mogłem się z Tobą zobaczyć. Nie mniej niedługo będziemy mieli dla siebie więcej czasu. Teraz natomiast mam dla Ciebie zadanie, przyjedzie do Ciebie córka mojego najlepszego przyjaciela, kierownika Instytutu w Rzymie i będzie gościć do czasu zakończenia wykładów w Akademii. Wierzę, że poznacie się bliżej, a Ty synu wreszcie się ustatkujesz i zdobędziesz pozycję godną naszego nazwiska.

Teraz zostawiam Cię, przygotuj się na wizytę gościa, w garderobie posiadasz nowe stroje... zaś w sejfie gotówkę na sprawunki. Zaś Jassmine Visconti przybędzie bezpośrednio do Ciebie, dzisiaj około 18.00.

Chce być z Ciebie dumny, Ojciec.

Alec sam nie wierzył w to co przeczytał, przebiegł wzrokiem treść wiadomości i dalej nie mógł logicznie myśleć...

- Wzmożona aktywność demonów... więcej czasu dla siebie..... poznajcie się bliżej... - powtarzał na głos Alec... o co tu chodzi, nie jestem zainteresowany... nie zostanę tutaj ani się nie ożenię... cholera niedoczekanie... prędzej mnie demon pożre, niż będzie tak jak ojciec chce...która to godzina.... - Alec poderwał się i zaczął gorączkowo chodzić po pokoju, w poszukiwaniu jakiegoś zegara, nie widząc żadnego wyszarpnął szufladę i wyciągnął telefon, który ku jego zdumieniu był w brokatowym i niebieskim etui, na którym z drobinek brokatu układały się słowa... „Zadzwoń, nie dziękuj... Masz mój numer wpisany...Magnus Bane.", a co jeszcze bardziej zdumiewało to to, że telefon działał i miał pełny zasięg, a także wskazywał godzinę 14.00.

Czar Miłości (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz