ROZDZIAŁ 21: Byłoby inaczej, gdybyś miała matkę.

155 8 4
                                    

Siedziałam w kuchni przy stole, próbując zjeść coś na pusty żołądek. Nie jadłam od kilku dni i apetyt wcale a wcale mi się nie poprawił. Musiałam teraz dobrze odżywiać się ze względu na dziecko, ale wiedziałam, że i tak kolejne moje dni tak będą wyglądać.

Zakręciłam łyżeczką w herbacie i zapatrzyłam się w punkt na ścianie. Wczoraj wieczorem odbyłam rozmowę z Gabi i powiedziałam jej o ciąży. Moja siostra była tym zaskoczona, chyba gorzej ode mnie. Oczywiście ją upomniałam, aby nic na razie nie wspominała babci i obiecała mi tego nie zrobić. Myślałam na początku oczywiście o jednym punkcie wyjścia z tej całej sytuacji, ale postanowiłam urodzić to dziecko, nawet jak będę musiała je wychować jako samotna matka. To była moja wina, że ukradłam żonatego mężczyznę i nie myślałam tamtej nocy, co z nim zrobiłam. Marcin miał piękną, mądrą żonę, która uległa wypadkowi, a ja się w nim zakochałam i spodziewałam się teraz jego dziecka.

Gorzej być nie mogło już chyba.

Zagryzłam mocno dolną wargę, gdy przypomniałam sobie, że Ignacy wiedział o mojej ciąży. Domyślał się zapewne, że ojcem był Iwański i mógł szybko na mnie nakablować rodzinie. Miałam tylko nadzieję, że Marcin się o tym nie dowie. Teraz pomyśli, że specjalnie złapałam go na dziecko, aby dostać jego brudne pieniądze i zasiąść w jego rezydencji.

Nie oczekiwałam od niego nawet przeprosin.

Jesteś wstrętna.

Ktoś zapukał do drzwi i poszłam jak najszybciej otworzyć. Zaskoczyło mnie, kogo zobaczyłam przed drzwiami.

— Niespodziewałam się tutaj pani — mruknęłam, gdy pani Marta weszła do środka bez mojego uprzedniego pozwolenia. Zamknęłam za nią drzwi i odwróciłam się do niej ze skrzyżowanymi rękoma.

— Gdybyś zobaczyła własną minę, jaką zrobiłaś — zaśmiała się głośno, ale nagle jej wyraz twarzy zmienił się na bardzo poważny. — Z kim jesteś w ciąży?

Otworzyłam szerzej oczy i mogłam się domyślić, czemu postanowiła mnie odwiedzić. Doktor Ignacy na pewno ją poinformował tuż po moim wyjściu ze szpitala.

— Słucham?

— Nie udawaj. — Przewróciła oczami i zrobiła krok do przodu. — Jesteś w ciąży z Marcinem?

Ogromna gula podeszła mi do gardła, przez co słowa zadrżały mi w połowie zdania.

— Nie. Skąd pani wie?

— Nieważne. Nie pozwolę nikomu odebrać mojego męża. Zabiję w obronie małżeństwa. — Pokręciła głową i przekrzywiła głowę na bok, obserwując mnie. — Oby ten bękart się nie urodził.

— To nie żaden bękart! — Podniosłam głos, a moje serce zaczęło szybciej bić. — Ma ojca.

— Kto to jest? Pewnie jest taki sam, co ty. Mogę cię zniszczyć.

Zmarszczyłam brwi, widząc jej podstępny uśmiech grający na twarzy.

— Nie rozumiem.

Westchnęła cicho i poprawiła torebkę na ramieniu.

— Dam ci wszystko, co najlepsze. Przekażę ci czek z niezłą sumką pieniędzy.

— Sama zarobię na swoje dziecko — przerwałam jej szybko.

— Ojciec ci nie pomoże? Mów, kto to jest?

— Nic pani do tego — syknęłam, tracąc już resztki cierpliwości. Kobieta jednak nie przegrywała.

Osaczona | Osaczona #1 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz