ROZDZIAŁ 8: Ale jego żona żyje.

218 11 2
                                    

Razem z Danielem weszliśmy do baru, w którym byłam niedawno, aby spotkać się z Felicją. Rozejrzałam się w środku, widząc gromadkę ludzi.

— To tutaj pracuje twój adwokat?

Skinęłam głową.

— Felicja śpiewa.

— Patrzcie, patrzcie.

Cofnęłam się, gdy zobaczyłam tego faceta od doktorka. Czy on musiał być wszędzie tam gdzie ja?

— Artur?

— Kto to?

Zerknęłam szybko na przyjaciela.

— Kierowca doktora Ignacego. On też może mi zaszkodzić.

— To trzymaj się od niego z daleka.

— Laura Sabińska.

Przełknęłam ślinę, spoglądając niepewnie na mężczyznę. Jak zawsze miał ten swój parszywy uśmiech, co doktor. Byli bardzo do siebie podobni. Obydwoje byli dupkami i kłamcami.

— Zostaw ją w spokoju.

Artur zignorował mojego towarzysza.

— Wiesz, kto zaraz tutaj przyjdzie? Może przyłączysz się do mnie i do doktora?

Daniel zrobił krok w jego stronę, a Artur podniósł dłonie w górę i wycofał się, zostawiając nas samych. Pokręciłam głową.

— Pójdę się odświeżyć. Zaraz przyjdę.

Poszłam do łazienki, którą nie było trudno odszukać. W środku napotkałam jedną blondynkę, odwróconą do mnie tyłem. Podeszłam do lustra i poprawiłam swój lekki makijaż. Nie chciałam następnej konfrontacji z Ignacym. Od ostatniego razu i tak miała już większą pewność spotkania go na korytarzach w rezydencji Iwańskich.

Felicja, dowiedziawszy się, że jesteśmy w barze, zaprosiła nas do swojego gabinetu. Do swojego występu miała jeszcze kilka minut.

— Doktor trzyma mnie w napięciu — westchnęłam, obejmując się ramionami. — Przez niego mogę stracić pracę.

— Co powiedział?

— Groził mi.

Felicja spojrzała na mojego przyjaciela obok.

— Dobrze, że Daniel tam również jest. Ochroni cię przed nim. Najlepiej by jednak było, jakbyś nie wracała tam. Znajdziesz sobie coś innego.

Patrzyłam na nią zaskoczona, ale ona miała poważny wyraz twarzy. Przez jedną podłą osobę, miałam po prostu znaleźć inną posadę?

— Oni wszyscy są źli. Nie wracaj tam.

— Załatwię ci coś, obiecuję.

Uśmiechnęłam się słabo do Daniela i westchnęłam.

— Będę tęsknić za panią Sabiną. Jest naprawdę wspaniałą osobą.

— Nie warto się jednak narażać. Naprawdę, nie wracaj tam.

Po dłuższym namyśle postanowiłam zrezygnować z posady u państwa Iwańskich. Naprawdę trudno mi było podjąć taką decyzję ze względu na polubioną już przeze mnie staruszkę, ale nie miałam innego wyjścia. Jedyną i ostatnią osobą, jaką mogła mi zaszkodzić, był Ignacy Maciejewski.

Daniel obiecał mi pomóc w poszukiwaniach nowej pracy. Sam bowiem pracował w wielu domach, ucząc ich członków gry na fortepianie. Na każde umówione spotkanie byłam bardzo zdenerwowana i liczyłam na to, żeby przyjęli mnie dobrze i ta praca byłaby powodem do szczęścia. Jednak już po pierwszym dniu u jednej z rodzin zrezygnowałam, bo stary facet okazał się parszywym gnojem i zboczeńcem. Jak ludzie po osiemdziesiątce mogą tacy być? Nie byłam zadowolona z tego, że musiałam poszukać czegoś nowego, ale nie wytrzymałabym tam ani sekundy dłużej. Przez cały kolejny tydzień siedziałam w domu razem z babcią i szukałyśmy ogłoszeń, gdzie rodziny szukały pielęgniarki dla starszych osób. Jednak na marne, bo nawet już Daniel zaczął umywać ręce.

Osaczona | Osaczona #1 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz