ROZDZIAŁ 13: Proszę, wyjdź za Daniela.

170 9 3
                                    

Wróciłam do domu, siadając na kanapę w salonie i zamykając oczy. Tak bardzo nie mogłam pojąć, że tyle lat Daniel się we mnie podkochiwał. Sądziłam, że również traktował mnie jak młodszą siostrę, której nie miał. Mówiłam mu o wszystkich sekretach, zwierzałam się z babskich spraw, a teraz wyznał mi, że mnie kochał i chciał już nawet dzisiaj wziąć ślub ze mną.

Jęknęłam zdezorientowana, kiedy babcia weszła do pomieszczenia. Postawiła na podłodze pomarańczową miskę z mokrymi ubraniami i rozłożyła suszarkę na pranie.

— Daniel wyznał mi miłość — zaczęłam spokojnie i spojrzałam na nią. Uśmiechnęła się, nawet nie odrywając wzroku od ubrań.

— Ten chłopak jest bardzo dobry. Nie zmarnuj swojej szansy.

— Ja go nie kocham. — Pokręciłam głową i usiadłam wygodnie.

— Postaraj się. — Wzruszyła ramionami i schyliła się po skarpetki. — Lepszego już nie znajdziesz.

Chciałam jej wtrącić, że wcale nie szukałam teraz miłości, ale rozdzwonił się telefon stacjonarny. Chwyciłam telefon i poszłam z nim do kuchni, odbierając go dopiero tam.

— Ciągle o tobie myślę, Lauro.

Co za miłe przywitanie, panie Marcinie.

— Pana również miło usłyszeć — burknęłam, podchodząc do okna i wyglądając na ciemną ulicę.

— Wiem, że nadal się kochamy.

— My nie możemy...

— Marta kiedyś wyzdrowieje — przerwał mi i odchrząknął znacząco. — Ona zrozumie.

— Nie mogłabym to zrobić ani pani Marcie ani wszystkim pozostałym.

— Dostałem obsesji na twoim punkcie.

Westchnęłam cicho i udałam, że tego nie słyszałam. Rozmowy z panem Marcinem były zawsze trudne dla mnie. Dlaczego jego głos działał na mnie tak inaczej? Przez niego byłam niepewna, nieśmiała i zdezorientowana.

— Jestem porządną dziewczyną, panie Marcinie.

— Jesteś jeszcze za młoda, więc nie wiesz, jakie jest prawdziwe życie. Jeszcze go nie zaznałaś.

— Nie powinnam kochać żonatego mężczyznę — wymknęło mi się, ale już nie mogłam cofnąć swoich ust. Na chwilę nastała cisza w słuchawce, ale później znów przemówił jego łagodny głos.

— Moje serce już należy do ciebie.

— Proszę zapomnieć o mnie.

— Czyli chcesz, żeby nasze drogi się rozeszły? Mamy udawać, że nic się nie stało?

Tak, tego właśnie chciałam.

— Mam po prostu zapomnieć?

Miałam tylko dwie opcje.

Powiedzieć prawdę albo skłamać.

Ostatecznie wybrałam inną opcję i rozłączyłam się z moim rozmówcą. Miałam nadzieję, że pan Marcin nie zadzwoni po raz kolejny. Usiadłam zdesperowana na krześle przy stole i pociągnęłam nosem.

— Kochanie, zrobię zaraz kolację. — Babcia weszła do kuchni i szybko otarłam łzy z policzków. — Dlaczego płaczesz?

— Jestem złą osobą — stwierdziłam, spuszczają głowę. — Kocham żonatego mężczyznę.

— Potrafisz się temu oprzeć — westchnęła staruszka, gładząc mnie spokojnie po ramieniu.

— Miękną mi kolana od razy, gdy jego widzę. Skąd takie uczucia się biorą, babciu?

Osaczona | Osaczona #1 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz