ROZDZIAŁ 9: Mam nadzieję, że zostaniemy przyjaciółkami.

191 10 2
                                    

Początek dnia nie okazał się jakimś nowym zbawieniem. Miałam wrócić do rezydencji Iwańskich i już się nie mogłam wywiązać. Wiedziałam, że do mnie należała ostatnia decyzja, ale z drugiej strony Gabrysia miała rację. Doktor leżał w szpitalu, ponieważ ktoś na niego napadł, a teraz zapłacą mi podwójnie za dodatkowe rehabilitowanie żony pana Marcina. Pieniądze przecież zawsze były nam potrzebne, a teraz mogłam ich dostać dwa razy więcej.

— Nie odezwiesz się dzisiaj do mnie?

Stanęłam przy drzwiach na zewnątrz, gdy moja siostra zamykała je na klucz. Babcia poszła do sklepu na małe zakupy, a musiałyśmy być w rezydencji już o dziewiątej.

— Nie chciałam tam wracać, Gabi.

— Witajcie piękne damy! — Daniel uśmiechnął się do nas, gdy zawitał na naszym podjeździe. Uniósł brew, spoglądając na mnie niepewnie. — Jesteś zła?

— Zmusiłam ją do pracy u Iwańskich. — Gabrysia wzruszyła ramionami, pokonując ostatni schodek i chowając klucz w torebce.

— Wrócisz tam?

— Jego żona Marta żyje.

Daniel odchrząknął, nie zadając zbytecznych pytań.

— Podwieźć was? Właśnie jadę na lekcję z Pauliną.

Obie pokiwałyśmy głową. Gabrysia złapała mnie za rękę delikatnie, idąc za Danielem.

— Rozchmurz się — szepnęła mi do ucha. — Zapłacą ci teraz podwójnie.

Moja siostra zajęła miejsce pasażera, a ja usiadłam na tylnym siedzeniu. Przez całą drogę do rezydencji Gabrysia opowiadała Danielowi, jak to żona Marcina żyła i przebudziła się po dwóch latach ze śpiączki w jego własnym domu. Nie przysłuchiwałam się temu zbytnio, bo z jednej strony mnie to nie interesowało. Wpatrywałam się przez okno na mijające przez samochód ulice i zadowolonych z życia ludzi. Chciałabym uśmiechać się tak, jak kiedyś. Cieszyć się z małych rzeczach, ale chyba już nie potrafiłam.

Wkroczyliśmy całą trojką do rezydencji Iwańskich. Daniel poszedł z Pauliną do salonu, w którym stał fortepian, a Gabrysia szybkim krokiem udała się do kuchni. Czekałam na pana Marcina i za długo nie musiałam czekać.

— Witaj, Lauro. — Posłał mi swój promienny uśmiech. — Przedstawię cię od razu Marcie.

Ręce zaczęły mi drżeć, gdy pomyślałam o jego żonie. Czy była tak miła, jak wyglądała na tym zdjęciu ze swoim mężem? Czy będzie chciała, abym pomogła jej wrócić do poprzedniego życia?

Marcin otworzył drzwi do pokoju, który kilka dni temu był jeszcze zamknięty i niedostępny dla wszystkich. W środku zauważyłam Barbarę i siedzącą na łóżku pod kołdrą piękną kobietę. Miała ładne i lśniące blond włosy a kolor jej oczu było widać już z daleka. Miała bladą twarz, ale wiedziałam, że było to spowodowane tym, co ostatnio przeżyła.

— To ty?

Przełknęłam ślinę, gdy usłyszałam groźny głos Barbary. Domyśliłam się szybko, że nie była zadowolona na mój widok.

— Przecież została wylana.

— Nikt jej nie wylał. — Zaczął mnie bronić pan Marcin. Miałam ochotę schować się za nim przed złą Barbarą. — Poprosiłem ją, aby wróciła i została pielęgniarką dla Marty.

— Nie brak w mieście pielęgniarek — zakpiła kobieta.

— Laura jest profesjonalistką.

— Nie zgadzam się!

Osaczona | Osaczona #1 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz