Zaczęłam powoli otwierać czy, gdy jakiś głos do mnie przemawiał. Zobaczyłam nad sobą twarz Doroty i przez moment zastanawiałam się, gdzie byłam. Moja część twarzy nadal dawała o sobie znać od mocnego uderzenia.
— Ocknij się.
— Znowu tutaj jestem? — Rozejrzałam się po ponurym pokoju, w którym siedziałam już kilka dobrych dni. — Nie udało mi się uciec.
— Musimy uciekać. Mają potworny plan.
Dorota odeszła ode mnie i zaczęła chodzić po pokoju. Pomasowałam skronie i podniosłam się z podłogi, na której leżałam.
— Pierwszym porywaczem jest Artur Dawidowski.
Kobieta zamarła, odwracając się w moją stronę.
— Skąd wiesz?
— Znalazł mnie i sam się do tego przyznał.
— Czyli drugim jest Ignacy Maciejewski.
Przełknęłam głośno ślinę, czując ciarki momentalnie przechodzące po moim całym ciele.
— Naprawdę? Nie dziwię się w sumie.
Doktor chciał się zapewne zemścić na mnie za to, że odebrali mu prawa do wykonywania swojego zawodu. Mogłam od razu go o to podejrzewać, ale wypadła mi z głowy jego obleśna postać.
— Chcą się nas pozbyć. Sama słyszałam.
— Co takiego słyszałaś?
— Wyślą nas do domu wariatów.
Moje oczy się rozszerzyły na słowa kobiety.
— Co?!
— Tam zamyka się osoby psychiczne, umiera się za życie. — Dorota uderzyła pięścią w ścianę, aż ta zadygotała. — Dyrektorem zapewne jest jakiś dobry znajomy Ignacego. My stamtąd nie uciekniemy!
— Istnieje taki dom w ogóle?
— No jasne — prychnęła i pokręciła głową. — Ignacy by sobie tego nie wymyślił.
Przymknęłam oczy i oparłam się plecami o chłodną ścianę. Nie mogłam uwierzyć, że chcieli nas zamknąć w wariatkowie. Nie mogłam uwierzyć w to, że ta trójka była bez serca, nie licząc się z naszym zdaniem oraz uczuciami. Może i zasługiwałyśmy obie na karę, ale nie w taki sposób. Miałam już nigdy nie zobaczyć swojej rodziny i umrzeć w samotności w jakimś domu wariatów?
— Nie chcę tam jechać. Syn na mnie czeka.
— Przestań jęczeć! — powiedziała głośniej Dorota i stanęła przede mną, patrząc prosto w oczy. — Musimy uciekać.
— Jak? Drzwi są zamknięte.
— Nie wiem. Musimy coś wymyślić.
Zamek w drzwiach za nami szczeknął i do środka weszła pewna siebie Marta, z widocznym uśmiechem na ustach.
— Widzę, że jesteście przerażone.
— Akurat — fuknęła jej siostra bliźniaczka, podchodząc do niej bliżej. — Już niedługo zapłacisz nam za to!
Marta uniosła wyżej głowę, ignorując jej komentarz.
— Już jutro widzimy się po raz ostatni.
— Nie zamkniesz nas w żadnym domu wariatów!
Blondynka spojrzała na mnie pytająco i zauważyłam, jak następnie zacisnęła szczękę.
CZYTASZ
Osaczona | Osaczona #1 | ZAKOŃCZONE
RomansaBój się kochać kogoś, kogo nie powinnaś. _____________________________________ Laura Sabińska jest pielęgniarką, jednak zostaje wrobiona w kradzież i próbę zabójstwa przez doktora Ignacego. Z pomocą tajemniczej kobiety wychodzi z więzienia i zaczyna...