ROZDZIAŁ 12: To jest wyjątkowa przyjaźń.

163 10 5
                                    

Chciałam jak najszybciej wrócić do domu, aby zamknąć się w swoim pokoju i zamknąć oczy. Z jednej strony cieszyłam się wolnym na resztę tego dnia, bo nie musiałam widzieć migdalących się pana Marcina z jego żoną. No i dodatkowo jeszcze z jego kochanką, gdyby miała go jeszcze ochotę odwiedzić.

— Cześć, Laura! — Zatrzymał mnie głos sąsiadki, więc przystanęłam i uśmiechnęłam się do niej sztucznie. Nie chciałam wdawać się w rozmowy z nią, bo była gadułą i straszną plotkarą. Próbowałam trzymać się od takich ludzi z daleka jak najdalej się dało. — Słyszałam, że pracujesz u bogatej rodziny i płacą ci podwójnie.

— Tak. - Skinęłam głową i zmarszczyłam nos, gdy wiatr bujnął moje włosy do przodu. — Jestem pielęgniarką dwóch osób.

— To musisz dobrze zarabiać w takim razie. — Skinęła głową z uznaniem i ścisnęła w dłoniach szczotkę, którą trzymała do tej pory. — Twoja matka byłaby dumna, gdyby dowiedziała się o tym w więzieniu.

Zmarszczyłam brwi.

— W więzieniu?

Kobieta zrobiła skrzywioną minę i cofnęła się.

— A nic, nic. Do zobaczenia. — Szybko zniknęła w domu, odkładając szczotkę pod domem. Szybkim krokiem poszłam w stronę domu i trzasnęłam drzwiami, stając przed babcią przy stole.

— Czy to prawda, że moja matka jest w więzieniu?

— Kto ci to powiedział? — Wstała z krzesła, patrząc na mnie zaskoczona. — Ta wredna Elżbieta? Wierzysz jej?

— Nie kłam, babciu. Ja i Gabrysia mamy prawo wiedzieć. Jeśli nasza mama...

— To plotkara największa na tej ulicy, Laura — przerwała mi babcia, patrząc ze łzami w oczach. — Twoi rodzice przecież zginęli w wypadku.

Westchnęłam tylko i dalej już się z nią nie kłóciłam. Miała rację. Elżbieta była nikczemna i plotkowała o wszystkich i o wszystkim. Na pewno chciała mi zadać tylko cios prosto w serce i zresztą to zrobiła, udało jej się. Już w pierwszym momencie wierzyłam, że mama żyła i siedziała w więzieniu, ale czar za szybko prysł i zniknął.

Zdążyłam zjeść szybki obiad i ogarnąć siebie, gdy Daniel zapukał do drzwi. Otworzyłam mu z uśmiechem i wpuściłam do środka. Zawsze był tutaj mile widziany.

— Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.

— No co ty. Pani Marta właśnie się mnie pozbyła na resztę dnia, a babcia wyszła do twojej matki.

Przytaknął mi i westchnął po chwili.

— Moja szwagierka pobiła się z Pauliną dzisiaj na plaży.

Otworzyłam zaskoczona usta, nie sądząc, że córka pani Olgi byłaby do tego zdolna.

— Nie domyśliłabym się, że pani Paulina byłaby w stanie się awanturować.

— Ty jesteś inna.

— Daruj sobie. — Poczułam, że zaczynałam się rumienić. Nie lubiłam dostawać komplementów, tym bardziej od Daniela. Ale on nie przestawał.

— Zasługujesz na to. Jesteś wyjątkowa i bardzo piękna. Zakochałem się w tobie.

Szczęka mi dosłownie opadła. Nie spodziewałam się tego i całe ciało zamarzło na kilka minut. Daniel nie odrywał ode mnie wzroku.

— Nigdy bym nie pomyślała — szepnęłam, będąc nadal w szoku.

— Kochałem cię przez lata. Jesteśmy dla siebie stworzeni, zauważyłem to od dawna. Nie spieszyłem się z tym wyznaniem, bo chciałem, aby nadszedł na to prawidłowy dzień.

— Traktowałam cię od samego początku jak brata. — Przełknęłam ślinę i podrapałam się po skroni. — Mogłam na tobie zawsze polegać.

— Nie chcę być twoim przyjacielem i bratem — ciągnął dalej, zbliżając się do mnie. — To jest wyjątkowa przyjaźń.

— Przykro mi, Daniel, ale nie mogę tak. Mówiłam ci o wszystkim, byłeś dla mnie jak brat.

— Przemyśl to na spokojnie. — Chwycił mój policzek i pogładził go delikatnie. — Kiedy indziej o tym jeszcze porozmawiamy.

— Nie pokocham cię — jęknęłam prawie, dając mu to do zrozumienia. Zignorował mnie kompletnie.

— Będziemy się nadal spotykać. Nie chcę z tobą zrywać bliskości. — Odsunął się ode mnie i dał mi przepraszający uśmiech. — Teraz muszę iść. Do zobaczenia.

Patrzyłam za nim jak otępiała. Nadal nie wiedziałam, co sądzić o jego wyznaniu. Znaliśmy się dobre kilka lat, opowiadaliśmy sobie o wszystkim, bawiliśmy się na swoich podwórkach, a nawet kąpaliśmy w wannach za dzieciństwa. Był dla mnie jak starszy brat, który wspierał mnie, bronił przed wszystkim i dbał jak o nikogo innego. Nawet nie był tak bardzo zbliżony do Gabrysi jak do mnie. I teraz sobie dopiero uświadomiłam, dlaczego zachowywał się tak przy mnie i wobec mnie. Ja jednak nie potrafiłam odwzajemnić jego uczucia. Kochałam go, ale tylko jako brata. Nie mogłam być dla niego nikim więcej niż przyjaciółką albo siostrą. Wiedziałam, że go zranię, kiedy za kilka dni znowu powrócimy do tej rozmowy. Wiedziałam, że będzie zawiedziony, a tego nie chciałam. Nie chciałam narażać naszej tak długo już trwającej znajomości.

Po południu wpadłam do domu Daniela. Nie zastałam go, a tylko jego matkę. Nie chciałam być niegrzeczna, więc zostałam i Liliana szybko zaczęła wypytywać o mnie i swojego syna.

— Daniel powiedział ci już, tak?

Skinęłam tylko głową i domyśliłam się, że jego matka o wszystkim wiedziała. Czy moja babcia też?

— Żal mi go — westchnęłam, siadając razem z kobietą na kanapie w salonie.

— Kocha cię od lat.

— Traktuję go jedynie jako brata. Trochę mi go szkoda.

— Pan Marcin nie jest dla ciebie. — Zerknęła na mnie. — Zapomnij o nim, bo będziesz cierpiała.

— To na pewno się nie spełni. — Uspokoiłam ją i uśmiechnęłam się delikatnie. Marcin Iwański był dla mnie skończonym tematem.

— Pokochaj Daniela, proszę.

Naszą rozmowę przerwało nam wejście dwóch synów Liliany. Daniel na mój widok się lekko zdziwił, ale uśmiechnął szybko, gdy tylko zamknął drzwi za swoim bratem. Jego brat przywitał mnie skinieniem głowy.

— Podobno mój brat wyznał ci, co do ciebie czuje.

Każdy wiedział, tylko nie ja.

— Cieszę się, że przyszłaś. — Daniel podszedł do mnie bliżej i spojrzał na matkę. — Może zostaniesz na kolacji?

— Tak, zostań. — Liliana wstała z kanapy i skierowała się do kuchni. — Nie chcę słyszeć odmowy.

Zachichotałam cicho i zgodziłam się na propozycję. Posiłki Liliany były naprawdę smaczne i za każdym razem delektowałam się nimi. Nie to, żeby moja babcia była gorszą kucharką. 

— Mogłabyś wejść ze mną w związek. — Głos Daniela przerwał moje myśli. — Ja szanuję kobiety. — Chwycił moje obydwie dłonie i podniósł na wysokości oczu. — Już jutro byś nawet mogła być moją żoną. Pokochaj mnie.

— Daj mi trochę czasu.

I co ja miałam zrobić?

Osaczona | Osaczona #1 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz