ROZDZIAŁ 7: Zostałaś przeze mnie osaczona.

221 13 2
                                    

Wyszłam z sali przesłuchań i odetchnęłam z ulgą. W dzisiejszym dniu wszystko się już skończyło i mogłam swobodnie oddychać. Babcia razem z Danielem przybiegli do mnie od razu.

— I jak było?

— Zadawali dużo pytań — westchnęłam zmęczona, ale uśmiechnęłam się do staruszki. — Mam dobrego adwokata, więc poradzę sobie.

— Kto to w ogóle jest za adwokat?

— To kobieta, którą poznałam wtedy w więzieniu. Zgodziła się mnie bronić.

— Ale jak jej zapłacimy?

Chwyciłam dłonie mojej babci, ściskając je delikatnie.

— Nie przyjmie od nas żadnych pieniędzy.

Mojej babci trochę ulżyło, ale nadal patrzyła na mnie zaskoczona. No tak. Jak można było kogoś bronić za darmo?

— Jak sobie poradziłaś, dziecino?

— Myślę, że dobrze, ale doktor nie przyszedł.

— Co, jeśli cię zamkną?

Pokręciłam głową, chcąc wyrzucić te myśli z głowy jak najszybciej. Musiałam być przecież optymistką.

— Czuję się wszędzie osaczona, ale będzie dobrze, babciu. Wszystko się ułoży. — Spojrzałam na zegar i westchnęłam cicho. — Muszę zbierać się do pracy.

— Podwiozę cię — odezwał się Daniel. — Mam dzisiaj lekcje z Pauliną.

Odwieźliśmy najpierw moją babcię do domu i w międzyczasie ubrałam się w swój roboczy strój. Potem oboje pojechaliśmy do rezydencji. Na podjeździe stał czarny samochód z przyciemnionymi szybami. Wyglądał na naprawdę drogi, jak zresztą wszystko, co miała w swoim posiadaniu rodzina Iwańskich. Weszliśmy do środka i usłyszeliśmy z małego saloniku czyjeś odgłosy. Poszliśmy za nimi i omal, co nie krzyknęłam z przerażenia.

— Dzień dobry — odchrząknął Daniel tuż obok mnie i wszyscy się do nas zwrócili. Łącznie z doktorem Ignacym! Mierzyłam go swoim wzrokiem i on robił to zupełnie samo. Co robił w tym domu?

— Doktorze — zaczął Marcin, stając między nami. — To pielęgniarka babci, Laura Sabińska. Lauro, to lekarz babci, Ignacy Maciejewski.

— Miło mi cię poznać, Lauro. — Wyjął w moją stronę swoją dłoń i przypatrzyłam się jej. Chciał zrobić przed nimi wszystkimi jakiś teatrzyk? Żeby zagrać z nim w otwarte karty, podałam mu swoją dłoń i uścisnęłam.

— Przepraszam. Muszę zająć się panią Sabiną.

Doktor Ignacy lekarzem pani Sabiny. A to dopiero była niespodzianka. Gdybym wiedziała, że on dzisiaj się miał tutaj pojawić... Teraz na pewno powie pani Oldze i Marcinowi o wszystkim. Zagra w to z jak najlepszej strony. I jak miałam teraz być spokojna? Czy będziemy się widywać w tym domu niemalże codziennie?

Kiedy tylko go zobaczyłam na korytarzu, chciałam odwrócić się i uciec, ale było za późno. Zatkał mi usta swoją obrzydliwą dłonią i otworzył drzwi do pierwszej lepszej sypialni. Rzucił mnie brutalnie na łóżko i poczułam w oczach pierwsze napływające łzy.

— Milcz — warknął, zamykając za sobą drzwi — albo powiem wszystko.

Stanął przed drzwiami i wpatrywał się we mnie. Bałam się nawet powiedzieć jednego słowa.

— Pracujesz tutaj. — Odsunął się od drzwi i włożył dłonie w kieszenie spodni, stając przed łóżkiem. — Tego się nie spodziewałem.

— Ja naprawdę potrzebuję tej pracy — załkałam, ale on tylko się zaśmiał.

— Wpadłaś w moje sidła. Zostałaś przeze mnie osaczona.

— Proszę — pisnęłam, gdy chwycił mnie mocno za ramię i przysunął do siebie.

— Nikt ci nie uwierzy.

— Jest pan ohydny.

Uśmiechnął się obrzydliwie, jeszcze bardziej mnie do siebie dociskając.

— A ty apetyczna. Nadal mam na ciebie ochotę. — Nachylił się do mojej szyji i próbowałam go odciągnąć.

— Nienawidzę pana! — krzyknęłam, szamocząc się z nim. — Szkoda, że nie zabił się pan wtedy na schodach!

I upadłam na łóżko, kiedy mężczyzna wymierzył mi siarczysty policzek. Zszokowana spojrzałam na niego, nie spodziewając się tego czynu zupełnie.

— Zapłacisz mi za to — syknął i się zaśmiał. — Nie domyślasz się? Nadal mam ochotę. — Pociągnął mnie mocno i gwałtownie za rękę. — Zyskasz na tym, nie powiem. Pocałuj mnie.

— Puść mnie — krzyknęłam z rozpaczy, siłując się z nim całym.

— Jak udało ci się zostać tutaj pielęgniarką? Podoba ci się ta praca? — Przechylił głowę na bok i przełknęłam ślinę, widząc jego uśmiech. — Stracisz ją prędko.

— Będę krzyczeć!

W tej samej chwili do pokoju wszedł Daniel i dziękowałam Bogu, że zesłał właśnie go. Doktor mnie puścił i podbiegłam szybko do chłopaka.

— Nie waż się jej tknąć! Nie zbliżaj się nigdy!

— Ciebie też mam w garści.

— Mam się ciebie bać? — Daniel splunął, mierząc mężczyznę złowrogim spojrzeniem. — Paulina nie jest jedyną uczennicą.

— Marcin nie pamięta cię. — Doktor zwrócił się do mnie i włosy mi się zjeżyły na ciele. — Mogę w każdym razie mu przypomnieć.

— Błagam, tylko nie to.

— Odczep się od niej. — Daniel zasłonił mnie swoim ciałem i skuliłam się bardziej. Odwrócił się na moment do mnie. - A ty nie musisz go o nic błagać.

— Twój los zależy tylko ode mnie.

— Jesteś parszywy. Nie zbliżaj się do niej, bo inaczej cię załatwię. Chodźmy stąd. — Daniel objął mnie ramieniem i wyszliśmy z pokoju. Wtuliłam się w jego bok, czując błogie bezpieczeństwo. Gdyby nie Daniel, nadal tkwiłabym w okropnych objęciach doktora Ignacego. I może nawet doszłoby do czegoś złego.

— On może mnie pogrążyć — jęknęłam zrozpaczona, opierając się o ścianę w głównym holu.

— Nie pozwolę na to. — Daniel złapał mnie pewnie za ramiona, patrząc mi w oczy. — Zaufaj mi.

Podziękowałam mu uśmiechem, bo tylko na to było mnie stać. Naprawdę żałowałam tego, że zgodziłam się znaleźć tamtego wieczoru w mieszkaniu Ignacego. Gdyby nie to, nie musiałabym się niczego obawiać, nadal pracowałabym w szpitalu i byłabym najszczęśliwsza na tym świecie. Jednak życie oplotło mnie i miało całą w garści. Nie zapomnę tego sobie nigdy, że byłam taka naiwna.

Poszłam do pani Sabiny, gdy Daniel mnie zostawił. Jej mina nie wyglądała na przyjazną.

— Zostawiłaś mnie na cały dzień. — Splotła ręce na klatce piersiowej i zachichotałam cicho, gdy udawała być naburmuszoną.

— Byłam zajęta. Teraz możemy się pobawić. — Uniosłam dłoń, aby wziąć jednego pluszaka, ale staruszka chwyciła moją dłoń w swoją. Spojrzała na mnie z przymrużeniem oka.

— Masz zimne dłonie.

— Z nerwów. — Wzruszyłam ramionami. — Mam swoje problemy.

— Pamiętaj, że kocham cię jak wnuczkę.

— Mam już swoją babcię, ale panią również uważam za taką drugą — uśmiechnęłam się szeroko.

Ten dzień mógł się już skończyć.


Osaczona | Osaczona #1 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz