ROZDZIAŁ 4: Boisz się, że będę chciał cię pocałować.

316 15 5
                                    

Zrobiłam sobie szybką herbatę, gdy do pomieszczenia wszedł Marcin. Obejrzałam się na niego chwilowo, dając mu swój promienny uśmiech na dzień dobry.

— Jest Liliana? Miała zaparzyć mi kawy.

— Przed chwilą poszła, ale ja mogę podać panu kawę. — Odwróciłam się do niego, zagryzając nerwowo wargę. Wpatrywał się we mnie, po czym się uśmiechnął.

— Na pewno jest pyszna. Parzyłaś kiedykolwiek kawę?

— Liliana mnie nauczyła. Myślę, że również potrafię zrobić taką samą jak ona.

— W sumie to chyba nic trudnego.

Pokręciłam głową, podając już zaparzoną kawę panu Marcinowi. Chwycił kubek, ale nie zabrał go do siebie. Spojrzał mi prosto w oczy, a ja stałam w miejscu jak zahipnotyzowana.

— Jesteś piękna, wiesz? Łatwo się można w tobie zakochać.

Przełknęłam ślinę, nadal nie poruszając się z miejsca. Jego oczy były brązowe, twarz miał gładziutką jak pupa niemowlaka, tak podejrzewałam zresztą. Jego usta były cienkie, ale gotowe do działania.

Laura, ogarnij się.

— Jesteś miła i śliczna — ciągnął dalej, a ja w tej samej chwili opamiętałam się i odsunęłam od niego o kilka kroków. Pociągnęłam nosem.

— Nie może tak pan do mnie mówić.

Oparłam się o blat, gdy do kuchni wszedł Daniel. Uśmiechnęłam się na jego widok, a on przeskoczył wzrokiem raz na mnie, a raz na Marcina.

— Cześć, Daniel. — Marcin przywitał go ciepłym uśmiechem. Zwrócił się do mnie. — Poznaj Daniela. Uczy moją siostrę gry na fortepianie.

— My już się znamy. — Zagryzłam wargę. — Mieszkamy naprzeciwko siebie i jesteśmy przyjaciółmi.

— Co za traf. — Marcin skinął głową i zerknął na nadgarstek. — Pójdę już. Pilnuj swojej sąsiadki.

Daniel spojrzał za nim, a ja starałam się skupić teraz uwagę na moim sąsiedzie. Prychnął pod nosem.

— Co za bufon.

Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc.

— Wszyscy bogacze są tacy sami. Od kiedy z tobą flirtuje?

Zaśmiałam się cicho, kręcąc głową przy okazji.

— Skąd ci to przyszło do głowy? Po prostu pan Marcin odnosi się do mnie z szacunkiem. Coś sobie chyba ubzdurałeś.

Daniel wzruszył tylko ramiona i wyszedł, usprawiedliwiając się tym, że musi znaleźć jak najszybciej panią Paulinę. Wzięłam tacę ze śniadaniem dla pani Sabiny i poszłam do jej pokoju. Była już jej pora wstawania, ale zapukałam delikatnie w drzwi, nie chcąc jej jednak obudzić. Jednak pani Sabina już siedziała na łóżku i bawiła się swoimi pluszakami. Uśmiechnęłam się, gdy spojrzała na mnie.

— Jaki tutaj bałagan. — Wzdrygnęłam się, wchodząc do pokoju i widząc go w całej okazałości. Odstawiłam tacę na stolik nocny.

— W nocy, kiedy śpię, lalki bawią się pluszakami. Robią sobie różne imprezy.

Pokręciłam głową ze śmiechem na jej słowa. Starsza pani od razu przystąpiła do śniadania, podałam jej leki i w międzyczasie posprzątałam trochę zabawki.

— Dlaczego nie wypiła pani mleka? — Usiadłam obok niej na łóżku, gdy pokręciła chaotycznie głową. — Jest bardzo dobre i zdrowe.

Odwróciłam głowę w stronę drzwi, widząc w progu Barbarę. Zmierzyła mnie swoim surowym wzrokiem, a potem panią Sabinę.

Osaczona | Osaczona #1 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz