Pewnym krokiem wszedłem do pokoju, znajdującego się na końcu korytarza. Zamknąłem za sobą drzwi i od razu zbliżyłem się do leżącego na łóżku szatyna. On jedynie zmarszczył brwi zdezorientowany nie wiedząc co się dzieje, ale nie zdążył nic powiedzieć, ponieważ ja od razu wdrapałem się na łóżko, pochyliłem się nad jego ciałem i bez zastanowienia pocałowałem Louisa.
- Cholera, Harry, co ty robisz? - wymamrotał zaskoczony, odrywając usta od moich.
- Zapytałeś mnie w kuchni o to, czy gdybyś znów mnie pocałował, tak jak wtedy na balkonie, to czy odwzajemnił bym twój pocałunek. To jest moja odpowiedź. Odwzajemnił bym każdy twój pocałunek, Lou - odpowiedziałem szczerze, patrząc na szatyna. - Tak bardzo namieszałeś mi w głowie, że ciężko mi wyrazić słowami to, co czuję, ale jedyne czego jestem pewien to to, że potrzebuję cię, Louis. I nie, nie w tym seksualnym znaczeniu, jak piszą w fanfikach na Wattpadzie.
- W czym? - uniósł brwi jeszcze bardziej zaskoczony.
- Uhh, nieważne, kiedyś ci wytłumaczę - pokręciłem głową. - Zrozumiałem, że brakuje mi takiego zwykłego kontaktu z tobą. Ciebie. Potrzebuję czasami z tobą porozmawiać, potrzebuję, żebyś mnie przytulił, a czasami też pocałował... rozumiesz? - powiedziałem szybko na jednym wydechu.
- Tak, rozumiem - odpowiedział, chociaż dalej był nieco oszołomiony moim wtargnięciem do pokoju, tym pocałunkiem i słowami, które wypowiedziałem. - Ale zwolnij trochę, bo już nie nadążam... - poprosił.
Wziąłem głęboki wdech, a po chwili potok słów sam popłynął z moich ust wraz ze wszystkimi uczuciami względem mężczyzny, które w sobie skrywałem:
- Uświadomiłem sobie, że tęsknię za tym, co mieliśmy. I chcę być z tobą szczery, nie byłem szczęśliwy z Liamem. Chciałem z nim zerwać jeszcze zanim cię wyciągnęliśmy z więzienia, bo wtedy, w twoje urodziny, w tym samochodzie... Bałem się, że moje uczucia do ciebie się wypaliły, ale wtedy naprawdę to poczułem - wyznałem patrząc mu w oczy. Nadal nad nim wisiałem, opierając dłonie na torsie mężczyzny, ale chyba mu to nie przeszkadzało, bo nic nie mówił, tylko słuchał mnie uważnie. - Później ta cała akcja... Nie miałem do tego głowy, by z nim porozmawiać, skupiłem się wtedy na tobie. Po ucieczce byłeś w tak kiepskim stanie, że znienawidziłem siebie za to, że w ogóle podałem ci te leki. Jeszcze nigdy o nikogo tak się nie bałem, jak wtedy o ciebie. Nie mogłem spać, nie mogłem jeść przed tą całą akcją. A kiedy leżałeś na stole... praktycznie martwy... - zamknąłem na chwilę oczy, by się uspokoić. - Nie masz pojęcia, jaki szczęśliwy byłem, gdy się jednak ocknąłeś. Ja... Ja wtedy nawet nie myślałem o Liamie. Starałem się być przy tobie cały czas i się tobą opiekować, bo czułem się za ciebie odpowiedzialny, co oczywiście nie podobało mu się i potem się o to kłóciliśmy. Uznałem to za dużą czerwoną flagę, no bo mimo wszystko to twój przyjaciel... dlatego byłem bardziej skłonny do zerwania z nim. Kiedy pojechaliśmy po moje rzeczy do Londynu, postawił mi ultimatum, że albo ja ci powiem o naszym romansie, albo on. Musiałem to wszystko sobie przemyśleć zanim by doszło do rozmowy z tobą, ale on wtedy pomyślał, że już wiesz... I się o nas dowiedziałeś. To wcale nie miało się tak ułożyć i ja wiem, że i tak postąpiłem chujowo okłamując cię już w więzieniu i przepraszam cię za to. Chcę tylko, żebyś spróbował mnie zrozumieć, że zrobiłem to dlatego, że nie byłem już niczego pewny i nieważne jak dobrze układało mi się z Liamem, to wciąż miałem poczucie, że coś jest nie tak i że nie powinienem tego robić i tak jakby... Potrzebowałem zapewnienia, że tobie i mi... że nam się ułoży i po ucieczce z więzienia nic się nie zmieni. Nie zrozum mnie źle, ale momentami nie wierzyłem w nasz związek - przyznałem cicho, spuszczając wzrok. Było mi strasznie wstyd to przyznawać, bo z perspektywy czasu widzę, że Louis przez cały czas jednak się starał.
CZYTASZ
The Prisoner |Larry 2/3 ✓ POPRAWIONE
FanfictionCzy ucieczka z więzienia oznacza koniec kłopotów, czy dopiero ich początek? [Kontynuacja The Prisoner] !BOTTOM HARRY! UWAGA: *Postaci w tym opowiadaniu są problematyczne, więc jeśli liczysz, że będzie cały czas wesoło, kolorowo, to lepiej tego nie c...