15

1.1K 85 118
                                    


Piesek był zdecydowanie dobrym wyborem. Zdaje się, że Harry znów przy nim "odżył", co niezmiernie mnie cieszyło. Wolałem widzieć go uśmiechniętego i takiego radosnego, kiedy bawił się z czworonogiem niż płaczącego w łóżku po raz kolejny. Zauważyłem, że dzięki Cliffordowi Harry się bardziej otworzył. Zaczął częściej opuszczać swój pokój, z którego nie wychodził przez jakieś dwa tygodnie. Pomijając częstsze przebywanie na świeżym powietrzu, zabawy z psiakiem i spacery, zaczął również rozmawiać z chłopakami. Myślę, że po tym co się stało zmienili nastawienie do loczka, mam tutaj na myśli Liama i Zayna. Malik trochę odpuścił i nie okazywał takiego oburzenia jak poprzednio. Chyba współczuł Harry'emu. Liam natomiast zaczął się do mnie odzywać. Atmosfera między nami już nie była tak napięta, jednak wydaje mi się, że ten nieszczęśliwy epizod paradoksalnie zbliżył nas wszystkich. Ale wracając do Harry'ego, już nie krępował się w obecności chłopaków tak bardzo jak wcześniej mi o tym wspominał. I pomimo tego, że wciąż zachowywał bezpieczny dystans w ich otoczeniu, potrafił uciąć z nimi krótką pogawędkę, zapytać co robią itd. Jego terapia chyba zaczęła przynosić pierwsze efekty. A co z naszą relacją? ... No cóż.

HARRY'S POV.

Piątek, weekendu początek. To wcale nie tak, że piątek kojarzy mi się z najgorszą rzeczą jaka mnie spotkała, ale część mojej terapii opiera się na pozytywnym myśleniu, dlatego staram się skupić na plusach każdej sytuacji i nie roztrząsać tak przeszłości, zastanawiać się "co by było, gdyby", bo to nieistotne. Jeśli już mam powracać myślami do przeszłości, to tylko po to, aby wyciągać jakieś wnioski. Teraz natomiast moim zadaniem jest szukanie pozytywów. A pozytywem dzisiejszego dnia jest zdecydowanie fakt, iż zostaję w domu sam na sam z Louisem (i pieskami). Chłopaki pod wieczór pojechali się ścigać. Ja nie jestem jeszcze na to gotowy, aby startować w roli pilota lub w ogóle przebywać wśród obcych mężczyzn i kibicować, dlatego wolałem zostać w domu, a skoro ja zostaję, to Louis też, żeby... jak to on powiedział: "mieć mnie na oku". Nie wiem czy to jest tylko pretekst, by ze mną przebywać, czy może naprawdę boi się, że zrobię sobie coś głupiego albo że będę się bał zostać sam w domu. W każdym razie jego obecność mi w żadnym stopniu nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie, bardzo lubiłem spędzać czas z szatynem, bo to było takie nasze. A przebywając ze sobą w dalszym ciągu dowiadywaliśmy się o sobie nowych rzeczy, poznawaliśmy nasze słabsze i mocniejsze strony. Mieliśmy tyle możliwości, czego nie mógłbym powiedzieć, gdybyśmy nadal przebywali w więzieniu.

Dzisiaj wyjątkowo miałem dobry humor, więc pomyślałem sobie, że może przygotuję kolację dla naszej dwójki. Dawno nie gotowałem, jednak chciałem zrobić coś miłego dla Louisa, w pewien sposób odwdzięczyć mu się za wszystko, co dla mnie ostatnio zrobił. Uśmiechnąłem się sam do siebie i zabrałem się do pracy. Umyłem dłonie i zajrzałem do szafy z nadzieją, że znajdę tam paczkę makaronu. Na szczęście znalazłem spaghetti. Nastawiłem wodę, aby się zagotowała i w międzyczasie zająłem się przyrządzeniem sosu na dużej głębokiej patelni. Pokroiłem wołowe mięso i podsmażyłem je na patelni razem z cebulą, marchewką i selerem. Po jakimś czasie dorzuciłem również pomidorków z puszki i przyprawiłem wszystko do smaku, co chwilę mieszając. Gdy woda zaczęła bulgotać, wrzuciłem do niej makaron i odczekałem parę minut.

Miałem szczęście, że Louis wyszedł się przejść z pieskami na wieczorny spacer, dlatego jak wróci, będzie mieć niespodziankę. Kiedy danie było już gotowe, nakryłem stół i przygotowałem naczynia. Następnie zszedłem do piwnicy, gdzie trzymaliśmy zapasy alkoholu. Nie za bardzo znałem się na winie, ale wybrałem jakieś słodkie czerwone, które piłem z dwa miesiące temu i mi posmakowało. Jak dobrze, że zapamiętałem etykietę na butelce, dlatego nie musiałem długo go szukać. Wróciwszy na górę, postawiłem butelkę na stoliku razem z dwiema lampkami i zapaliłem świece, chcąc dodać romantycznego nastroju. Odetchnąłem cicho, bo wszystko było już gotowe, dlatego pobiegłem na górę, by się przebrać w coś ładniejszego. Odkąd stało się to wszystko, niespecjalnie dbałem o swój wygląd i to, co noszę. Jednak dzisiejszy wieczór miał być wyjątkowy. Założyłem czarną koszulę, a do niej dopasowane spodnie, również w czarnym kolorze. Przejrzałem się w lustrze i poprawiłem włosy, zaczesując je lekko do tyłu. Słysząc dźwięk otwieranych drzwi wejściowych, szybko poperfumowałem się i zszedłem na dół.

The Prisoner |Larry 2/3 ✓ POPRAWIONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz