10

1.3K 95 249
                                    

Wyszedłem z sali i podążałem długim, ciemnym korytarzem mając nadzieję, że właśnie tam są toalety. Oddalając się od parkietu, muzyka stopniowo stawała się cichsza, a dźwięki bardziej stłumione i mniej wyraźne. Nie widziałem tu nikogo. Wreszcie udało mi się znaleźć odpowiednie drzwi oznakowane trójkątem. Uśmiechnąłem się i wszedłem do toalety. Zamknąłem się w jednej z kabin i powoli zsunąłem spodnie. Najciszej jak tylko potrafiłem zacząłem poruszać dłonią po długości swojego penisa dopóki nie doszedłem. I po problemie. Zadowolony naciągnąłem z powrotem spodnie, spuściłem wodę i poszedłem umyć ręce. Przy okazji spojrzałem na swoje odbicie w lustrze.

Szalejesz, Haroldzie!

Uśmiechnąłem się do siebie, kiedy przyznałem Louisowi rację, że wyglądam seksownie. Poprawiłem fryzurę i opuściłem łazienkę. Już miałem wrócić na parkiet i szukać Louisa, gdy nagle ktoś z powrotem wciągnął mnie za drzwi toalet. Był to mężczyzna wysokiego wzrostu i silnej postury. W dodatku wytatuowany i łysy. Nie wyglądał zbyt przyjemnie, a tym bardziej ufnie.

- A, a, a... gdzie się tak spieszysz, chłoptasiu? - zapytał, przypierając mnie do umywalki. Przełknąłem ślinę zestresowany, czując jak cały się spinam, a moje serce zaczęło bić szybciej. W jednej chwili zdążyłem wytrzeźwieć pod wpływem strachu.

- Uhh, z-zostaw mnie. Idę do swojego chłopaka - wymamrotałem, starając się mu wyrwać, jednak mężczyzna trzymał mnie zbyt mocno.

- Nie tak prędko - warknął. Kątem oka dostrzegłem, że nie był on sam. Drugi facet, również umięśniony i z groźnym wyrazem twarzy podszedł do drzwi i pilnował, żeby nikt nie wszedł do łazienki i im nie przeszkadzał.

- Proszę, puść mnie! - krzyknąłem, szarpiąc się spanikowany, za co dostałem ostro w policzek. Jęknąłem cicho, czując nieprzyjemne pieczenie.

- Zamknij się i siedź cicho, księżniczko. Nikt ciebie tu nie usłyszy, nawet twój chłoptaś - wymamrotał z okrutnym uśmieszkiem i zaczął dobierać się do moich spodni. Protestowałem, jednak do niego to nie docierało. Zamiast mnie zostawić, uderzył mnie jeszcze raz, chcąc mnie w ten sposób uciszyć. Krew poszła mi z nosa i zacząłem płakać, ponieważ właśnie dotarło do mnie, co zamierza ze mną zrobić. Pomimo upojenia alkoholowego i zagęszczonych ruchów, ze wszystkich sił starałem się mu wyrywać. Prosiłem go... wręcz błagałem, by mnie nie dotykał, jednak to nie pomogło. Był znacznie silniejszy, a ja - bezradny.

***

LOUIS' POV

Nie chciałem stać jak ten ostatni idiota na środku parkietu, dlatego usiadłem sobie przy barze, gdzie czekałem na loczka. Coś długo nie wracał z tej toalety, co wydało mi się podejrzane. Zerknąłem na zegarek - minęło już prawie dwadzieścia minut... co można robić tyle czasu w łazience? A może coś mu się stało? Może gdzieś się przewrócił albo urwał mu się film? W końcu trochę przesadził z alkoholem... Szczerze zaniepokoiłem się, bo to mi nie wyglądało dobrze. Rozejrzałem się po lokalu, próbując wypatrzeć bruneta na parkiecie. Może się gdzieś minęliśmy, ludzi jest sporo i po prostu się nie zauważyliśmy? Rozejrzałem się jeszcze raz, tak dla pewności.

Cholera, nie ma go.

Miałem złe przeczucie. Od razu skierowałem się do boxu, gdzie na moje szczęście siedzieli chłopaki, żartując sobie z czegoś, co w tej chwili nie było istotne.

- Liam, musisz iść ze mną. Harry zniknął - powiedziałem śmiertelnie poważnie. Może i mamy konflikt interesów i na co dzień nie odzywamy się do siebie, ale w tej sytuacji chyba obu nam zależy, by Harry się znalazł.

- Jak to zniknął? Przecież był z tobą - chłopak zmarszczył brwi, patrząc na mnie uważnie, jakby nie dowierzał w to, co mówię.

- No wiem, kurwa, ale poszedł do łazienki 20 minut temu i go nie ma! - prawie krzyknąłem, z trudem mogąc opanować emocje. Nerwowo przeczesałem swoje włosy, przestępując z nogi na nogę, bo Liam jak na złość się ociągał i zadawał niepotrzebne pytania, kiedy mogliśmy być już w połowie drogi.

The Prisoner |Larry 2/3 ✓ POPRAWIONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz