Twitter: #theprisonerlarryff
Komentarze mile widziane ❤️
__________________________________Nadszedł wreszcie ten ważny dzień. Dzień wyścigu.
Chłopcy od rana byli podekscytowani i rozmawiali tylko o tym; nikomu z naszej piątki nie brakowało emocji. Niall przez prawie dwie godziny stał przed szafą, próbując wybrać jakieś ciuchy. Był przejęty, ponieważ nie wiedział, w co ma się ubrać, by dobrze wypaść przy Jade. Chciał zrobić na niej dobre wrażenie, dlatego zaoferowałem mu swoją pomoc, spełniając rolę stylisty. Pozostali chłopcy natomiast zaszyli się w garażu, gdzie robili ostatni przegląd aut, aby upewnić się, że wszystko działa sprawnie i pojazdy są bezpieczne i gotowe do jazdy. To znaczy Louis i Liam się tym zajmowali, natomiast Zayn poszedł z nimi bardziej do towarzystwa, by podziwiać swojego chłopaka bez koszulki i ubrudzonego smarem.Chciałem podzielać ich entuzjazm, jednak nie potrafiłem. Jakoś nie byłem przekonany co do tego wyścigu, w moich myślach pojawiło się już mnóstwo czarnych scenariuszy, które krążyły po mojej głowie niczym kruki, nie chcąc dać mi spokoju. Może niepotrzebnie, ale i tak się martwiłem, a w szczególności o Louisa. Owszem, jest świetnym kierowcą, ale nigdy nie ma się stuprocentowej pewności, że wszystko pójdzie po twojej myśli, ryzyko zawsze istnieje. Są rzeczy, które dzieją się niespodziewanie i nie ma się na nie wpływu mimo wszystko.
Starałem się odgonić od siebie te ponure myśli, dlatego do wieczora musiałem znaleźć sobie jakieś zajęcie. Zaszyłem się w kuchni z zamiarem ugotowania dobrego obiadu, żeby chłopcy zdążyli jeszcze zjeść przed wyjściem. Mój wybór padł na klasyczne cottage pie, czyli zapiekankę z puree ziemniaczanym oraz mielonym mięsem z dodatkiem warzyw. Na początku podsmażyłem wołowinę na oliwie. Następnie zająłem się ugotowaniem warzyw i ułożyłem wszystko warstwami, zaczynając od warzyw, a kończąc z puree na wierzchu. Całość wystarczyło tylko podpiec w piekarniku i voilà.
Byłem tak skupiony, by niczego nie pokręcić w przepisie, że nawet nie usłyszałem, jak ktoś wszedł do kuchni. Po chwili jednak poczułem silne ramiona oplatające mnie w pasie.
- Co tam pichcisz? - usłyszałem tuż przy moim uchu cichy pomruk i uśmiechnąłem się mimowolnie, rozpoznając głos Louisa.
- Cottage pie, może być? - spytałem, odwracając delikatnie głowę w bok i spojrzałem kątem oka na mężczyznę.
- Mhmm, wszystko, co gotujesz jest pyszne - wymruczał z uśmiechem i złożył ciepły pocałunek na mojej szyi. Niby drobny gest, ale za każdym razem przyprawił mnie o dreszcze.
- W takim razie bardzo się cieszę - odparłem zadowolony i odłożyłem na chwilę łyżkę, po czym ułożyłem swoje dłonie na tych należących do szatyna. - Jak wam idzie z Liamem? - spytałem, pocierając kciukiem malutkie "E" wytatuowane na jego dłoni.
- Dobrze. Wydaje mi się, że z autami jest wszystko w porządku. Pomóc ci w czymś? - zapytał opierając brodę na moim ramieniu, by widzieć za mną, co znajduje się na blacie. Uśmiechnąłem się mimowolnie.
- Nie trzeba, skarbie. Już prawie kończę - oznajmiłem i westchnąłem cicho, zabierając swoje dłonie, a następnie dokończyłem układać warstwy zapiekanki.
- No to może chociaż ci potowarzyszę, co? - zaczepnie połaskotał mój bok, lecz po chwili odsunął się ode mnie i stanął obok, robiąc sobie kawę. - Też chcesz? - spytał, zerkając na mnie.
Pokiwałem głową twierdząco i po chwili skończyłem przygotowywać danie. Otworzyłem drzwiczki piekarnika i ostrożnie wstawiłem do niego prostokątne naczynie. Ustawiłem odpowiednią temperaturę i spojrzałem na zegarek, aby mniej więcej wiedzieć, kiedy mam wyłączyć piekarnik.
- No to teraz mamy pół godziny dla siebie - odezwałem się.
- Czy ty mi coś sugerujesz, Hazz? - podniósł brew i zmrużył oczy, patrząc na mnie podejrzliwym wzrokiem.
CZYTASZ
The Prisoner |Larry 2/3 ✓ POPRAWIONE
FanfictionCzy ucieczka z więzienia oznacza koniec kłopotów, czy dopiero ich początek? [Kontynuacja The Prisoner] !BOTTOM HARRY! UWAGA: *Postaci w tym opowiadaniu są problematyczne, więc jeśli liczysz, że będzie cały czas wesoło, kolorowo, to lepiej tego nie c...