24

942 76 67
                                    

Powrót do mojego mieszkania był niemożliwy, ponieważ byłoby to zbyt niebezpieczne i ryzykowne, przynajmniej tak twierdzą chłopcy. Dlatego chcąc nie chcąc musiałem znów zamieszkać razem z nimi. Czy mi się zdaje, czy mam deja vu?

Droga minęła nam w milczeniu. Na pewno każdy z naszej piątki był jeszcze w emocjach. Po dojechaniu do willi chłopaków, Louis pomógł mi wysiąść (chociaż sam potrafiłem to zrobić) i zaprowadził mnie do środka. Zawsze był opiekuńczy w stosunku do innych. Zostawił mnie w salonie, gdzie zająłem miejsce na kanapie, a następnie odłożył pistolet na stolik i udał się do kuchni. Ledwo się oparłem, a do pomieszczenia wbiegły pieski radośnie merdając ogonami.

- Bruce! Clifford! Ale urosłeś... - uśmiechnąłem się wyciągając dłonie, aby pogłaskać zwierzaki. Miałem wyrzuty sumienia, że zostawiłem tu Clifforda, mimo że był prezentem od Louisa, ale w ciasnym mieszkaniu nie mógłbym zapewnić mu tak dobrych warunków jak tutaj. Pochyliłem się przytulając mocno psiaka i cicho westchnąłem.

Do salonu wszedł Liam, Zayn i Niall. Wszyscy patrzyli się na mnie z dziwnym wyrazem twarzy - ani wesołym, ani złym, ale tak jakby z nutką sceptycyzmu.

- Dawno się nie widzieliśmy... - odezwał się w końcu Liam.

- Tak... minęło trochę czasu - przyznałem cicho. Czułem jak atmosfera w pokoju gęstnieje i nie bardzo wiedziałem, jak powinienem się zachować. Z jednej strony cholernie się cieszę, że ich widzę, ale z drugiej strony wiem, że z ich perspektywy jestem największym chujem.

- Możesz nam wytłumaczyć jak, do jasnego chuja, znalazłeś się w domu Walkerów? - zapytał Zayn otwierając tarasowe drzwi na oścież i stanął w nich, zapalając papierosa.

- Nie wiem, porwali mnie. Byłem z Ryanem w barze i na chwilę poszedłem do łazienki, a wtedy...-

- Z Ryanem w barze? No to szybko się pocieszyłeś - prychnął sarkastycznie pod nosem i wypuścił dym z ust.

- Nie, to wcale nie tak... - zmarszczyłem brwi i już miałem odpowiedzieć coś na swoją obronę, kiedy odezwał się Niall.

- Wiesz co, Harry? Naprawdę cię lubię i normalnie bym cię wyściskał, ale to co zrobiłeś... - Irlandczyk popatrzył na mnie i pokręcił głową. W jego oczach dostrzegłem zawód, przez co poczułem się jeszcze gorzej.

Otworzyłem usta, by coś powiedzieć, jednak wtedy do salonu wszedł Louis niosąc w jednej ręce talerz z grzankami i jajecznicą, a w drugiej kubek z gorącą herbatą. W milczeniu postawił to wszystko na stoliku i spojrzał na mnie.

- To dla ciebie, na pewno jesteś głodny i zmęczony - odezwał się cicho.

Owszem, byłem cholernie zmęczony, bo była już może trzecia w nocy, ale to nie było teraz najważniejsze.

- Dziękuję. Czy możemy porozmawiać na osobności? - poprosiłem.

- Najpierw zjedz - westchnął cicho nawet na mnie nie patrząc.
Po chwili namysłu dodał beznamiętnie:
- Czekam na górze.

Po tych słowach opuścił salon, a chłopcy popatrzyli po sobie i pokręcili tylko głowami. Nie im się zamierzałem tłumaczyć, dlatego nie obchodziło mnie, co o mnie myślą. Zayn ostatni raz zaciągnął się papierosem, a następnie wyrzucił niedopałek i pociągnął Liama do sypialni. Niall z kolei poszedł do kuchni, gdzie przygotował sobie stos kanapek i z nimi również udał się do swojego pokoju. Westchnąłem cicho zostając sam z pieskami i sięgnąłem po talerz.

Po zjedzonym posiłku poszedłem na górę, gdzie, jak zakładałem, czekał na mnie Louis. Znalazłem go w jego sypialni.

- Uhm... czy teraz możemy porozmawiać? - zapytałem cicho, opierając się o framugę drzwi.

The Prisoner |Larry 2/3 ✓ POPRAWIONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz