Rozdział XX

246 18 3
                                    

Pov Marika

Obudziłam się rano z bólem głowy, prawdopodobnie spowodowanym płaczem. Powoli podniosłam się kanapy i rozglądnełam się po salonie. Nikogo nie było. Następnie poszłam do kuchni po szklankę wody, ale tam też nikogo nie zastała. Spojrzałam na zegarek, dochodziła 10:30. Pewnie dlatego nikogo nie zastałam, wszyscy poszli załatwiać swoje sprawy.

-hej Marika-odskoczyłam - oj przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć-powiedział wujaszek który stał po drugiej stronie blatu

-nie, nic się nie stało-zapewniła go

-co ciężka noc? Słyszeliśmy jak kłócisz się z Mateuszem. Na pewno wszystko wporządku?

-Tak, na pewno - ruszyłam w stronę pokoju mojego i Tromby

Gdy weszłam do środka wszystko było porozżucane

-musiał się wczoraj nieźle zdenerwować-pomyślałam

Wyjełam z szafy rzeczy i poszłam się przebrać. Następnie zeszłam spowrotem na dół i usiadłam na kanapie zakrywając swoje nogi kocem. Chwyciłam telefon w rękę i zaczęłam przeglądać social media. Chwilę później jakąś postać minęła mi obok oczu

-pewnie mi się przewidziało-pomyślałam

Nagle poczułam czyś dotyk na ramieniu. Szybko odskoczyłam

-uff to tylko ty-powiedziałam patrząc na miexera który nie rozumieł mojego zachowania

-Tak, hejka-powiedział dość skołowany całą sytuacją

-skoro już tu jesteś to mam pytanie, czemu mi się tak dziwnie przyglądasz? - zapytałam w nadziei że to tylko głupie nieporozumienie

On rozglądnął się po pokoju i przybliżył do mnie. Zaczoł mówić szeptem

-powiem Ci, bo... Kocham cię - popatrzył na mnie z jakąś dziwną nadzieją w oczach

-co?! Przecież ty masz dziewczynę! Mam nadzieję że to głupi prank. Okej chłopaki macie mnie wyłaździe. - krzyknęłam w głąb domu

-nie to nie jest prank, a skoro już nie jesteś z Mateuszem... -chciałam mu przerwać ale nie dał mi dojść do głosi-teraz możemy być w końcu razem-złapał mnie za rękę i chciał pocałować ale wyrwałam rękę z jego uścisku i gwałtownie wstałam z kanapy

-Co?! Nie!! Ja cię nie kocham, wciąż jestem z Mateuszem. Wogóle co ci odbija-zaczęłam krzyczeć.

On tylko wstał i zaczoł iść w moją stronę. Ja wciąż się cofałam aż wreszcie stanęła pod ścianą. Wyraz twarzy Mikołaja zmienił się z za kochanego na wkurzonego. Nawet nie wiem czy słowo wkurzony tu pasuje. On był wściekły, wpadł w jakąś furię. W jednej chwili złapał mnie za gardło i przycisną do ściany

-JEŚLI JA NIE MOGĘ CIĘ MIEĆ, TO NIKT NIE MOŻE!!! -krzyczał

Zaczęłam się dusić, próbowałam krzyczeć ale nie mogłam. Mixer wyciągnął z kieszeni nóż i przyłożył mi go do twarzy

-pożegna się ze swoim życiem - już miał się zamachnąć ale nagle z barku wyszedł Łukasz, który Odrazu pobiegł do niego i wyrwał mu broń z ręki a następnie powalił na podłogę.

Osunełam się na ziemię. Ostatnią rzecz jaką widziałam to Łukasza trzymającego mikołaja i Mateusza który właśnie wchodził do domu, w rękach trzymał coś czerwonego. Potem była tylko ciemność.

Pov Mateusz

Powoli zbliżałem się do domu ekipy. Wczoraj dużo myślałem i za ostro potraktowałem Marikę. Dlatego z samego rana ruszyłem na miasto by kupić jej wielki bukiet róż.
Zaparkowałem pod domem i ruszyłem w stronę drzwi. Z głębi było słychać krzyki. Od razu wbiegłem do środka i moim oczom ukazał się koszmar. Łukasz próbował opanować Mikołaja, a obok nich leżała Marika. Twarz miała całą siną a na jej gardle były ślady ręki. Obok niej leżał nóż. Odrazu podbiegłem do niej

-CO JEST DO CHOLERY?! - krzyknołem patrząc na nieprzytomną Mari

-nie czas na wyjaśnienia, dzwoń po karetkę i policję-zażądał Łukasz

Zrobiłem jak kazał, a następnie wziąłem moją nieprzytomną dziewczynę na ręce i położyłem ją na kanapie.

Parę minut później słóżby zjawił się. Policjańci zajęli się agresywnym mixerem a ratownicy Mariką która wciąż nie odzyskała przytomności. Cały czas przeklinałem się w myślach że wczoraj jej nie wierzyłem. Że nie byłem przy niej, gdyby nie to to nic by się nie stało.

Marikę zabrali do szpitala, a miexera na komendę. Ja i Łukasz musieliśmy zostać żeby policja mogła ustalić co tu się stało.

-Dobrze, niestety te zeznania nie wiele nam dadzą, będziemy musieli przesłuchać poszkodowaną. Jeśli chodzi o Mężczyznę, gdy już się uspokoi weźmiemy go na badania psychiatryczne-oznajmił jeden z funkcjonariuszy

-uważacie że on... Zwariował? - zapytał Łukasz

-nie wykluczam takiej opcji, będziemy z państwem w kontakcie-oboje wyszli, i staliśmy we dwóch wciąż w ciężkim szoku

-nie ma na co czekać, jedziemy do szpitala-oznajmiłem

Po drodze powiedomiliśmy jeszcze resztę ekipy o tym co zaszło. Wszyscy pojechali w stronę szpitala.

----------------------------------------------
To się porobiło ://

Mam nadzieję że na razie dobrze się bawicie na maratonie. Dajcie znać co sądzicie.

I dziękuję za ponad 200⭐⭐⭐

Buziaczki (;

Przypadkowe spotkanie, NIE przypadkowa miłość||trombaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz