Kluby nie były miejscami dla dzieci, przecież każdy to wie. Mały, zielonooki chłopiec nie powinien kręcić się wśród ludzi pijących alkohol, biorących narkotyki czy tańczących do zdecydowanie za głośnej muzyki.
Jednak Mark Styles tak nie uważał. Bez wahania wchodził ze swoim ośmioletnim synem do klubu, wykorzystując swoją sławę. Aktor zwykle sadzał małego Harry'ego w loży ze swoimi znajomymi, momentalnie zapominając jaka odpowiedzialność na nim spoczywała.
Zdecydowanie bardziej zainteresowany był krótką spódniczką nastoletniej piosenkarki niż synkiem, który spojrzał na drinka kobiety obok, a potem w jej oczy.
- Mogę spróbować? - spytał zaciekawiony, pochylając się w kierunku stolika, nieświadomy jaka zmiana właśnie następowała w jego życiu.
Aktorka, przyjaźniąca się z ojcem chłopca spojrzała na mężczyznę, a potem na swoją przyjaciółkę, która przygryzła dolną wargę.
- Jest tu tylko kieliszek wódki - powiedziała, wzruszając ramionami. Kobieta siedząca po prawej stronie Harry'ego, spojrzała na jego ojca po czym uśmiechnęła się do chłopca.
- Okej, tylko nie mów tacie - mrugnęła do niego i sięgnęła po wysokiego, słodkiego drinka. Harry objął swoimi małymi dłońmi szklankę i spojrzał w czerwony napój, zanim upił spory łyk. Skrzywił się prawie od razu, co wywołało chichot u dwóch kobiet. Z kolei to, zwróciło uwagę Marka, który zabrał dłoń z uda młodej dziewczyny, która rumieniła się na pochlebstwa mężczyzny, tylko po to by zabrać drinka chłopcu.
- Nie zapędzaj się Hazz - zaśmiał się Styles, spoglądając na aktorkę z którą pracował przy jednym filmie - Jen, on ma osiem lat - wywrócił oczami, oddając jej napój.
- To tylko łyk. I tak mu nie smakowało, co nie kochanie? - opuściła wzrok na dziecko, które uśmiechnęło się szeroko. Jego zielone oczka błyszczały, gdy powiedział, że to był śmieszny smak.
CZYTASZ
wasted • zarry
FanfictionWasted (tłum. nawalony, narąbany): ktoś będący pod wpływem alkoholu lub narkotyków [ostrzeżenie: nadużywanie alkoholu, narkotyków, przekleństwa]