- Jak to trudno? - sapnął Zayn, wpatrując się z niedowierzaniem w bruneta, który upił łyk gorącej kawy. Zielonooki spojrzał w końcu na swojego współlokatora mając ochotę po prostu zniknąć lub zawinąć się w koc i spędzić cały dzień w łóżku aż ten potworny kac nie minie.
- Jestem tylko problemem Zayn - powiedział cicho - Może wszystkim będzie lepiej jak w końcu wykituje - mruknął i minął bruneta, nie dając mu czas na odpowiedź. Przystanął w na dźwięk pukania do drzwi, niechętnie odstawił kubek z kawą na szafkę w korytarzu. Gdy otworzył drzwi, zmarszczył brwi na widok swojego kolegi ze studiów.
- Zapomniałeś, co nie? - spytał po dłuższej chwili Liam, zauważając minę bruneta. Harry rozchylił wargi, nie pamiętając o czym miał pamiętać. I wcale nie pomagało to, że jego głowa zaraz miała wybuchnąć - Projekt, Harry, projekt na Politykę Medialną.
Styles rozchylił wargi i jęknął głośno, gdy do niego dotarło. Przymknął oczy, przesuwając się w bok, przy okazji opierając o ścianę by wpuścić Payne'a do mieszkania.
- Nie mam siły i zaraz umrę.
- Termin niedługo mija, więc możesz umrzeć jak skończymy - rzucił przez ramię Liam, kierując się do salonu, w którym już wielokrotnie był. Spojrzał na Zayna stojącego wciąż przy blacie w kuchni. Odłożył laptopa, książki i notatki, które przygotował i podszedł do współlokatora Harry'ego, wyciągając w jego kierunku dłoń - Jestem Liam - uśmiechnął się.
- Zayn - odparł brunet, podając mi rękę i spoglądając na Harry'ego, który z głośnym westchnieniem opadł na kanapę, trąc oczy ze zmęczenia - Nie będę Wam przeszkadzał, pójdę do siebie - powiedział wymuszając mały uśmiech, którym obdarzył kolegę Harry'ego.
Payne obejrzał się przez ramię na Stylesa, siedzącego z głową odchyloną do tyłu i ramionami założonymi na piersi, całkiem jakby spał. Słysząc subtelne trzaśnięcie drzwi sypialni Malika, podszedł do Harry'ego, łapiąc go za nos i od razu puszczając, otrzymując głośny, niezadowolony jęk.
- Głowa mnie boli - wymamrotał zielonooki, spoglądając na Liama, który opadł na miejsce obok niego.
- Weź aspirynę.
- Nie chcę aspiryny.
- A co chcesz, Harry? - Liam przewrócił oczami, układając laptopa na kolanach, od razu go otwierając. Styles przygryzł dolną wargę, wpatrując się przez moment w bruneta.
- Wiesz.
- Nie wiem - mruknął Payne, wpatrując się w ekran.
- Kreskę, tylko jedną - powiedział w końcu kędzierzawy - Wiem, że masz. To mnie od razu podniesie na nogi. Zrobimy ten projekt i po sprawie.
Liam przymknął na moment oczy, wciągając powoli powietrze nosem. Był naprawdę uroczym młodym mężczyzną, którego nikt nie podejrzewałby o noszenie torebeczki z białym proszkiem w portfelu. Jednak pomagała mu ona w nauce, a czasami też mógł na niej trochę zarobić, gdy trafiał na kogoś zdesperowanego. Taki był dziś Harry.
- Masz pieniądze? - spytał, otwierając w końcu oczy i spoglądając na Stylesa, który opuścił wzrok - Lubię cię Harry, ale to kosztuje.
- Może - zaczął brunet, łapiąc za laptopa Liama i powoli go zamykając. Zdjął urządzenie z kolan przyjaciela i niepewnie zaczepił palce za krawędź jego spodni - Mógłbym zapłacić w inny sposób.
Serce Harry'ego biło szybko, ale przecież nie był to pierwszy raz, gdy robił coś takiego za alkohol czy narkotyk. Może powinien czuć się z tym źle albo chociaż z myślą, że za ścianą jest jego współlokator. Ale w tym konkretnym momencie chciał po prostu poczuć radość i energie płynącą w jego żyłach.
Liam pozwolił Stylesowi rozpiąć swoje spodnie, wiedząc, że obciąganie nie było warte tej kokainy, ale słyszał od Louisa, że Harry jest w tym świetny, więc czemu miałby nie skorzystać?Kędzierzawy pobudzał go przez chwilę dłonią by zsunąć się z kanapy i umiejscowić się pomiędzy rozsuniętymi udami Payne'a. Spojrzał w oczy przyjaciela, zanim zassał główkę jego twardego członka.
Sprawnie poruszał głową w górę i w dół, biorąc coraz więcej długości Liama do ust. Spoglądając znów na twarz bruneta, zobaczył jak ten odchylił głowę z przymkniętymi oczami jakby nie chciał go widzieć.
Ciekawe co na to jego dziewczyna, zaśmiał się w myślach Harry, muskając wargami erekcje przyjaciela. Wsunął znów ją znów do ust, zasysając policzki i zaczynając szybko wsuwać i wysuwać go z buzi. Zacisnął powieki, gdy główka penisa Liama uderzyła w jego gardło. Na szczęście od szesnastego roku życia nie miał odruchu wymiotnego.
- Cholera - mruknął cicho Payne, łapiąc bez zastanowienia za włosy Harry'ego, unieruchamiając jego głowę. Doszedł w jego ustach, wypuszczając jeden, przeciągły jęk.
Styles połknął spełnienie Liama, oblizując wargi i wpatrując się w przyjaciela. Payne'owi zajęło dłuższą chwilę uspokojenie swojego oddechu czy serce. Gdy tylko poprawił swoje spodnie, wyjął z kieszeni przeźroczystą torebeczkę, podając ją Harry'emu, który przygryzł zadowolony dolną wargę.
- Dzięki - poklepał Payne'a po udzie, wstając z podłogi i idąc do kuchni, gdzie po uformowaniu dwóch kresek, wciągnął je.
CZYTASZ
wasted • zarry
FanfictionWasted (tłum. nawalony, narąbany): ktoś będący pod wpływem alkoholu lub narkotyków [ostrzeżenie: nadużywanie alkoholu, narkotyków, przekleństwa]