Zayn nawet nie zauważył, gdy minęło parę godzin od kiedy zamknął się w swoim pokoju. Nie chciał przeszkadzać Liamowi i Harry'emu w pracy więc włożył słuchawki i sięgnął po książkę, którą dał mu Niall. Wysunął się ze swojej sypialni, spodziewając się spotkać dwójkę studentów w salonie, jednak mieszkanie było puste. Zmarszczył brwi i w tym samym momencie poczuł jak jego komórka wibruje w kieszeni dresów.
- Harry..?
- Heej Zee - wymamrotał Styles.
- Myślałem, że uczycie się z Liamem.
- Um, jestem w klubie - Harry odetchnął do słuchawki, a gdy Zayn wsłuchał się wystarczająco, mógł usłyszeć stłumioną muzykę - Skończyliśmy projekt z Liamem, moim kolegą - wymamrotał, sprawiając, że Malik musiał się bardzo powstrzymywać od westchnięcia, prychnięcia lub po prostu wytknięcia młodszemu, że znów doprowadził się do takiego stanu - Wciągnąłem trochę. Li musiał już iść, ale ja chciałem jeszcze zostać. I zostałem i nie znam tu nikogo - jęknął cichutko - Przyjedziesz po mnie Zee? - spytał w końcu.
Zayn przymknął na moment oczy i naprawdę chciał odmówić, tak samo jak chciał powiedzieć, że przecież o tym rozmawiali dziś rano. Harry znów doprowadził się do takiego stanu mimo tego jak Malik rano ostrzegał go, że w końcu zrobi sobie krzywdę. A teraz był sam w barze pod wpływem narkotyków.
- Zaaayn - usłyszał przeciągły głos Harry'ego po drugiej stronie słuchawki i już wyobrażał sobie jak stoi z przymkniętymi oczami i pewnie buja się na boki, jak zwykle to robił będąc pod wpływem.
Kolejną wizją, która go nawiedziła była ta w której ktoś wykorzystuje stan jego współlokatora, krzywdzi go albo morduje-
- Wyślij mi adres Harry - poprosił, starając się zdobyć na spokój. Złapał za kluczyki od auta leżące na komodzie przy drzwiach. Wsunął stopy w buty, słuchając dzwięków jakie wydaje z siebie młodszy prawdopodobnie próbując przypomnieć sobie, gdzie jest.
- Umm..
Zayn odsunął na moment telefon od ucha, by przeklnąć cicho, gdy wsuwał kluczyk do stacyjki. Zwykle był spokojny, nikt nie mógł powiedzieć, że nie. Jednak w sytuacji, gdzie Harry był półświadomy, niewiadomo gdzie, miał prawo się zdenerwować. Nerwy jednak nic by nie dały w stosunku do Harry'ego, bo dłużej zajęłoby tłumaczenie się i rozmawianie z nim o możliwym wybuchu Zayna niż po prostu poczekanie aż znajdzie na jakieś serwetce czy przed wejściem logo baru.
- Klub.. Klub Heaven - rzucił w końcu Styles. Zayn odetchnął w myślach z ulgą, ponieważ lokal był niedaleko.
- Zaraz będę Harry - powiedział odkładając komórkę na siedzenie pasażera, wcześniej włączając tryb głośnomówiący.
- Chyba mam zjazd - dwudziestojednolatek wymamrotał do telefonu, na co Zayn zacisnął mocniej dłonie na kierownicy.
- Masz gdzie usiąść? Znajdź spokojne miejsce i poczekaj na mnie - poprosił brunet wciskając pedał trochę mocniej niż powinien w tej części miasta. Nie było tak późno, jednak wciąż była to niedziela, więc ulice o tej porze były dość puste.
Malik przysłuchiwał się pomrukiwaniom Harry'ego czy jego leniwemu nuceniu muzyki lecącej z klubu. W końcu dotarł pod lokal i od razu zobaczył swojego współlokatora, siedzącego na schodkach prowadzących do wyjścia. Opierał się ramieniem o filar z przymkniętymi oczami i komórką uniesioną jakby był przekonany, że wciąż przez nią rozmawia.
Mimo iż Zayn był naprawdę wściekły na Harry'go za to, że ten znów zrobił coś tak głupiego i że musiał w niedzielny wieczór jechać po niego, to nie potrafił przestać się o niego martwić i myśleć, że mu go po prostu szkoda.
Mulat wysiadł z auta i podszedł do kędzierzawego, łapiąc delikatnie za jego ramię. Harry rozchylił powieki i spojrzał ucieszony na Zayna, wstając chwiejnie. Malik bez problemu wepchnął go do samochodu i już spokojniej przemierzał ulice, słuchając siedzącego obok chłopaka śpiewającego pod nosem.
- Zee - mruknął Harry, gdy tylko brunet zamknął za nimi drzwi mieszkania - Mogę z tobą spać?
- Co? - Zayn zmarszczył brwi, zrzucając buty i pozwalając Stylesowi podeprzeć się na nim, gdy sam próbował pozbyć się czarnych trampek.
- Proszę - sapnął zielonooki, wpatrując się w Zayna - Jeżeli mi nie pozwolisz to i tak wejdę ci do łóżka jak zaśniesz.
- Zabawne, że myślisz, że tyle wytrwasz - prychnął Malik, idąc do łazienki, w której umył ręce. Styles podążył za nim, siadając na zamkniętym sedesie, wpatrując się w niego. Przypominał małe dziecko, które bardzo chciało postawić na swoim. Zayn musiał przyznać, że podziwiał młodszego za to jak nieźle się jeszcze trzyma mimo stanu w którym odebrał go z klubu - Dobra - odparł w końcu, a Harry uśmiechnął się zadowolony i wtedy Malik dostrzegł to jak nieobecny był jego wzrok.
Harry poszedł do sypialni Zayna, który dołączył do niego po chwili. Brunet wsunął się pod kołdrę obok szczupłego chłopaka, który zdążył rozebrać się do bokserek.
Malik odwrócił się do niego plecami, jednak zaledwie chwilę później poczuł jak jego współlokator przytula się do jego pleców, wzdychając cicho w jego kark.
- Dobranoc Zee.
Zayn zdecydował się niereagować. I tak nie miał nic do powiedzenia, bo dyskusja z Harry'm w tym stanie była bezcelowa. Starał się zasnąć, czując ciepło ciała bruneta, ostatecznie układając dłoń na wierzchu tej należącej do Stylesa, leżącej na jego brzuchu.
- Dobranoc Harry.
CZYTASZ
wasted • zarry
FanfictionWasted (tłum. nawalony, narąbany): ktoś będący pod wpływem alkoholu lub narkotyków [ostrzeżenie: nadużywanie alkoholu, narkotyków, przekleństwa]