Fast, faster

6.4K 181 0
                                    

Aula była piękna i ogromna. Było tam kilka tysięcy studentów, tych starszych oraz tych pierwszorocznych. Podeszłam pod schody ze swoją kawą, rozglądając się za moim rocznikiem. W końcu odszukałam w milionach twarzy Zoe, dziewczynę, którą poznałam na dniach otwartych. W końcu mnie zauważyła, pomachała do mnie ręką i zaczęła mknąć przez wszystkich studentów w moja stronę, robiąc niezłe zamieszanie.
-Cześć! Miło cię znowu widzieć.- przytuliła mnie na powitanie.
Zoe była piękną dziewczyną. Krótkie włosy s odcieniu ciemnego blondu, nienaganna sylwetka, pełne usta i wielkie niebieskie oczy, przeszywające ludzką duszę na wskroś.
-Cześć! Też się cieszę, że zdążyłam i że cię widzę.- uścisnęłam ją.
-Teraz kończy się część przywitania starszych roczników, za jakieś 10 minut powinno zacząć się nasze rozpoczęcie.- oznajmiła ściskając mnie za rękę z podekscytowania.
Te cholerne dziesięć minut dłużyło się w nieskończoność, aż w końcu rektor przeszedł do części, która poświęcona była pierwszorocznym.
Po wstępnym przywitaniu i wyjaśnieniu zasad jakie panują na uczelni oraz w domkach akademickich, zaprosił do mównicy głównego sponsora uczelni.
-Reece Hudson, zapraszamy!- oznajmił ciepło, siwy, jednak dobrze wyglądający mężczyzna.

Nagle do mównicy podszedł mężczyzna z parkingu.
Przeklęłam w myślach na samą siebie, chociaż zdawałam sobie sprawę, że przecież sponsorzy nie przebywają na uczelni codziennie, więc odetchnęłam.

-Miło mi poinformować was, że i w tym roku, będę wykładał łacinę.- oznajmił z szyderczym uśmiechem, a na sali zapanowała grobowa cisza.
-Podobno jest jednym z najgorszych i najwiecej wymagających wykładowców. W tamtym roku przez niego z uczelnią pożegnało się 200 osób, a kolokwia były nie do zdania.- szepnęła z przerażeniem Zoe.- Andrea, moja koleżanka, przeniosła się w tamtym roku na inną uczelnie, bo nie mogła sobie poradzić.- dodała po chwili, po czym odwróciła wzrok.
-Nie martw się, tak łatwo się nie damy.- szepnęłam po chwili do jej ucha, aby dodać jej otuchy, chociaż w duchu byłam przerażona.

Minęło 20 minut, dostaliśmy swoje rozkłady zajęć i mogliśmy spędzić ostatnie chwile wolności poza budynkiem uniwersytetu.
Pożegnałam się z Zoe i ruszyłam w stronę swojego auta.
-Thylane!- usłyszałam znajomy głos za sobą.
Odwróciłam się.
-CJ.- uśmiechnęłam się.
-Jeszcze raz cię przepraszam za to na parkingu.- oznajmił szczerze, a na jego twarzy malowała się skrucha.
-Nic nie szkodzi, wykonywałeś swoją pracę.- powiedziałam.- chociaż mógłbyś to robić bezpieczniej.- dodałam po chwili.
-To może w ramach przeprosin, dasz się zaprosić na kawę?- zapytał śmiało.
-Jasne.- oznajmiłam z uśmiechem.
-Będę po ciebie o 16.- puścił mi oczko i odwrócił się na pięcie.

CJ nie był moim typem mężczyzny, jednak potrzebowałam przyjaciela. A coś mi mówiło, że on jest idealnym materiałem.
-Nie pogrywaj sobie z nim.- usłyszałam zimny głos na swoich plecach. Odwróciłam się i serce omal nie wyskoczyło z mojej klatki piersiowej.
-Słucham?- zapytałam, próbując uspokoić oddech.
-Nie pogrywaj z nim. Nie jest w twoim typie, a to dobry chłopak.- oznajmił Hudson.
-Skąd to możesz wiedzieć?- spojrzałam z wściekłością na mojego rozmówcę.
-Zgaduję?- spojrzał na mnie przez swoje markowe okulary, po czym lekko je uniósł pokazując swoje zjawiskowe niebieskie oczy.- może po prostu wiem?- zbliżył się do mnie  niebezpiecznie.- twoja mowa ciała wiele zdradza.- kontynuował swoj wywód.- cała drżysz, kiedy mówię, źrenice ci się powiększają, a twój oddech jest nierównomierny.- podszedł tak blisko, że poczułam jego miętowy oddech i cudowny zapach zapewne niebiańsko drogich perfum.- Do zobaczenia na wykładach.- rzucił niedbale, po czym wyminął mnie i odszedł.

Chwilę dochodziłam do siebie i próbowałam uspokoić oddech. W końcu wsiadłam do auta i pojechałam do domu. Szybko wyszłam na swoje piętro, otworzyłam drzwi wejściowe i rzuciłam się na łóżko.
Nie mogłam przestać myśleć o uwodzicielskim Panu Reece. Jego zapach, sposób mówienia i wygląd były jak magnes. Jednak jego zachowanie względem mnie, było niedopuszczalne. Był o wiele starszy, zdawał się być toksyczny, a w dodatku miał być moim wykładowcą. Próbując odgonić od siebie myśli o nim, poszłam wziąć prysznic i wyszykować się na spotkanie z CJ'em.
Założyłam ciemne jeansy, biały t-shirt i skórzana ramoneskę. Ułożyłam swoje długie, ciemne włosy. I nałożyłam lekki makijaż.
Po godzinie CJ czekał już pod moim domem.
Ku mojemu zdziwieniu, podjechał Bentleyem pana Hudsona. Wyszedł przed auto i gestem ręki zaprosił mnie do środka. Kiedy otwierał drzwi, oznajmił, abym się tylko nie denerwowała. Nie wiedząc o co mu chodzi, wsiadłam do auta i serce znowu mi stanęło. Na czarnej skórze, drogiego auta siedział Reece Hudson, ubrany w czarna koszule i jeansy. Na jednej ręce miał zegarek warty tyle co 4 domy ciotki Lucy, a w ręce trzymał telefon i coś w nim przeglądał.
-Witam znów.- odezwał się po chwili Reece.
-Witam Pana.- powiedziałam najgrzeczniej jak mogłam, starając się ukryć to, jak bardzo się zestresowałam.
-Nie martw się, będzie tylko chwilę.- szepnął CJ.- muszę zawieść go do firmy, a stamtąd pójdziemy już na nogach do najlepszej kawiarnii w mieście.- dodał po chwili.
-Okej.- powiedziałam z ulgą w głosie, uśmiechając się do chłopaka.

Minęło piętnaście  minut, a my dalej jechaliśmy przez miasto. Kilka razy przyłapałam się na tym, że spoglądałam w lusterku na pana Hudsona i studiowałam jego twarz. Te piękne niebieskie oczy i cudowne ciało. Jego sylwetka była perfekcyjna, a nonszalancja w jego zachowaniu rzucała urok. W końcu dojechaliśmy do firmy. CJ wysiadł z auta i otworzył drzwi panu Hudsonowi. Po czym odprowadził go do firmy. Po kilku minutach wrócił i pojechaliśmy zaparkować auto.

W końcu dotarliśmy do uroczej kafejki na rogu ulicy.
Spędziłam tam wspaniałe 40 minut. Dowiedziałam się ze CJ został przygarnięty przez pana Hudsona kilka lat temu, ponieważ był jedynym dzieckiem w domu dziecka, którego żadna rodzina zastępcza nie chciała wziąć. Pan Hudson dał mu dom, a później pracę u siebie, dlatego chłopak jest mu tak oddany.
Dowiedziałam się również, że CJ jest wspaniałym słuchaczem, ponieważ chłoną dosłownie każdą wiadomość na mój i każdy inny temat. CJ jest również zawodowym muzykiem co bardzo mi się w nim spodobało, ponieważ pod maską szofera, kryje naprawdę wiele do zaoferowania.
Kiedy pyszna kawa już się skończyła, zapłaciliśmy i wyszliśmy z kawiarenki, kierując się w stronę firmy.
-Spędziłem z tobą naprawdę niesamowity czas.- powiedział, odwracając się do mnie.
-Dziękuję CJ, ja z tobą też.- uśmiechnęłam się szeroko.- czuję, że ta znajomość będzie naprawdę piękna.- powiedziałam kiedy chłopak uścisnął mnie na pożegnanie i ruszył w kierunku firmy.
Odprowadziłam CJ wzrokiem, po czym udałam na przystanek, aby poczekać na autobus miejski. Taksówka z centrum miasta do mojego lokum nie wchodziła w grę, ponieważ tak kolosalnej ceny, nie był w stanie pokryć mój budżet.
-Co ty robisz?- usłyszałam warkot silnika i znajomy zimny głos za swoimi plecami.
-Czekam na autobus.- odpowiedziałam najgrzeczniej, odwracając się do rozmówcy.
-Wsiadaj, nie będziesz się tłukła tym gruchotem.- oznajmił, po czym wskazał na nadjeżdżający pojazd.
Jego ton był władczy, to nie była prośba, sugestia, czy pytanie, to był rozkaz, a ja musiałam go wykonać.
Zawahałam się chwilę, po czym wsiadłam na motocykl pana Reece Hudsona.

Napiął ciało, kiedy objęłam go rękami w talii. I wypuścił powietrze, gdy przysunęłam się, mocno wtulając się do niego, kiedy ruszył z piskami.
Jechaliśmy bardzo szybko, a moje ręce drżały ze strachu i jednocześnie z podniecenia. W którymś momencie Pan Hudson dotknął mojej dłoni, aby uspokoić jej drżenie. Jego dotyk był jak narkotyk. Przeszywały mnie pod nim miliony dreszczy. Czułam jak moja skóra goreje z tęsknoty za jego dłonią, kiedy ją zabrał, aby zaparkować pojazd na moim podjeździe.
-Dziękuję za podwózkę.- powiedziałam grzecznie schodząc z motocyklu pana Hudsona.
Mężczyzna studiował moja sylwetkę, a jego jasne oczy nagle pociemniały.
-Przyjemność po mojej stronie.- powiedział po chwili z dwuznacznym uśmiechem.

Mr.ProfessorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz