Let's dance

3.1K 99 3
                                        

Wróciliśmy z Aspen tydzień temu.
Reece w końcu zaczyna się na mnie otwierać. Z każdym dniem nasz związek przechodził na coraz wyższy stopień.
Można powiedzieć, że byliśmy nie rozłączani.
Na uczelni maskowaliśmy się perfekcyjnie. Nasze zachowanie wskazywało na głęboką nienawiść, chociaż prawda była zupełnie inna.

Nie poszłam tego dnia na zajęcia.Siedziałam teraz w swoim salonie i czytałam książkę. Nie poszłam dziś na zajęcia, ponieważ zostały odwołane w ostatniej chwili.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam z kanapy i popędziłam w ich stronę, po czym je otworzyłam.
W drzwiach stał Reece zasłaniający swoją twarz bukietem białych róż.
Pokręciłam głową, a na mojej twarzy malował się uśmiech od ucha do ucha.
-To dla mojej kobiety.- szepnął, po czym ucałował mnie w usta.
-Reece..- przewróciłam oczami, po czym odebrałam od niego bukiet.- dziękuję ci, kochanie, jednak nie musisz mi codziennie przynosić kwiatów i tym podobnych rzeczy...- podeszłam do niego po czym przytuliłam go mocno.- są piękne ale jak tak dalej pójdzie, umrę z przesłodzenia i z za dużej dawki romantyzmu.- Zaśmiałam się.
Reece popatrzył na mnie, a w jego oczach ujrzałam ulgę.
-Jeszcze jedna sprawa.- powiedział, po czym z zewnętrznej kieszeni swojej kurtki wyciągnął kremową kopertę.- zaproszenie na ślub.- westchnął ciężko.
-Impreza?- Zaśmiałam się.- czyj to ślub?- zapytałam.
Reece wręczył mi kopertę.
Otworzyłam ją, a na niej widniały imiona Patricia Williams & Nathan Hudson.
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
-Mój były wspólnik.- oznajmił.
Pokiwałam głową ze zrozumieniem, po czym spojrzałam na datę wydarzenia wypisaną na samym końcu.
-wesele w piątek?-spojrzałam ze zdziwieniem na mężczyznę.
-W sobotę mają wylot na swoją podróż poślubną, dlatego taki dzień.- oznajmił, a ja pokiwałam głową, po czym jeszcze raz rzuciłam okiem na datę.
-to już w ten piątek!!- krzyknęłam z przerażeniem.
Nie mam sukienki, fryzjera, kosmetyczki, a przede wszystkim nie mam na to wszystko pieniędzy.
-Nie martw się, już wszystko dla ciebie załatwiłem.- odparł zadowolony.
Pokręciłam głową.
-Nie.- oznajmiłam stanowczo.- już dość od ciebie dostałam, kochanie.- pocałowałam go w policzek.- tym razem sama sobie poradzę.- uśmiechnęłam się.- jestem dużą dziewczynką.- dodałam po chwili.
Reece uśmiechnął się, po czym złożył namiętny pocałunek na moich ustach.
Z minuty na minutę napięcie rosło. Reece zjechał rękami i ścisnął moje pośladki.
-Uwielbiam.- syknął.
Rozpięłam jego koszulę, a on ściągnął ze mnie naciągnięty biały t shirt zostawiajac mnie w czarnych stringach i szarych zakolanówkach.
Obrócił mnie tak, że moje piersi dotykały zimnego blatu kuchennego, po czym uklęknął przede mną, a sekundę później, jego język pieścił moją kobiecość.
Moje ciało drżało z tego wspaniałego uczucia i jęknęłam  głośno.
Chwilę później nie mogłam już dłużej się powstrzymywać i doszłam, tracąc równowagę i prawie osuwając się na ziemię, kiedy poczułam jak otulają mnie silne ręce mojego mężczyzny.
Reece podniósł mnie i zaniósł do mojej sypialni, po czym delikatnie ułożył na łóżku.
Spojrzał na mnie, po czym rozpiął swoje spodnie i zbliżył się do mnie.
-Mój skarb.- wyszeptał, po czym złożył pocałunek na moich ustach i wszedł we mnie delikatnie.
Zaczęliśmy oboje poruszać biodrami, odczuwając przy tym nieziemską przyjemność i nie odrywając od siebie ust. W końcu oboje daliśmy upust rozkoszy.
-Kocham Cię.- wyszeptałam do jego ucha, po czym mocno go przytuliłam.
Leżeliśmy razem chwilę, kiedy nagle zadzwonił telefon Reeca. Po kilku minutach napiętej rozmowy, mój ukochany musiał wyjść i załatwić coś w firmie.
Wstałam leniwie z łóżka i odprowadziłam go do drzwi, po czym ucałowałam go namiętnie na pożegnanie. 

Tydzień minął dosyć szybko i zanim się obejrzałam, szykowaliśmy się w posiadłości Reeca do wesela.
Upięłam włosy w luźny kok i założyłam ciemno zieloną dopasowaną długą suknie, którą znalazłam w jakimś secondhandzie.
Spojrzałam do lustra i zobaczyłam w nim kogoś całkiem innego. Nie było to spowodowane makijażem, ani tą piękną suknią. Dostrzegłam w sobie zmianę spowodowaną moimi emocjami. Kiedy jesteś zakochany, widać to. Moje oczy się śmiały, mimo że moje usta nie układały się do uśmiechu. Moje policzki były lekko zaróżowione, zdrowe. Moja sylwetka była dumna, a od całej mojej postaci emanowało ciepło.
Poprawiłam sukienkę i zeszłam na dół po kręconych schodach, przy których cierpliwie czekał mój ukochany.
-Wyglądasz cudownie...- wyszeptał.
Uśmiechnęłam się i dygnęłam.
Wczułaś się.
Wsiedliśmy do czerwonego Ferrari i odjechaliśmy.

Mr.ProfessorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz