-Ostatnia.- oznajmiła Zoe, zapinając torbę po brzegi wypełnioną najważniejszymi rzeczami.
-Dziękuję.- oznajmiłam, zapinając plecak.- nikomu o tym nie mów, nawet CJowi.- poprosiłam ją.
-Milczę jak grób.- oznajmiła.- chodźmy, taksówka już jest.- dodała po chwili.
Zjechałyśmy windą na sam dół. Taksówkarz wziął moje torby i wpakował je do bagażnika. Po czym usiadł na miejsce kierowcy. Kiedy wsiadałam do taksówki, kątem oka zauważyłam znajomego, czarnego bentleya, zatrzymującego się tuż za nami.
Po kilku sekundach, z pojazdu wysiadł On.
Spojrzał na mnie, a w jego oczach widziałam skruchę. Ten widok mnie łamał. Mężczyzna kroczył w moją stronę, jednak nie chciałam na niego poczekać, nie chciałam słuchać jego kolejnych kłamstw, dlatego spojrzałam w jego stronę beznamiętnie, po czym wsiadłam do taksówki i zamknęłam drzwi. Taksówkarz ruszył.
Nie było sytuacji jak w romantycznym filmie. Nie obejrzałam się, a on nie biegł za taksówką.
Po prostu odjechałam, a on tam został.
-żegnaj.- wyszeptałam pod nosem, ręką trzymając się za brzuch, w którym rosło nowe życie.
-Z czasem będzie lepiej.- oznajmiła troskliwie Zoe.
Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się przez łzy.
Moje serce pękło i nic go już nie naprawi. Jego szczątki pokochały tylko maleństwo, które za kilka miesięcy przyjdzie na świat.Po godzinie dojechałyśmy do domku letniskowego rodziców Zoe. Tam miałam mieszkać, dopóki nie znajdę jakiegoś rozwiązania.
Weszłyśmy do środka. Domek był mały i przytulny.
Wystarczający.
Odłożyłam torby w małym saloniku i usiadłam na szarej, małej, rozkładanej kanapie.
-Muszę wyjechać.- oznajmiłam.
-Gdzie?- zapytała Zoe, grzejąc wodę na herbatę.
-Nie wiem...- spuściłam głowę.- Włochy? Francja? Hiszpania?- wyliczyłam w ciemno.
-Mam ciotkę we Włoszech!- wykrzyknęła Zoe.- możemy u niej zamieszkać przez kilka miesięcy, dopóki nie zarobimy na własne lokum.- oznajmiła podekscytowana.
Jej pomysł był dobry, jednak nie chciałam wciągać ją w moją ucieczkę.
-Zoe...- podeszłam do dziewczyny.- dziękuję ci, jednak nie mogę wymagać od ciebie tego, żebyś przeprowadziła się razem ze mną.- oznajmiłam spokojnie.- musisz skończyć studia, znaleść dobrą pracę...- westchnęłam.- nie opuszczaj CJa, nie zniósłby tego.- złapałam ją za rękę.- będziesz mnie odwiedzać bardzo często.- uśmiechnęłam się.
Zoe pokręciła głową przecząco.
-Nie puszczę cię samą.- powiedziała drżącym głosem.
-Nie będę sama...- oznajmiłam spokojnie, wskazując ręką na brzuch.
-Nie zniosę tych pytań, prędzej czy później pęknę!- wykrzyknęła, a po jej policzkach spłynęły łzy.- nie wytrzymam bez ciebie!- dodała i zalała się płaczem.
Przytuliłam ją.
-Będziemy codziennie rozmawiać.- wyszeptałam łamiącym głosem.- Nie zostawię cię, zabieram cię ze sobą, bo trzymam cię tutaj.- wskazałam palcem na swoje serce.
Zoe przytuliła mnie mocno.
-Kocham cię.
-kocham cię.Minął miesiąc, od kiedy mieszkam razem z Zoe w jej domku letniskowym.
Czasami, aby spotkać się z CJem, Zoe wracała do swojego mieszkania, aby chłopak nie dowiedział się gdzie jestem. Dziewczyna do perfekcji opanowała wykręcanie się z odpowiedzi na pytania odnośnie mojej osoby.
Czasami, opowiadała mi o Nim i jego nieudolnych próbach wyciagnięcia informacji na mój temat od Zoe. Ustaliłyśmy, że gdyby ktokolwiek o mnie pytał, Zoe ma odpowiadać, że urwałam kontakt, przepadłam i nie ma pojęcia co się ze mną dzieje.
Dodatkowo zmieniłam numer telefonu. Reece miał mój stary numer, mógłby do mnie wydzwaniać albo wypisywać i w końcu złamałabym się, a nie mogłam do tego dopuścić.
Ostatnim krokiem do przegnania się z miastem i tym etapem w życiu, była rezygnacja ze studiów. Bolało mnie to, jednak z tygodnia na tydzień coraz większe zmiany zachodziły w moim ciele, a za kilka miesięcy nie będę w stanie ukryć brzuszka. Dodatkowo myśl o Nim sprawiała, że cierpiałam, a widok, mógłby mnie całkowicie dobić.
Po wysłaniu rezygnacji i kilku telefonach, uniwersytet miał odesłać moje dokumenty składane przy rekrutacji. Upoważniłam Zoe do odebrania dokumentów, które wysłano na adres jej mieszkania. Nie chciałam ryzykować, że go spotkam, czy że dowie się gdzie mieszkam. Chciałam przepaść, zniknąć, tak jak ustaliłyśmy z Zoe.

CZYTASZ
Mr.Professor
Romance„-Thylane, piękne i tajemnicze imię. - spojrzał na mnie zza wielkiego drewnianego biurka. Już wtedy wiedziałam, że uzależnię się od dźwięku mojego imienia w ustach mojego profesora."