"Father"

5.3K 137 1
                                    

Spojrzałam na swojego profesora, a on uśmiechnął się szeroko.
-Dzień dobry.- powiedział łagodnie, po czym pogładził mnie po policzku, a ja zadrżałam od jego dotyku.-Zjedzmy razem lunch.- powiedział przyglądając mi się.
-Gdzie?- zapytałam zdziwiona.- przecież tutaj nie może nas nikt zobaczyć razem.- dodałam po chwili.
-Zjemy u mnie.- oznajmił po chwili. Jego ton był władczy. Na myśl o zbliżającym się lunchu, zrobiło mi się gorąco. Profesor uśmiechnął się, po czym ruszył w stronę drzwi.
-Nie wrócisz już na zajęcia.- oświadczył po chwili, po czym wyszedł.
Wzięłam głęboki wdech i wyszłam z sali. Szłam w stronę schodów, kiedy moje serce stanęło, a oczy prawie wyskoczyły z moich oczodołów.
-Thylane.- powiedział mężczyzna przede mną.
-Co ty tutaj robisz?!- wrzasnęłam nie zwracając uwagi na to, że zajęcia w salach już się zaczęły.
Mężczyzna zbliżył się i złapał mnie za rękę.
-Po tylu latach cię odnalazłem.- uśmiechnął się, a we mnie zagotowało. Wyrwałam rękę z jego uścisku.
-Zostaw mnie w spokoju.- wysyczałam przez zęby.
-Córeczko...- mężczyzna spojrzał z jak dla mnie, udawaną skruchą.
-Nie mów tak do mnie nigdy więcej!- wrzasnęłam, a moje ciało zaczęło się trząść ze zdenerwowania.
Nagle Reece pojawił się na korytarzu. Domyśliłam się, że zdenerwowały go wrzaski, przez które nie mógł spokojnie przeprowadzić zajęć.
Profesor podszedł bliżej, a jego oczy pociemniały, kiedy ujrzał za mną mężczyznę w podeszłym wieku.
Podszedł do mnie i złapał moją twarz w obie dłonie.
-Co się tutaj dzieje?- zapytał łagodnie. Do moich oczu naszły łzy.- cała drżysz...- dodał cicho, po czym spojrzał gniewnie na osobę za mną, o której istnieniu chciałabym zapomnieć.
-Kim pan jest i co pan tutaj robi?- syknął.
Mój ojciec, choć wolałabym tak go nie nazywać, podszedł do niego z wrednym uśmiechem na twarzy.
-Vlad Wasilijew.- powiedział nonszalancko.
Po wyrazie twarzy profesora widziałam, że kipi ze złości. Nie wiedział dlaczego nienawidzę swojego ojca ale nienawidził go równie mocno jak ja.
-Proszę opuścić budynek uniwersytetu.- powiedział Reece zaciskając szczękę.
-Przecież ja tylko chciałem odwiedzić swoją...- nie pozwoliłam mu dokończyć.
-Nawet nie próbuj mnie tak nazwać.- syknęłam.
Vlad przybrał całkiem inną postawę. Wyprostował się i napiął swoje ciało, aby pokazać swojemu „przeciwnikowi", że się go nie boi. Jego mina zrzedła,  a oczy pociemniały.
-Nie masz pojęcia kim jestem i ile mogę...- wysyczał prowokacyjnie mężczyzna.
Reece zaśmiał się na te słowa, po czym przywarł mężczyznę do ściany i złapał za jego szyję, lekko go podduszając.
-Nie wkurwiaj mnie...-wysyczał.- dziadku.- dodał prześmiewczo.
Na twarz mojego ojca wkradło się przerażenie.
-Zostaw Thylane w spokoju i więcej jej nie nachodź.- powiedział groźnie.- jeżeli jeszcze raz, zobaczę cię w jej pobliżu...- przerwał, aby poluzować uścisk na jego szyi.- Nie popuszczę.- spojrzał na niego, naprężając całe swoje ciało, co sprawiło, że zrobił się jeszcze większy niż w rzeczywistości. Przyglądałam się temu wszystkiemu z przerażeniem. Od tego właśnie uciekłam. Od przemocy fizycznej i psychicznej. Nie miałam pojęcia, że Reece może być tak groźny. Byłam mu wdzięczna, jednak w tamtym momencie, bałam się go. Profesor odwrócił się w moją stronę i przytulił mnie mocno. Nie odwzajemniłam uścisku, co zdziwiło mężczyznę. Po prostu stałam, a moja twarz była beznamiętna.
-Już widzę o co tutaj chodzi...- wydyszał Vlad.- jesteś taką samą puszczalską jak twoja matka.- dodał.
Tego było już za wiele. Spokój mnie opuścił, ciało zaczęło drzeć, a łzy wylewały się z moich oczu litrami. Spojrzałam na profesora i swojego ojca, po czym uciekłam.
Biegłam korytarzem, aż do wyjścia na parking, po czym wśród wielu aut odszukałam swoje. Wsiadając próbowałam się uspokoić. Płakałam jak dziecko. Wspomnienia wydarzeń sprzed 4 lat uderzyły we mnie z siłą rażenia. Moja matka, ten skurwysyn i jego wredna rodzina, przez którą między innymi moja mama popełniła samobójstwo.
-Thylane...- usłyszałam głos Reece przez uchylone okno w aucie. Odwróciłam się w jego stronę.
-Proszę, zostaw mnie.- powiedziałam cicho, ocierając łzy.
Reece otworzył drzwi i kucnął przede mną, trzymając ręce na moich udach.
-Nie będziesz teraz sama.- oznajmił łagodnie.- wysiądź z auta, proszę.- pierwszy raz w jego głosie usłyszałam błaganie. Westchnęłam i wyszłam z auta. Reece chwycił moja twarz w swoje dłonie i spojrzał na mnie z troską. Wybuchnęłam płaczem, a on przytulił mnie mocno. Wtuliłam głowę w jego klatkę piersiową. Czułam bicie jego serca. Mężczyzna oparł swoją głowę na mojej. Cały strach przed nim zniknął. Czułam się bezpieczniej niż kiedykolwiek w jego ramionach.
-Chodźmy stąd.- powiedziałam po chwili.
Reece zadzwonił po CJa, który po piętnastu minutach przyjechał czarnym, tym razem volkswagenem.
Wsiedliśmy do auta. Reece cały czas trzymał mnie mocno za rękę, nawet kiedy rozmawiał przez telefon. Spierałam głowę na jego ramieniu i słuchałam jego rozmów.
Był bardzo pociągający, kiedy negocjował umowy dla swojej firmy. Jego władczość sprawiała, że stawałam się głodna jego ciała. Chciałam mu się oddać w całości. Nie było to spowodowane sytuacją, po prostu pragnęłam tego odkąd pierwszy raz go ujrzałam.
Spojrzałam na niego, jednak był zbyt pochłonięty rozmową.
-CJ.- odezwałam się po chwili.- zasuń nas.- zażądałam grzecznie.
Ciemnoskóry chłopak uśmiechnął się, kiwając przy tym głową, po czym wcisnął przycisk, który sprawił, że wysunęła się czarna ściana i byliśmy oddzieleni od kierowcy.
Reece uniósł wzrok, po czym nie zastanawiając się, wrócił do rozmowy. Westchnęłam lekko zażenowana, po czym zwróciłam się w jego stronę i popatrzyłam na niego uwodzicielsko. Mężczyzna popatrzył na mnie znacząco, jednak dalej rozmawiał przez telefon.
Po chwili, stwierdziłam, że zwrócę na siebie jego uwagę w inny sposób. Przejechałam swoją dłonią po jego udzie, po czym dotarłam do jego krocza. Reece spojrzał na mnie, a jego oczy pociemniały.
Bingo
Zaczęłam rozpinać swoją koszulę, guziczek po guziczku, wpatrując się w jego oczy i nie odrywając ręki z jego krocza, które wciąż rosło.
-Thylane...- powiedział, co brzmiało jak ostrzeżenie.
Zaśmiałam się słodko, po czym ściągnęłam koszule.
Mężczyzna powiedział coś szybko do telefonu, po czym rzucił go za siebie. Złapał mnie za biodra i usadził na sobie tak, że siedział teraz na nim okrakiem. Złapał moje pośladki i ścisnął je mocno, składając przy tym krótkie pocałunki na moich piersiach.
-Ooh...- jęknęłam z rozkoszy. Zaczęłam rytmicznie poruszać biodrami.
-Thylane...-wyszeptał mój profesor do mojego ucha.- tak bym chciał cię zerżnąć.- syknął- ale nie tutaj.- dodał po chwili.
Zrobiłam naburmuszoną minę, na co mężczyzna zareagował śmiechem.
Jaki uroczy śmiech...
-Odkąd cię zobaczyłem, próbuje dobrać się do twojego seksownego tyłeczka.- powiedział.- a kiedy mam do tego idealną okazję...- przerwał, jakby sam był zdziwiony, że nie korzysta z okazji.-najpierw lunch.- dodał, próbując zmienić temat.
Zeszłam z jego kolan i usiadłam na swoim wcześniejszym miejscu. Mężczyzna podał mi koszulę, którą wcześniej zrzuciłam z siebie. Byłam zmieszana.Wiedziałam, że on tego chce, wiedziałam też, że i ja tego chcę. Jednak nie rozumiałam dlaczego tym razem mnie powstrzymał? Dlaczego nie wykorzystał okazji? Mimo, że trochę byłam zawiedziona, bo miałam ochotę i byłam zdeterminowana, żeby mu się oddać, to jednak z drugiej strony byłam zadowolona i... wzruszona?
Reece nie był mi już obojętny, zaczęło mi bardzo na nim zależeć, a jego zachowanie pokazało mi, że zaczyna chyba czuć to samo.

Mr.ProfessorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz