Patrzyłem na nią, a moje serce zaczęło bić nieregularnie. Jej piękne ciało, twarz i głos sprawiały, że drżałem od środka. Czułem, że ta dziewczyna mnie zauroczyła.
Przejechałem palcem wzdłuż jej uda na co ona zareagowała cichym jęknięciem.
-Lubię to, jak na mnie reagujesz.- wyszeptałem jej do ucha, po czym zacząłem składać pocałunki na jej szyi, dekolcie, pieszcząc ręką jej piękne piersi.
Thylane wplątała rękę w moje włosy i przyciągnęła mnie do swoich ust. Nasz pocałunek był brutalny, pełen pożądania i jakiegoś dziwnego uczucia.
-Reece..-wydyszała w przerwie na oddech między pocałunkami.- Chcę ci coś powiedzieć...- dodała po chwili.
-O co chodzi?- zapytałem, dalej składając pocałunki na jej boskim ciele.
-J-ja...- zaczęła uroczo się jąkać. -Ja zaczynam coś do ciebie czuć.- szepnęła, a mnie zamurowało. Do mnie? Jestem delikatny jak czołg, Nie angażuje się, a przede wszystkim, kiedy dostaję czego chcę to porzucam, jak zabawkę. Nie odpowiedziałem nic i dalej ją całowałem, moje pragnienie sięgnęło zenitu. Chciałem jej już skosztować, wiedziałem też, że zrobiłem wystarczająco dużo, żeby i ona miała tą swoją „pewność".
Dziewczyna nagle przerwała pocałunek i spojrzała na mnie pytająco.
-A Ty?- zapytała cicho.
Czy ja zaczynam coś do niej czuć?
Chcę ją pieprzyć całą noc, w każdym kącie mojej jebanej posiadłości, to wszystko. Nie chcę związku, zobowiązań i rodziny jak z obrazka. Tak powiedziałbym każdej innej dziewczynie, ale jej jakoś nie potrafiłem. Po prostu westchnąłem, przetarłem oczy i schyliłem aby kontynuować nasz pocałunek , jednak dziewczyna odepchnęła mnie i wybiegła z sypialni.
Zamurowało mnie. Patrzyłem pytająco, jak chodzi i zbiera swoje ubrania. Nagle stanęła naprzeciwko mnie.
-Wszystko jasne.- westchnęła pod nosem.
-Nie rozumiem?- spojrzałem na nią z głupim uśmiechem.
-Ty nie rozumiesz? To ja nie rozumiem Reece.- westchnęła.- ośmieszyłam się...- popatrzyła na mnie a jej oczy zaszły łzami.-Jestem kompletną idiotką!
-Co? Nie!- wstałem z łóżka i chciałem do niej podejść.
Jak może tak o sobie mówić?
-Zostaw mnie...- wysyczała, po czym wyszła z sypialni.
Ubrałem się szybko i wybiegłem za nią, jednak nigdzie jej nie było a auto zniknęło z podjazdu.
-CJ!- zawołałem po swojego szofera, jednak nikt nie odpowiedział. No tak...
Nagle mój telefon zawibrował, a na ekranie przychodzącego połączenia pojawiło się imię Steven.
-Co jest?- syknąłem do telefonu.
-Hudson, co jest?- zapytał zdziwiony z mojego wkurwienia.
-Nie ważne.- oznajmiłem cicho przeczesując dłonią włosy.- dzwonisz do mnie w jakiejś ważnej sprawie, czy jak zwykle z jakąś pierdołą?- zapytałem, a po drugiej stronie słuchawki zapadła cisza.- halo!- krzyknąłem. Rozmawiając z tym kretynem traciłem niepotrzebnie czas, a mógłbym pojechać już do mojej kobiety i wyjaśnić całą sytuacje sprzed kilku minut.
„Mojej kobiety"? Co ja pierdolę?
-Przyjedź jutro do mnie.- odparł w końcu.
-Po co?- zapytałem z zażenowaniem.- jak znowu jakaś impreza to podziękuje, ma..- nie było dane mi dokończyć.
-żadna impreza, ważne spotkanie biznesowe.- oznajmił.
Coś mi tu śmierdzi...
-Bądź o 19.- dodał po chwili po czym od razu się rozłączył.
Rzuciłem telefon na szklaną półkę i wyszedłem z domu.
Skoro CJ wziął moje auto, stwierdziłem że pojadę na moim motorze. Kilka minut później byłem już w drodze do Thylane.
Nie chciałem jej urazić, nie chciałem aby pomyślała, że jej nie chcę, po prostu Thylane jest...
Przejeżdżałem właśnie obok wejścia do jej domu i zobaczyłem swojego bentleya. Zjechałem i zaparkowałem swoj motor obok auta, po czym udałem się udeptaną ścieżką w stronę drzwi wejściowych. Wyszedłem bezszelestnie po schodach. Słyszałem, że rozmawiają o czymś i chciałem podsłuchać ich rozmowę, może to głupie ale to było silniejsze ode mnie. Stanąłem przed uchylonymi drzwiami do jej mieszkania. Na łóżku zobaczyłem moją Thylane i CJa. Przytulali się. Niby nic, jednak ten widok, innego mężczyzny dotykającego tego, co moje mnie rozwścieczył. Obserwowałem ich. Thylane oparła swoją głowę na ramieniu CJa a ten ucałował ją w czoło. Czułem jak z uszu leci mi para. Odwróciłem się i pojechałem do domu.
W mojej głowie cały czas kłębiły się myśli. Byłem zły.
Szybko znalazła pocieszenie.
CZYTASZ
Mr.Professor
Romance„-Thylane, piękne i tajemnicze imię. - spojrzał na mnie zza wielkiego drewnianego biurka. Już wtedy wiedziałam, że uzależnię się od dźwięku mojego imienia w ustach mojego profesora."