Następnego dnia nie miałem zajęć na uczelni, ponieważ miałem bardzo ważne spotkania biznesowe. Nie pisałem do mojej słowiańskiej bogini, chciałem dać jej chwilę wytchnienia. Spotkania ciągnęły się w nieskończoność. Żałowałem, że nie mogę jej dzisiaj zobaczyć. Po prostu tęskniłem za jej piękna twarzą. Wielkimi oczami, które skrywały tyle tajemnic.
Po godzinie 17:00 wróciłem do domu i wyłożyłem się na moim kremowym wypoczynku w salonie. Po całym dniu namysłu postanowiłem, że utwierdzę Thylane w przekonaniu, że nie jest mi obojętna. Mimo, że moje zamiary nie do końca takie były, to jednak dla niej byłem gotowy to zrobić. Byle zasmakować jej ciała chociaż na chwilę.
-Reece? Już jesteś?- zapytał zdziwiony CJ, który właśnie wszedł do salonu.
-Ta.- rzuciłem.
-Co się stało?- zapytał zmartwiony.
-Thylane.- odpowiedziałem.
-Dalej próbujesz ją uwieść?- zapytał prześmiewczo.
-Tylko nie takim tonem.- syknąłem w jego stronę.
-Nie jest dziewczyną na jedną noc i powinieneś mieć to na uwadze.- zaczął swoj wywód.- poza tym, nie masz już tego dość?- zapytał, a ja spojrzałem na niego ze zdziwieniem.
-Ale czego?
-Tego, że sam siebie oszukujesz.- rzucił CJ.- wiesz, że nie jest ci obojętna, wiesz że nie jest łatwa mimo że ciagle to powtarzasz.- powiedział.- gdyby było tak jak mówisz, już byś się nią znudził.- dodał po chwili. - Przemyśl to.- poklepał mnie po ramieniu po czym wyszedł z salonu, zostawiajac mnie samego z moimi myślami.
Mógł mieć racje? Czy naprawdę zależało mi ma tej dziewczynie? Fakt jest taki, że jest nieziemsko seksowna i mam ochotę ją zerżnąć, jednak niepokoi mnie to, że pociąga mnie również jej intelekt. Chciałbym ją poznać bliżej. Chciałbym żeby wiedziała, że zawsze jej pomogę i że może mi powiedzieć wszystko.
Co ja pierdolę?
Przeczesałem ręką włosy, po czym wstałem i ruszyłem do swojego motocyklu.
Thylane w ogóle się mnie nie spodziewa. Za godzinę kończy zajęcia i zanim dojedzie do swojego mieszkanka minie kolejne trzydzieści minut. Postanowiłem zrobić dla nas kolację aby bliżej ją poznać.
Po piętnastu minutach wyszedłem ze sklepu i pojechałem w stronę domu Thylane. Z radością odkryłem, że drzwi są otwarte.
-Thylane? Ty uzhe vernulsya? (Już wróciłaś?)- usłyszałem ciepły kobiecy głos. Zapewne była to ciotka Lucy, która Thylane ostatnio odbierała z lotniska.
Czemu pamiętam takie rzeczy?
-Dzień dobry?- odpowiedziałem wchodząc do kuchni zaraz przy wejściu.
Kobieta podskoczyła z przerażenia.
- O Bozhe! Kto ty i chto zdes' delayesh?( o Boże! Kim pan jest i co pan tutaj robi?!) - kobieta wykrzyknęła przerażona wymachując ścierką przed moimi oczami.
-Przepraszam ale ja pani nie rozumiem.- powiedziałem najłagodniej jak tylko potrafiłem.
-Oh przepraszam!- odparła kobieta już po angielsku.- Kim pan jest?!- wykrzyknęła.
-Jestem Reece Hudson.- powiedziałem, a kobieta zamarła.
-Ten Reece Hudson?- zapytała z niedowierzaniem.
-Tak, jestem...- nie wiedziałem jak nazwać moja osobę względem Thylane.- kolegą Thylane.- odparłem po chwili.
-Rozumiem...- zamyśliła się.- Tylko, że Thylane ma jeszcze zajęcia.
-Wiem, chciałem jej zrobić niespodziankę i ugotować coś pysznego.- potrząsnąłem torba z zakupami.
-Ah rozumiem!- wykrzyknęła radośnie.- chodź, wpuszczę cię do jej mieszkania.
Kobieta wyprowadziła mnie na piętro. I otworzyła drzwi. Byłem wdzięczny, że była w domu, inaczej musiałbym wejść przez okno.
Zainstalowałem się w miniaturowej kuchni. Po godzinie walki z jedzeniem, talerzami i absolutnie wszystkim, usiadłem do przyszykowanego stołu, odpaliłem świeczkę i czekałem grzecznie na moją piękną ciemnowłosą.Nagle drzwi się otworzyły, a Thylane upuściła torbę z wrażenia. Cioteczka nic nie powiedziała, więc niespodzianka się udała.
-Reece?- zapytała, jakby chciała sprawdzić, czy jej się to nie śni.
Wstałem i złożyłem pocałunek na jej policzku, po czym zabrałem jej torbę i zawiesiłem na wieszaku. Wiedziałem, że będzie zmęczona po całym dniu i bardzo głodna, dlatego przygotowałem bardzo syty obiad, żeby mogła się najeść.
-Usiądź.- wskazałem jej miejsce przy okrągłym stole, tuż naprzeciwko mnie.
Dziewczyna usiadła i uśmiechnęła się szeroko.
-Jak to wszystko pięknie pachnie.- powiedziała.- jesteś kochany.- dodała po chwili, a ja czułem jak mój serce rośnie.
-Smakowało ci?- zapytałem kiedy kończyła jeść.
-Jeszcze się pytasz?!- wykrzyknęła i oblizała usta.
Zaśmiałem się na ten uroczy widok.
Mógłbym tak jeść z tobą codziennie, Thylane...
Zaraz
Co?
Poprawiłem się na krześle.
-Chciałem się czegoś więcej o tobie dowiedzieć. - zagaiłem temat.
-Ja...- posmutniała.- nie ma za bardzo o czym mówić.- dodała po chwili.
-Nie możliwe.- zdziwiłem się.
-W sumie to...- próbowała się otworzyć.- kiedy byłam Jeszcze małą dziewczynką i mieszkałam w Moskwie z moimi rodzicami....- zrobiła przerwę na głęboki oddech.- uczyłam się tańca towarzyskiego.- odparła.
-To już wiem, skąd masz takie ruchy.- powiedziałem z uśmiechem.- coś więcej?- zapytałem znowu po chwili. - Twoi rodzice? Czemu studiujesz tutaj a nie w Rosji? Gdzie Twoi bliscy?- zasypałem ją milionem pytań, co lekko ja przytłoczyło.- wybacz, chcę wiedzieć o tobie jak najwięcej.- powiedziałem.- nie jesteś jak inne, nie można cię czytać jak z otartej księgi.- dodałem.
-Moja rodzina to trudny temat.- rzuciła cicho.- mój ojciec jest głównym powodem moich najgorszych koszmarów, przeprowadzki tutaj i rozpętania mi piekła na ziemi.- utkwiła wzrok w pusty talerz.- przeprowadziłam się tutaj, ponieważ potrzebowałam zacząć życie od nowa. Rosja przypominała mi tylko o porażce, jaka okazała się moja rodzina. Kuedy wyjechałam, wszystkie rany się zabliźniły.- westchnęła.- odżyłam.
Jej wyznanie mnie zdziwiło, myślałem o niej jak o zwykłej dziewczynie z problemami typu „nie wiem którą sukienkę założyć na piątkowa imprezę", a jej problemy sięgają głębiej. Siedzą w niej i puszczają korzenie. Chciałbym, żeby nie miała koszmarów, żeby śniła jedynie o mnie i o tym jak szczęśliwa przy mnie może być.
Co ja kurwa mówię.
- A ty?- zapytała po chwili cicho.
-Ja jestem otwartą księgą, nie mam żadnych tajemnic.- skłamałem.
-Kłamiesz.- rzuciła unosząc jedna brew.
-Zostawiam przeszłość za sobą i nigdy o niej nie rozmawiam. Moje prawdziwe życie zaczęło się kiedy przyjąłem do siebie CJa.- powiedziałem na jednym tchu.
-Rozumiem.- szepnęła.- to niesamowite.- dodała po chwili.- dałeś mu dom, byłeś dla niego przykładem.- kontynuowała.- wziąłeś na siebie taką odpowiedzialność i nie zawiodłeś.- skończyła.
-Czy nie zawiodłem? Nie wiem.- oznajmiłem.
-Jesteś dobrym człowiekiem, Reece.- położyła rękę na moim ramieniu.
Jej słowa sprawiły, że się rozpłynąłem. Pierwszy raz od bardzo dawna zamiast obelgi usłyszałem kompletne przeciwieństwo na mój temat. Popatrzyłem na dziewczynę i wstałem z miejsca po czym podszedłem do niej. Thylane podniosła się z krzesła i jak gdyby nigdy nic przytuliła się do mnie.
Odwzajemniłem jej uścisk. Było to coś tak przyjemnego.
Nigdy nie poczułem czegoś takiego. Wiedziałem, że im bliżej Thylane będę, tym wprowadzi większe zmiany. Kto wie? Może uczyni, że moje życie stanie się niebem na ziemi albo zrobi z niego jeszcze większe piekło.

CZYTASZ
Mr.Professor
Romance„-Thylane, piękne i tajemnicze imię. - spojrzał na mnie zza wielkiego drewnianego biurka. Już wtedy wiedziałam, że uzależnię się od dźwięku mojego imienia w ustach mojego profesora."