Nie mogłam się już powstrzymać i pocałowałam profesora. Zdziwił się lekko, że ja to zainicjowałam, jednak oddawał dosłownie każdy mój pocałunek. Wkradłam się językiem do jego ust, aby zacząć walkę z jego językiem. Pocałunek był bardzo namiętny. Wystarczyło kilka sekund a ja zrobiłam się mokra i gotowa. Profesor błądził ręką po moim ciele, pieszcząc na zmianę moje piersi. Sprawiał mi tyle rozkoszy, nigdy nie było mi tak dobrze przez sam dotyk. Nagle zjechał do moich stringów. Spojrzał mi w oczy, po czym bez zawahania zdarł je ze mnie.
Moje podniecenie wzrosło, a pożądanie dawno przekroczyło swoją granice maksimum.
Profesor Hudson przywarł mnie do drzwi, po czym nie czekając na moje pozwolenie zaczął bawić się moją łechtaczką.
-Oh...- wydarł mi się cichy jęk z gardła. Nagle Reece, bez żadnego ostrzeżenia, brutalnie wszedł we mnie dwoma palcami.
-Jesteś taka mokra...- wydyszał przez zęby, nie zaprzestając nawet na chwilę swojej zabawy z moją kobiecością.- taka ciasna...-wyszeptał po chwili do mojego ucha, składając pocałunki. Czułam, że zaraz eksploduję z rozkoszy. Reece nie zwalniał nawet na moment. Pieprzył mnie swoimi palcami tak dobrze, aż w końcu doszłam, dysząc jęcząc i sycząc jednocześnie. Czułam na swoim udzie jego coraz większą erekcję. Miałam ochotę mu obciągnąć, dlatego nie mówiąc nic, uklękłam przed nim i nie odrywając od niego wzroku, zaczęłam rozpinać jego spodnie. Reece syknął na ten widok, a ja uśmiechnęłam się. Kiedy rozpięłam rozporek, i ściągnęłam jego bokserki, zaschło mi w gardle, a oczy przypominały teraz dwie kajzerki. Kutas profesora był ogromny. Oblizałam wargi i chwyciłam go jedną ręką, po czym zaczęłam rytmicznie zjeżdżać nią w górę i w dół. Reece odchylił głowę do tyłu. Było mu dobrze, jednak wiedziałam co zrobić, żeby było mu jeszcze lepiej. Oblizałam koniuszek jego członka i lekko possałam, po czym włożyłam go całego do buzi. Zaczęłam energicznie poruszać głową, ssąc i zaciskając usta na kutasie mojego profesora.
-Thylane!-krzyknął, kiedy jego ciało zalewała fala rozkoszy. Jęczał i ciągnął mnie za włosy, co sprawiało, że robiłam się mokra.
-Zaraz dojdę...-wydyszał ostrzegawczo, jednak ja nie przestałam nawet na moment.-Kurwa!-jęknął a ciepły płyn rozlał się po moim gardle. Oblizałam dokładnie jego kutasa, po czym wstałam i spojrzałam na mojego profesora.
-Podobało ci się?- zapytałam niewinnie, oblizując usta.
Reece spojrzał na mnie, a w jego oczach było widać zadowolenie i zaspokojenie.
-Mogłabyś mi tak obciągać codziennie.- powiedział z diabelskim uśmiechem na twarzy, a ja oblałam się rumieńcem.
Nie wiedziałam co we mnie wstąpiło. Nie chciałam tego tak szybko, jednak moje pożądanie wygrało ze mną. Kiedy myślałam, że po skończonej „robocie" Reece wyjdzie, miło mnie zaskoczył. Położył się na łóżku, po czym gestem ręki zaprosił mnie, abym położyła się obok niego.
Oparłam swoją głowę na jego torsie, a on zaczął gładzić moje ramię palcami.
-Uwielbiam twój zapach.- powiedział cicho po chwili.
Uśmiechnęłam się.
-Uwielbiam twoje oczy.- oznajmiłam.
Reece uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
-Moi rodzice mnie zostawili, kiedy miałem 10 lat.- westchnął.
-Nie musisz o tym mówić, jeśli nie chcesz...- pogładziłam jego policzek.
-Ale chcę.-powiedział, po czym odwrócił się do mnie.- przygarnęli mnie dziadkowie.- westchnął.- byłem małym chłopcem, nie wiedziałem dlaczego moi rodzice tak bardzo mnie nienawidzą i dlaczego mnie zostawili.-kontynuował.- mój dziadek był prawdziwym skurwysynem. Dlatego i ja taki jestem. Nie miałem od kogo innego pobierać wzorców.- skończył swoją wypowiedź.
-W CJ zobaczyłeś siebie?- zapytałam cicho.
-Tak.- rzucił.- mając 24 lata adoptowałem go. Było mnie stać na utrzymanie go, chciałem mu dać wszystko czego pragnął. Przede wszystkim przelać swoją miłość na niego. Żeby pierwszy raz w swoim życiu mógł czuć się kochany.
-Jesteś naprawdę cudownym mężczyzna Reece, nigdy o tym nie zapominaj.- powiedziałam kładąc rękę na jego torsie.
Mężczyzna uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
Czułam, że też mogę się przed nim otworzyć, jednak stwierdziłam, że na dzisiaj już za dużo wrażeń.
Reece po pięciu minutach zasnął, a ja mogłam mu się przyglądać. Wyglądał tak spokojnie i słodko, kiedy spał. Nie przypominał już bestii i chama. Na jego twarzy nie rysowało się zdenerwowanie, czy obojętność, a spokój. Profesor Hudson był dla mnie czymś w rodzaju zagadki, którą musiałam rozwiązać. Ciągnęło mnie do niego. Nie chodziło już tylko o jego wygląd, a o to jakim jest człowiekiem. Pod maską bezlitosnego, władczego mężczyzny, skrywał się wulkan nieodwzajemnionej miłości, którą odpychał od siebie. Nie mogłam uwierzyć, jak mógł myśleć o sobie tak źle? Nie był chujem, jak to wszyscy mówili. Był po prostu silnym mężczyzną, który wiele przeszedł. Zamknęłam oczy i wtuliłam się w mężczyznę.Następnego dnia/godzina 5:00
Obudził mnie trzask zamykanych drzwi. Spojrzałam w ich stronę i zauważyłam białą karteczkę. Podeszłam bliżej i podniosłam ją.
Nie budziłem cię. To była najlepsza kolacja w moim życiu.
Twój R.Rozpłynęłam się nad kawałkiem papieru. Postanowiłam zejść na dół do ciotki, aby sprawdzić czy wzięła wieczorem swoje leki na cukrzycę, po czym zacząć szykować się na zajęcia.
Zeszłam cichutko po schodach i udałam się do kuchni, zaglądnęłam do apteczki i z ulgą odkryłam, że dawka przeznaczona na wczoraj jest pusta. Wyszłam do siebie i poszłam do łazienki, aby wziąć prysznic.
W głowie odtwarzałam upojne chwile z moim profesorem i nie tylko. Otworzył się do mnie, co bardzo mi zaimponowało. Coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że Reece Hudson nie jest mi obojętny, ani ja jemu. Wiedziałam też, że jest coś między nami, czego nie umiałam wyjaśnić. Nie było to tylko czyste pożądanie i nic poza tym. Było to coś na zasadzie spotkania dwóch bratnich dusz, które mimo, że wcześniej nie miały o sobie zielonego pojęcia, czuły, jakby znały się od zawsze.
Wyszłam spod prysznica i ubrałam biała koszule oraz spódnicę. Dzisiaj jest zebranie studentów na Auli, na którym Reece ma wygłosić jakąś mowę, po czym ma nastąpić ślubowanie.
Zamknęłam swoje mieszkanie na klucz, ucałowałam ciotkę, która siedziała na ganku i wsiadłam do auta, po czym ruszyłam w stronę swojej uczelni.
Weszłam do budynku i natknęłam się na Zoe i CJa.
-Cześć!- zawołałam radośnie, uśmiechając się od ucha do ucha.
-Ktoś tu ma dobry humor.- odparła Zoe, pokazując rząd swoich białych zębów.
-Kolacja smaczna to i humor dobry.- Rzucił CJ i puścił mi oczko.
Zoe popatrzyła ze zdziwieniem w oczach. Chyba pomyślała, że tą wspaniałą kolację jadłam z CJ.
-Zoe, źle nas zrozumiałaś.- chciałam się wytłumaczyć.- jadłam kolację z kimś innym.-rzuciłam, aby zamknąć temat. Miałam nadzieję, że nie będzie się dopytywać.
-O!- krzyknęła, zmieniając swoj humor w sekundę.- Kto to taki!?- wypytywała.
Nagle z nikąd wyłonił się na korytarzu Reece. Przeszedł obok nas, puszczając mi oczko i uśmiechając się dwuznacznie. Oblałam się rumieńcem i przygryzłam wargę, myślami wracając do naszego „deseru".
-Nie mów mi...- ucięła Zoe i spojrzała na mnie, a w jej oczach ujrzałam błysk.
Nie odpowiedziałam nic, tylko się głupio uśmiechnęłam i ruszyłam w stronę profesora Hudson.
Nagle zniknął z mojego pola widzenia, zrezygnowana spuściłam głowę i odwróciłam się. Nagle z nikąd pojawił się profesor Hudson.
-Szukałaś mnie może?- zapytał z uśmiechem a w jego głosie słyszalna była nutka flirtu. Przerażona podskoczyłam.
-Chciałam się przywitać.- rzuciłam nieśmiało.
Reece rozejrzał się po korytarzu. Wszędzie byli rektorzy i studenci.
-Zapraszam do sali panno Wasil.- powiedział wskazując ręką ogromne drzwi po mojej prawej stronie.- pokażę pani te zestawy.- dodał.
Uśmiechnęłam się i weszłam razem z moim profesorem. Reece zamknął drzwi na klucz, a rzuciłam mu się na szyję składając mocny pocałunek na jego ustach.

CZYTASZ
Mr.Professor
Storie d'amore„-Thylane, piękne i tajemnicze imię. - spojrzał na mnie zza wielkiego drewnianego biurka. Już wtedy wiedziałam, że uzależnię się od dźwięku mojego imienia w ustach mojego profesora."