Kiedy przybyli, byliśmy gotowi.
Nazwaliśmy ich Saturianami, choć najprawdopodobniej pochodzili z Tytana, Enceladusa, lub Mimasa.
Flota pozaziemskiej cywilizacji składała się z setek małych jednostek bojowych rozstawionych wokół większej, kulistej konstrukcji – Statku-Bazy.
Zwinne, czerwone okręty bitewne tworzyły dwudziestoczterościan, przypominając gigantyczny, niebiański kryształ almandynu. Każdy ze statków posiadał długi dziób i osiem szeroko rozstawionych działek.
Pozostające w ciągłym ruchu kosmiczne pająki skupiły się wokół gniazda, którego granatowe poszycie ledwie odznaczało się na tle czarnego nieba.
Rozkład ziemskiej Marynarki Gwiezdnej był bardziej skomplikowany. Między olbrzymimi, z trudem przemieszczającymi się niszczycielami, blokującymi wejście w atmosferę planety, krążyły korwety, fregaty, małe okręty rakietowe, a także statki wsparcia logistycznego, jednostki ratownicze, radiograficzne i zbiornikowce.
Ludzkość rozpoczęła ostrzał z dystansu. Saturianie natychmiast złamali szyk. Rój ruszył ku Ziemi. Ruch statków wydawał się chaotyczny a wystrzeliwane przez nie rakiety, były zwykłymi pociskami burzącymi. Ziemska armada miała w zanadrzu broń atomową i termojądrową.
Kosmiczne pająki nadrabiały liczebnością i zwrotnością.
Niewielkie rozmiary i masa jednostek bojowych Saturian sprawiała jednak, że każdy z okrętów mógł przewozić pod pokładem niewielką liczbę ładunków.
– I paliwa! – krzyknął podpułkownik Czarnecki, dowodzący okrętem logistycznym OKRP Sobieski. – Przesyłam dane. Pająki wracają do Statku-Bazy średnio po czterech zrzutach.
– Dlaczego liczba zrzutów nie jest stała? – zapytał ktoś z EUSS Bretagne, statku generalicji flanki europejskiej.
– Bo nie chodzi o uzupełnienie amunicji. A przynajmniej nie tylko.
– W takim razie dlaczego niektóre jednostki zawracają szybciej?
Naprawdę muszę się powtarzać? Nie ma czasu! – pomyślał Czarnecki. Na potwierdzenie pokład zaczął trząść się jak domek na drzewie w czasie letniej burzy. Rozbłysły czerwone światła.
– Co tam się dzieje, podpułkowniku?! – ryknął któryś z dowódców zgromadzonych na „Bretanii".
– Trafili nas! Słuchajcie: jednostki Saturian zawracają po pokonaniu określonej odległości. Obliczenia wskazują, że przybliżony przebieg pająka na jednym tankowaniu to około czterdzieści tysięcy kilometrów.
Odległości w przestrzeni kosmicznej były znacznie większe, niż na powierzchni planety. Rozlokowanym na statkach żołnierzom wydawało się, że walczą ramię w ramię, lecz w rzeczywistości poszczególne jednostki dzieliły tysiące mil.
– Jeśli są zmuszone manewrować, wracają zanim wykonają maksymalną liczbę zrzutów. Lecą do Statku-Bazy i po stu dziewięćdziesięciu sekundach wracają do gry. Musimy pozbawić je zapasu paliwa.
Niektórzy mówili później, że przyjęta taktyka – skupienie się na zapleczu zamiast okrętach bojowych – była niehumanitarna. Ale czy obrona ludzkości może być niehumanitarna? I czy na okręcie centralnym przebywała znaczna liczba Saturian? Może był to statek bezzałogowy?
W pozorowanej szarży małe i średnie jednostki ziemskiej floty odciągnęły większość pająków od kulistego centrum formacji. Kiedy krystaliczna struktura obrońców załamała się, do akcji wkroczyły pancerniki uzbrojone w pociski nuklearne.
CZYTASZ
Zbiór Opowiadań "Legion"
FantasyPrzedstawiam wam wyniki konkursu "Legion" zorganizowanego z okazji 10 000 subskrybcji na moim kanale Youtube. Poziom prac był absolutnie oszałamiający, dlatego zdecydowałem się na wydłużenie zbioru. Serdecznie gratuluję wszystkim zwycięzcom! A w...