Paskudne, obrzydliwe, odpychające, parchate bagno.
Wszędzie jest go pełno. Nie da się z niego uciec i trzeba w nim tkwić. Kilka dni temu wszystko wyglądało inaczej, bardziej... pozytywnie.
Teraz jest okropnie. Przemoczona tkanina, a raczej resztki tkaniny narzuconej ciało, cuchnie i drapie. Swędzenie nie ustępuje, niezależnie od miejsca występowania. Przeraża myśl, że tutaj można żyć, że można tworzyć rodziny i wychowywać dzieci. Najwidoczniej Sasi byli do tego zdolni.
- Musimy się stąd wydostać. – Neron drapie wściekle czerwony strup na prawej nodze – To nie jest miejsce przystojące legioniście. Ba! To nie jest miejsce, w którym powinien przebywać jakikolwiek człowiek. Trzeba się wydostać! Uciec stąd, jak najdalej. Nie ważne gdzie, do Germanów, do Sasów, mam to gdzieś!
- Do Sasów?! Są tu?! – nerwowo, ale jednak dokładnie, Eneasz przeczesuje okolicę wzrokiem.
- Czy to ważne? Oni mogą być wszędzie. – machnął ręką zrezygnowany Gajusz ciskając kamykiem w bagnistą nieckę między drzewami - Na Jowisza, w tych lasach prawdopodobnie nawet najwięksi greccy bohaterowie stopy nie postawili. Te bestie, ci barbarzyńcy, gdyby chcieli już dawno by nas poćwiartowali. Czy tu są, czy ich nie ma, nie zmienia to nic. Tu każdego czeka tylko śmierć.
- Nie! – wrzeszczał Oktawian – Tylko nie śmierć! Kto opowie o tym, co tu się stało? Kto da znać, jakieś masakry i wstydu zaznał Legion Rzymski?! MUSIMY stąd uciec. Jesteśmy winni tej rzezi i jesteśmy winni by pomścić tych, którzy tu polegli.
Nie da się rozpalić drewna z tego, co leży dookoła. Nie ważne czy konary, patyki, liście, szmaty zdarte z ciał poległych – niczego nie ima się ogień. Iskry padają i schną na mokrej powierzchni. Trzeba się wydostać, gdzieś, gdzie uda się ogrzać, gdzie jest sucho.
***
Wędrowanie po bagnie jest uciążliwe. Ciężki sprzęt już dawno zrzucony, pozostawiony gdzieś daleko, dziesiątki mil w tył. Żelazne pasy pancerza dawno zakopane. Powodowały hałas, a na to nie można sobie tutaj pozwolić. Wierny gladius to wszystko, co pozostało. Setnik byłby wściekły, ale nie było innego wyjścia. Marsz jest nierówny i chaotyczny, coś niedopuszczalnego w codziennym życiu legionisty. Jak można było tak upaść?
- Psia mać! – zaciśnięta dłoń Lupusa gruchnęła o pień – To był idiotyczny pomysł! Jak można było dać się wprowadzić w taką zasadzkę?!
- Nie... to nie mogło się stać. To przecież było nielogiczne – Ilidiusz masował zadrapania na ręce – Cały legion... no nie, ja nie wierzę. Może odeszli, rozdzielili się, przegrupowują siły...?
- Nie... oni nie żyją. Wszyscy. To nie ma sensu.
- Przestać bredzić Gajuszu! – strofował Lupus – Odmawiam przyjęcia faktu, że nikt nie przeżył. Sama myśl, że Rzym stracił kilka tysięcy wyśmienitych mężów... Wrrraa!!
Okoliczne ptaki poderwały się do lotu. Wrzask odbił się echem o zbutwiałe pnie bagiennych drzew.
- Ciszej! – skulony Eneasz przylgnął do pnia najbliższego drzewa strosząc się niczym zaszczute zwierzę. – Usłyszą nas!
- I co z tego?! – grzmiał Oktawian niby umyślnie – Niech nas słyszą, niech nas złapią! Zasłużyliśmy sobie na to! Zawiedliśmy Rzym, czas na karę!
- No właśnie. Czas odpocząć. I tak już nic nie da się zrobić. – wykończony marszem Gajusz padł na ziemię.
***
CZYTASZ
Zbiór Opowiadań "Legion"
FantasyPrzedstawiam wam wyniki konkursu "Legion" zorganizowanego z okazji 10 000 subskrybcji na moim kanale Youtube. Poziom prac był absolutnie oszałamiający, dlatego zdecydowałem się na wydłużenie zbioru. Serdecznie gratuluję wszystkim zwycięzcom! A w...