*Perspektywa (T.I)*
Bolało mnie to, że nie wiedziałam co zrobić w tej sytuacji... Jedyne czego pragnęłam to, żeby się dowiedzieć co jest grane. Chuuya siedział nade mną i sapał. Widać było, że ma zamiar mnie wykończyć. Jedyne co postanowiłam zrobić to się z tym pogodzić. Byłam bezbronna, a także nie posiadałam wystarczającej ilości sił by użyć zdolności. Zamknęłam moje załzawione oczy gdy nagle...
- Chuuya, skarbeńku możesz na chwilę przestać? Muszę porozmawiać z tą grzesznicą - powiedział kobiecy głos. Niepewnie otworzyłam oczy i nie mogłam w to uwierzyć. To była moja zaginiona siostra... Yua...
- Coś się stało grzesznico? - wzrok Yu momentalnie się zmienił w bezlitosny pragnący krwi. Związała swoje czarne włosy sięgające do ziemi. Podeszła do mnie gdy Chuuya ze mnie zszedł. Pochyliła się łapiąc mnie za podbródek, patrząc głęboko w oczy. Uśmiechnęła się kpiąco.
- To twoja wina... Mogłaś się nie narodzić. Gdyby nie to matka by wciąż żyła! - zdzieliła mnie z prędkością światła w policzek. - Nie myśl, że posiadam jakąkolwiek litość, teraz to była tylko zwyczajna błahostka w porównaniu z tym na co teraz zasługujesz i zamierzam to ziścić. Mam rację Chuuya?~ - wstała, złapała go za policzek i przyłożyła swoje czoło do niego by spojrzeć w jego oczy i się pocałować. Poczułam ukłucie w sercu.
- C-co ty mu zrobiłaś?! Zostaw go! - łzy niczym wodospad ściekały po moich policzkach. - Zostaw! Zostaw go!
- Oj, (zdrobnienie T.I) czyżbyś nie mogła się pogodzić z tym, że kocha mnie? Że to mnie wybrał i nie odwzajemnił twoich nędznych uczuć? Chcesz by skończył jak nasza matka? Chcesz by spowijał się w cierpieniu? Chcesz krążyć z cierpieniem nad nim jak fatum? - spojrzała na mnie pogardliwie.
- J-ja.... - nie miałam pojęcia co powiedzieć, to mnie tak bardzo bolało...
- Przysłużyłabyś światu przysługę gdybyś zniknęła, a teraz do zobaczenia. Szkoda mi czasu na ciebie. Chciałam jedynie ci przekazać co możesz zrobić jako jedynie słusznego~ - złapała Chuuyę za rękę i opuścili mnie. Ja nie miałam sił przez płacz by wstać z ziemi. Jedynie trzymałam się w miejscu serca oraz próbowałam zadusić w sobie płacz. Dopiero po paru godzinach zdołałam mniej więcej się opanować. Postanowiłam wykonać swój ruch by dowiedzieć się czegoś więcej. Poszłam do Hirotsu posłużyć się radą.
- Hmm, czyli z tego co mówisz on nie jest sobą?
- Tak.... Hirotsu proszę cię... Pomóż mi... Nie wiem co robić. Ty zawsze służyłeś mi dobrą radą...
- Cóż, myślę, że Yua ma rację. Jesteś niepotrzebna światu - słysząc jego słowa zamarłam i spojrzałam z łzami na niego. Także nie posiadał źrenic... - Idź już, tracisz mój cenny czas - postanowiłam się posłuchać . Siadłam na ziemi w korytarzach mafii. Podeszli do mnie nagle Gin z Michizo. Spojrzałam na nich z wyrazem bólu psychicznego na twarzy, oni zaś jedynie spojrzeli kpiąco i odeszli. Jedyne co usłyszałam to słowa które rzucił w moją stronę Tachihara. "Każdy ma rację, nie powinnaś istnieć".
- Co się z każdym dzieje?! Czemu nagle każdy taki jest?! Czy to wina Yu?.....J-ja.... Nie mogę tak stać i nic nie robić. Chcę by wszystko wróciło do normy... Ale... Jak ona ma rację?.... Nie! Nie mogę się tak dać!
__________________________
512 słów. Nie jest, źle ale mogło być lepiej. Mam nadzieję, że cieszycie się z wrzuconego kolejnego rozdziału ^^ Mam nadzieję, że miło się go wam czytało, a także, że wyczekujecie kolejnej części. Nie wiem kiedy się pojawi, ale czekajcie cierpliwie! Jak myślicie co się stanie? Co sądzicie o tym rozdziale? A teraz ja spadam i bayuu! Do zobaczonka! ~
![](https://img.wattpad.com/cover/222515325-288-k539882.jpg)
CZYTASZ
I want to die for you~ (Chuuya Nakahara x Reader)
Fanfic(T. I) siedziała w nocy... Nie mogła spać... Cały czas po głowie miała urywki ze swojej przeszłości. Rozległ się dźwięk wibrującego telefonu. (K. W) włosy dziewczyny zasłaniały jej twarz. Powoli wstała i zajrzała w telefon. Witam was w moim Readerk...