~32~

870 59 94
                                    

*Perspektywa (T/I)*

Błąkając się między drzewami ujrzałam śliczne światło, a także do uszu dochodziły rozmaite dźwięki. Zaciekawiona zbliżyłam się by zobaczyć co to. Przy okazji serce mi podpowiadało, że to słuszne z mojej strony. Gdy wyłoniłam się zza krzaków ujrzałam męską sylwetkę która stała naprzeciw jakiejś kobiety. Niepewnie się wychyliłam gdy nagle mężczyzna słysząc kroki zaskoczony jebnął mnie bukietem kwiatów w pysk.

- HA?! Co ty robisz imbecylu?! - wyszłam z krzaków wkurwiona z gałęziami i liśćmi we włosach.

Spojrzałam temu mężczyźnie w twarz groźnie gdy nagle mnie zamurowało.... To... TO BYŁ CHUUYA! oraz... Kouyou... Co oni robili razem?

- To Chuuya już wam nie przeszkadzam - zakryła delikatnie usta rękawem delikatnie i z  klasą śmiejąc się pod nosem poprawiła mu delikatnie kosmyk włosów i poszła.

- Kouyou.... Musisz? - wymamrotał do siebie kurdupel po czym skrępowany na mnie spojrzał.

Niepewnie wyciągnął w moją stronę bukiet kwiatów, który miał wcześniej starcie z moim pyskiem. Odwrócił delikatnie wzrok czerwieniąc się.

- Pozwól.... że zaproszę cię na randkę... - rzekł skrępowany delikatnie drapiąc się w tył głowy.

Nie wiedziałam jak zareagować. Jedynie co robiłam to lustrowałam go wzrokiem z otwartymi ustami dopóki liść z włosów nie wsunął mi się do jamy ustnej. Zareagowałam gwałtownie i wyplułam liść byle gdzie. Wypadkiem akurat natrafił na buty Chuu. Spaliłam buraka ze wstydu.

- Cóż... A więc... Zgadzasz się? - zapytał się powtórnie trzymając bukiet.

Domyśliłam się, że zgodą będzie wzięcie bukietu po czym delikatnie go złapałam i powąchałam. Uśmiechnęłam się pod nosem z delikatnym rumieńcem. Chuuya zrobił krok w moją stronę po czym delikatnie złapał za moją dłoń. Zaciągnął mnie w kierunek altanki i wskazał na wszelakie potrawy. Altanka była przyozdobiona ledami, a także wszelakimi kwiatami. Nocny zapach lasu powoli zaczynał być wyczuwalny, a delikatny i melodyjny szum drzew dodawał własnego klimatu. Aromat drzew, traw oraz kwiatów zaczynał być coraz bardziej wyrazisty. Zza chmur zaczął wyłaniać się promień blasku księżyca. Co do gwiazd... Były one tutaj wyjątkowo widoczne i pochłaniały swoim wyglądem nasz wzrok.

Powoli z Chuuyą siedliśmy na ławce przy stole. On patrzył na mnie swoimi błękitnymi oczami, które w blasku księżyca przyciągały swym pięknem i głębią. Niepewnie złapał za moją lodowatą dłoń i zaczął ogrzewać w swoich delikatnie całując w palce.

- Muszę ci coś powiedzieć.... Przepraszam za to co ci powiedziałem... Przepraszam, że cię zraniłem.... Naprawdę strasznie się źle z tym czuje. Zachowałem się jak kompletny kretyn... Nie jestem pewien czy mi wybaczysz... Ale... - nim dokończył nasz wzrok skupił się na świetlikach wyłaniających się z traw. 

Robaczki świętojańskie z pewnym urokiem wirując w powietrzu wytworzyły obraz mnie z Chuuyą. Reszta powoli zaczęła przybierać kształty napisu. "I love you... I love you (T.I)... You don't know how much I love you... I want to die for you... I love you honey ~Chuuya".

W moim sercu momentalnie pojawiło się nietypowe uczucie ciepła. Zaś reszta ciała okazywała jeszcze nieznane mi znaki. Delikatnie z moich oczu uroniła się łza.  To mi przypomniało pewną wizję gdy byłam nieprzytomna. Na drżących niczym galareta nogach wstałam z opuszczoną głową. Trzęsąc się podeszłam do niego bez słowa. Ten jedynie na mnie spojrzał pytająco. Był zdezorientowany. Powoli wyciągnęłam słoje dłonie w jego stronę.....
































Nagle złapałam za policzki i z namiętnością pocałowałam. Gdy nasze usta się stykały po moich plecach przepłynęły dreszcze pragnienia. Głaszcząc go po policzku i przewijając między palcami jego kosmyk włosów powoli ustałam z pocałunkiem. Czerwona niczym dorodny kwiat róży spojrzałam na jego równie barwną twarz, która podkreślała urok jego kręconych kosmyków, po czym ponownie go ucałowałam ale w czoło.

Krótko mówiąc zrozumiałam przekaz mojej dawnej wizji właśnie w tym momencie. On mnie skrycie kochał, a wszechświat dawał mi jakby znak, że jest częścią mnie bez której nie umiem żyć. Te wszystkie sytuacje nie były przypadkiem, one były tylko po to byśmy obydwoje przejrzeli na oczy, że jesteśmy jedną częścią..

- Kocham cię~ - szepnęłam mu zmysłowo i czule do ucha a ten oparł swoją brodę o moje ramie i delikatnie ucałował w kark.

Nastąpiła cisza. Czas leciał dla nas tak szybko jak nigdy. Chcieliśmy.... Nie... My pragnęliśmy by ta chwila trwała najdłużej jak się tylko da. Usiadłam na jego kolanach i opierałam czoło o jego silne barki wsłuchując się podczas nocnej ciszy w bicie jego serca. Czułam się szczęśliwa.

Niespodziewanie Chuuya zirytowany wydał odgłos jakby o czymś ważnym zapomniał. Skrępowany nagle na mnie spojrzał i wstając klęknął przy mnie. Spojrzał mi głęboko w oczy i złapał za dłonie. Uśmiechnął się po swojemu po czym....

- Czy zostaniesz moją dziewczyną? - wypowiedziane przez niego słowa sprawiły, że moje serce gwałtownie zaczęło wariować.

- TAK! - wypowiedziałam bez namysłu rzucając się w jego ciepłe ramiona. Przepełniała mnie radość. Od zawsze pragnęłam by ta chwila nastała. Kto by się spodziewał, że z nienawiści przejdziemy w miłość i tak naprawdę od samego początku tak miało być <3

*Perspektywa Chuuya*

Mój oddech przyspieszył, a moje ręce zaczęły delikatnie drżeć z niemocy uwierzenia w to co się aktualnie działo. Czułem się jakby moje marzenie właśnie się ziściło. Jednak... Nie wszystko jest kolorowe i piękne. Nie ma takiego czegoś jak idealne wyznanie miłości. Tym elementem, który zawsze wszystko psuje jest... DAZAI!

Razem z (T/I) usłyszeliśmy dobiegający szelest zza krzaków. Skierowaliśmy tam nasz wzrok. Stamtąd wydobył się ten maniakalny debil z kocim zadowolonym ryjem. Jak zwykle popsuł urok chwili. Czasami się zastanawiam czy te wszelakie niepowodzenia miłosne na świecie nie są spowodowane właśnie przez tego imbecyla.

Pewnym krokiem wylazł z krzaków po czym trzepnął jakieś zwierze które ze smakiem wgryzało się w jego cztery litery. Tak marginesem mówiąc mam nadzieję, że to zwierze przeżyje gdyż on nie jest jadalny.

Wracając do tematu Osamu ta buła (Dop od autorki. Nie pamiętam kto to dokładnie napisał w komentarzach ale musiałam wykorzystać i zaczerpnąć ten pomysł z "Osamu ty buło". Bardzo proszę niech ta osoba teraz się zgłosi i bijcie jej brawa za ten cudny komentarz uwu) gramoląc się w naszą stronę uśmiechnął się i przystał przy nas kładąc dłonie na naszych głowach.

- No i wszystko poszło zgodnie z planem. Chuuya wyluzuj nie chciałem ci zabrać, po prostu cię sprowokowałem byś wziął się w garść. Widzisz jak cię dobrze znam?~

- DAZAI! TY CHUJU! - wkurwiony jebnąłem go z prawego sierpowego w brzuch wprowadzając go w zaświaty krzaków. 

Moja (T/I) zareagowała na to śmiechem.

- Nie przejmuj się Chuuya, jak dla mnie to czyni tą chwilę bardziej wyjątkową. Przynajmniej będzie to pamiętny dzień.

- Po cholerę mi wspomnienie z tą miernotą owiniętą w bandaże!

- No już Chuuya, nie wkurzaj się słońce, ważne że to skończyło się happy endem <3 - zakończyła swoją wypowiedź pocałunkiem. Ja ją przytuliłem i tak zasnęliśmy w blasku pełni księżyca.

KONIEC!

--------------------------------------

1083 słowa. Mam nadzieję, że mam odpowiada długość tego. Dobrze, a więc to jest ostatnia część głównego wątku, przed wami będzie jeszcze 33 część w formie bonusika i niespodzianki. Czekajcie na to cierpliwie i wytrwale, bo uważam, że będzie warto! Mam nadzieję, że zakończenie wam się spodobało! Ale jak już mówiłam PAMIĘTAJCIE przed wami jeszcze bonusik! Trzymajcie się cieplutko! Czekajcie cierpliwie na niespodzianeczkę! Bayoo!~



I want to die for you~ (Chuuya Nakahara x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz