Wciąż jeszcze nie wierzę, że tu jestem.
Nie mam pojęcia, jak to się stało, że zgodziłam się wejść do apartamentu Bruce'a. Nie zamierzałam w ogóle tego robić. Wiem, że nie ma w tym nic złego, ale mam dziwne wrażenie, że ojciec i Lex byliby innego zdania, gdyby się o tym dowiedzieli.
Pewnie więc po prostu muszę się upewnić, że się nie dowiedzą.
Prawda jest też taka, że nie ufam swoim odruchom, gdy Bruce Blackwood jest blisko. Kiedy znajdujemy się w miejscu publicznym i otaczają nas inni ludzie, jestem spokojna. Gdy jednak zostajemy sami, po prostu przestaję nad sobą panować. Raz po raz odtwarzam w głowie tę scenę, gdy ostatnio mnie pocałował, i ciągle czuję fascynację przemieszaną z przerażeniem. Nie mam pojęcia, dokąd zmierzam i dokąd mnie to wszystko zaprowadzi, i po raz pierwszy w życiu czuję się tak niepewnie, jakby grunt uciekał mi spod stóp.
A to wszystko jego wina. Tego bezczelnego, idiotycznie uśmiechniętego palanta, który siedzi teraz przy stole naprzeciwko mnie i bawi się kieliszkiem z winem, przyglądając się, jak jem.
– Mam nadzieję, że ci smakuje – mówi zwodniczo spokojnym tonem.
Przełykam kęs zapiekanki, która oczywiście jest doskonała. Jakim cudem ten facet wszystko robi tak dobrze?
– Oczywiście, że smakuje, to jest świetne. Gdzie się nauczyłeś tak gotować?
– Miałem po pracy dużo wolnego czasu. – Obojętnie wzrusza ramionami. – Można powiedzieć, że to jedno z moich hobby.
Ciekawe, jakie są inne. Sądząc po błysku w jego oczach, jaki pojawia się przy tych słowach, raczej nie chcę wiedzieć.
– Dobrze, a więc co do twojego ojca – podejmuje Bruce spokojnie, akurat w momencie, gdy znowu mam usta pełne jedzenia. – Całe Callaway Enterprises myśli, że twoja matka popełniła samobójstwo. Zakładając, że to nagranie jest prawdziwe, brzmi to jak coś, czym można by go zaszantażować, w końcu morderstwo to już poważny kaliber. Masz jakieś pomysły, dlaczego mógł to zrobić?
Milczę przez chwilę, przeżuwając jedzenie. Nie chcę po sobie pokazać, że potrzebuję tych kilkunastu sekund, żeby się zastanowić.
Nie wiem, dlaczego ojciec to zrobił. Kochał moją matkę i sądząc po tym, jak czasami się zachowuje, ona nigdy nie opuściła jego myśli. Pytanie Bruce'a jest więc całkiem zasadne. Nie mam tylko pojęcia, jak na nie odpowiedzieć.
– Może po prostu działał w afekcie? – podsuwam w końcu. – Może zezłościł się na nią przez coś, co zrobiła, zadziałał impulsywnie, a potem tego żałował? Bo jestem pewna, że ona nawet teraz nie jest mu obojętna. Czasami ją wspomina i zawsze słyszę w jego głosie taki straszny żal.
Albo wyrzuty sumienia. To nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy.
– Może go zdradziła? – podsuwa Bruce, a ja wzdrygam się na samą taka myśl. – Wiem, że pewnie wolałabyś widzieć swoją matkę jako anioła bez skazy, księżniczko, ale też była tylko człowiekiem. To przecież mogło się zdarzyć.
Niechętnie nawet przed samą sobą przyznaję, że mogło. Wzdycham.
– Mama czuła się... zamknięta w naszym apartamencie – przyznaję z oporem. – Żyła jak... w złotej klatce. Wszyscy mi o tym mówili: jej znajomi, nawet ojciec. Zawsze myślałam, że to dlatego popełniła samobójstwo. Że po prostu nie była w stanie tego wytrzymać. Może jednak zrobiła coś innego, bo nie była w stanie wytrzymać, a jej śmierć była tylko tego konsekwencją.
– Na przykład zdradziła twojego ojca? – poddaje Bruce miękko. – Myślisz, że to możliwe?
Z kolejnym westchnieniem odkładam widelec na talerz. Już nie jestem głodna.
CZYTASZ
Lęk wysokości | Niekorporacyjni #1 | ZAKOŃCZONE
Roman d'amourW świecie niedalekiej przyszłości korporacje są wszystkim, co liczy się w życiu: przynależność do jednej z nich równa się przynależności do kręgu społecznego, rodziny i odpowiedniej pozycji. To świat, w którym Aurora Callaway, córka właściciela najw...