26. Bruce

5.5K 649 97
                                    

Kochani,

po pierwsze, przepraszam za obsuwę! Sobota mnie zaskoczyła :D

Po drugie, chciałam dać znać, że do końca zostały nam tylko trzy rozdziały Lęku. Niestety nie obiecuję, że wszystko się tu wyjaśni, bo zapewne wiecie, że planuję drugą część ;) Ale może nie zabijecie mnie za zakończenie :D

W związku z tym jak wyglądać będzie rozkład jazdy na tę końcówkę? Rozdział 27 pojawi się tradycyjnie w środę, 28 w piątek, a ostatni 29 w przyszłą sobotę. A potem płynnie możecie przeskoczyć do Króla popiołów, jeśli ktoś będzie miał ochotę ;)

Link na wszelki wypadek też Wam podrzucam ;)

https://www.wattpad.com/story/241401102-kr%C3%B3l-popio%C5%82%C3%B3w-kr%C3%B3lowie-vegas-3-start-26-09

Indżoj!

_____________________________________

To już oficjalne.

Aurora Callaway jest moją nową obsesją.

Nie potrafię wytrzymać całego dnia w biurze, kiedy jej nie widzę. Myślałem, że przelecenie jej sprawi, że chociaż trochę mi przejdzie, ale nic z tego. To jakieś nienormalne. Powinienem jej nienawidzić – w końcu to jej rodzina odpowiada za to, co stało się z moimi rodzicami. Przede wszystkim mam jednak ochotę upewnić się, że wszystko z nią w porządku, nawet jeśli równocześnie wciąż uwielbiam ją wyprowadzać z równowagi.

Wiem, że powinienem powiedzieć o wszystkim Karen. Jeśli tego nie zrobię, ona prędzej czy później i tak się dowie, i będzie jeszcze gorzej. Na samą jednak myśl o tym robi mi się niedobrze. To nie będzie przyjemna rozmowa.

Nadal jednak uważam, że warto było.

Kiedy wieczorem wracam do mojego apartamentu, umawiam się z Karen na kolejny dzień. Nie jest z tego powodu szczęśliwa, ale nalegam, mówiąc, że to ważne, więc nie ma innego wyjścia, jak tylko ustąpić. Lepiej mieć to już za sobą.

Zamierzam postawić sprawę jasno. Nie zrezygnowałem z pójścia do łóżka z Aurorą wtedy, kiedy Karen mi tego zabroniła, i nie zamierzam urywać tego, co jest między nami, teraz, kiedy do wszystkiego się przyznam. Karen może próbować chronić Aurorę, ale przede mną jej nie ochroni.

Kiedy słyszę dzwonek u drzwi, jestem już po prysznicu i mam w planach wyjątkowo wczesne położenie się do łóżka. Myślę, że może to Mason Callaway – w końcu dzisiaj był pierwszy dzień po jego powrocie do firmy i nawet nie wpadł, by zapytać, jak poszło mi pod jego nieobecność – jestem więc bardzo zdziwiony, gdy na monitorze pod drzwiami widzę jego córkę.

Czym prędzej otwieram, a sama świadomość, że ona właśnie wchodzi do mojego apartamentu, sprawia, że mój fiut zaczyna twardnieć. Aurora jak zwykle wygląda pięknie – przebrała się już z biznesowego stroju, który pogniotłem jej na klatce schodowej w firmie, w luźną, chabrową sukienkę wykonaną z jakiegoś miękkiego, przyjemnego materiału. O jego fakturze przekonuję się, gdy tylko zamykam za nami drzwi i obejmuję Aurorę w pasie, by ją do siebie przyciągnąć.

Ma rozpuszczone włosy, dokładnie tak, jak lubię najbardziej. Nie oponuje, kiedy ją obejmuję, wręcz przeciwnie, kładzie mi dłonie na ramionach i wpatruje się we mnie z niemym wyzwaniem, któremu zamierzam sprostać.

– Co tu robisz? – pytam, wplątując jej jedną z dłoni we włosy. Uwielbiam to robić, także dlatego, że są takie miękkie i jedwabiste. – Myślałem, że spędzasz ten wieczór z twoim ojcem.

– Jakbym miała jakąkolwiek ochotę spędzać z nim czas po tym, czego się o nim dowiedziałam. – Aurora krzywi się i marszczy nos, co wygląda dziwnie uroczo. – Nie ma go. Poszedł na jakieś spotkanie, więc pomyślałam, że skorzystam na tym i wpadnę do ciebie. Masz coś przeciwko?

Lęk wysokości | Niekorporacyjni #1 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz