Trzymam nadal w objęciach Caluma i nie wiem co zrobić. Wygląda jak zagubiony chłopczyk, który zrobił coś czego żałuję z całego serca... Kurwa... Miałam przejechać, zemścić się i wrócić do domu...ale, zaraz...zaraz...Cal powiedział, że on MUSIAŁ, ALE NIE CHCIAŁ to znaczy, że ktoś go zmusił?-Tosia- zapytał zachrypniętym od płaczu głosem Cal
- tak?- pytam równie cicho
- wybaczysz mi? Mogę uczestniczyć w życiu naszej córeczki?
-cal...to trudne, ale wybaczyłam ci już dawno...jeśli zaś chodzi o Meli to możesz. Mała musi mieć ojca...ale musisz mi kilka spraw jeszcze wyjaścić
-dobrze... dziękuję...naprawdę się cieszę, że mnie od niej nie chcesz odciąć...
-Cali to tak samo twoja córka jak i moja...
Po chwili słyszę tupot małych stupek i odrazu wiem, że to moja,przepraszam nasza córka.
-tatku moce ce psytulic?
-chodź tu kochanie- kuca i rozkłada ręce. Mała tak się cieszy, że już z rozbiegu wpada w jego ramiona. Po chwili mała mówi mu coś na ucho i Cali znów zaczyna płakać. Dopiero gdy się uspokoił odpowiedział jej szeptem, ale nie było dane mi tego usłyszeć.
- siostra wiesz, że musisz nam wszystko opowiedzieć? Poza tym w salonie nadal leżą trupy- mówi ash
-uhm...muszę zadzwonić
Biorę telefon i wybieram numer Harrego
-hej przeszkadzam?
-hej. Masz szczęście. Oco chodzi?
-musze powiedzieć chłopaką prawdę - mówię patrząc na nich.
- napewno chcesz powiedzieć, że jesteś najgroźniejsza kobietą na świecie?
-Harry...teraz nie oto chodzi czy chce czy nie...był tu Aiden...- mówię ciszej na końcu bo głos mi się łamie. Szybko mrugam oczami, żeby się nie rozpłakać
- i co? Przecież go lubisz z resztą my też- mówi zdezorientowany
-Hazza on był kretem... To było zaplanowane...on współpracował z Markiem- mówię cicho, ale jednak na tyle głośno, że słyszą to chłopcy
-co?! Jak do kurwy?! No nie wytrzymam! Japierdole!- i nagle słyszę huk i połączenie zerwane
-japierdole!- szybko szukam Liama. Wybieram numer, a on po 2 sygnałach odbiera
- Hej księżniczko- mówi miło
-hej Li. Idź do Harrego bo albo rozdupił telefon albo się coś dzieje. Tylko ruchy! Raz raz!
Po 3 minutach się odzywa
- nic mu nie jest. Strzelił pistoletem w telefon
-no rozjebie go! On chce mnie do zawału doprowadzić czy co?!
- ej Tosia uspokój się. Dziś o 3 będziemy
- okej...już jestem spokojna... Mam jeszcze prośbę, ale to do Harrego daj mi go do telefonu
-halo- mówi cicho
- haroldzie jak przyjdziesz to cię zapierdole! Wiesz jak się martwiłam!
- przepraszam - mówi cicho
- dostaniesz reprymendę jak przyjedziesz, a teraz musisz mi przysłać ludzi, żeby pozbierali ciała oda ludzi w sumie nie wiem czy Aidena czy Marka. W każdym razie jest kilka ciał plus ciało Aidena
CZYTASZ
~ Love is where you silently want it ... ~ 5sos/ 1D/Zakończone
Fanfiction17 letnia Tosia kilka lat wcześniej uciekła od brata, który się nad nią znęcał wraz ze swoimi kumplami. gdy dziewczyna zostaje zgwałcona przez kolegę swojego brata a on nic z tym nie robi, wydaje wszystkie swoje oszczędności na bilet do Sydney kropk...