2 tygodnie później...
Od więcej niż dwóch tygodni nic się nie dzieje. Ja jednak wiem, że to dopiero cisza przed burzą. Wiem też, że jeśli przestrzegają zasad co nie jest pewne to nic mi nie grozi ani naszemu gangowi. Jesteś prawą ręką szefa. Jestem w ciąży i przez to jesteśmy nietykalni. W prawie jest, że jeśli jakąś ważną dla gangu kobieta będzie w ciąży nie można tknąć tego gangu. Ja jestem w 2tyg. Ciąży. Sprawdziliśmy nasz sojusz z innymi gangami i wszystkie są z nami. No dobra....prawie wszystkie. Ludzie, którzy mieli zachowanie skandaliczne zostawali wydalanie z gangu i zsyłani z rodzinami tam, żeby byli bezpieczni.
Jakby doszło do walki i oni byliby przeciwko nam to mamy tkz.Asa w rękawie. Przejdą na naszą stronę, a my będziemy mieli tak duże poparcie gangów, że sami się wycofają.
Od tych dwóch tygodni nie rozmawiałam także z bratem czy też z Calumem... Po prostu to nie na moje siły, ale cóż... Dziś tam pójdę. Dlaczego? Mo...przepraszam nasza córka płacze za ojcem. Nie będę jej go odbierać.
***
Jest godzina 14 obawiam się tego co mogę zastać u chłopaków. Na wszelki wypadek i dla bezpieczeństwa biorę pistolet i daje też go Melce. Wkładam też wszędzie noże. Dziś wyglądam tak;
Wyglądając tak łatwiej mi pochować wszędzie noże, bądź coś podobnego. Przekładam je przez siatkę i one się tak blokują. Mam je dosłownie w każdym możliwym miejscu na ciele.
****
Podchodzę do drzwi i pukam. Drzwi się uchylają.... To się robi straszne. Sprawdzam wejście czy nikogo nie ma. Wyciągam klucz z drzwi i wkładam go do kieszeni. Wchodzę do salonu i zamieram.
-o mój boże!! Melka nie patrz na to!!
Wyciągam telefon i wykręcam numer do Hazzy. 1 sygnał...2 sygnał... 3sygnał...
-halo?- mówi zaspany
-hazz szybko do domu chłopaków...proszę- mówię łamliwym glosem- weź ze sobą Sof musi wziąść Melke do domu. Nie wychodźcie tu bez broni i zabezpieczenia. Szybko proszę. Wezwij lekarzy
-kurwa. Co się tam dzieje? Z resztą nie ważne... Idę
Rozłączyliśmy się, a ja zobaczyłam, że mija miśka się przytula do Caluma. Zakrwawionego, poranionego i ledwo przytomnego. Czuje, że ktoś jest jeszcze w domu. Ktoś od nich...
-Melcia... Zostaw tatusia, wyciągnij broń i czuwaj tu. Teraz musisz być suką. Pamiętaj jak cię uczyłam. Zaraz będzie tu wujek, ale ktoś tu jeszcze jest... Nie może stać się ani tobie ani wujką i tatusiowi nic stać. Jak tatuś wyzdrowieje to zrobimy wszystko, żebyś była szczęśliwa. Kocham cię skarbie- cmoknelam ją w głowe- musisz być silna dla mnie i dla taty
Dziewczynka wyciągnęła broń i stanęła w pozycji bojowej. Zrobiłam to samo. Stanęliśmy do siebie plecami i patrzyliśmy po połowie pokoju, żeby w razie jakby ktoś wszedł szybko go unieszkodliwić. Słyszymy kroki. Po chwili ktoś schodzi ze schodów. Wyciągam tłumik i zakładam na broń. Gdy jest wystarczająco blisko strzelam, a on upada na dywan co tłumi dźwięk uderzenia o ziemię. Za nim po chwili schodzi następnym, którego znów ubezwładniamy. Może to dziwnie brzmi, ale oni za ok. 48h będą cali i zdrowi. Po prostu ich uspismy i wlalismy do organizmu substancje, które nawet jakby się obudzili to się nie ruszą.
CZYTASZ
~ Love is where you silently want it ... ~ 5sos/ 1D/Zakończone
Fanfic17 letnia Tosia kilka lat wcześniej uciekła od brata, który się nad nią znęcał wraz ze swoimi kumplami. gdy dziewczyna zostaje zgwałcona przez kolegę swojego brata a on nic z tym nie robi, wydaje wszystkie swoje oszczędności na bilet do Sydney kropk...