7. Dzień przebaczenia

16 2 0
                                    

Przygotowania na dzień otwarty szkoły idzie pomyślnie. Każdy szykuje i rozplanowuje swoje obowiązki. Ikimaru dużo ćwiczy na sali gimnastycznej walkę i swoje umiejętności. Tak samo Aida i Igor. Ogólnie kandydatów na te zawody jest z 15 osób. Ikimaru nie wygląda na zestresowanego. Ja bym się denerwowała, tyle ludźmi... I... jeszcze publiczność.... Każdy ma jakiś procent by wygrać 'pokaz umiejętności", wystarczy trochę skupienia i taktyki.
Olivier jako nasz przewodniczący jest odpowiedzialny za naszą sale klasową. Musi dbać o ład i porządek. Przydzielono mnie do niego wraz z Karolem. Będziemy przygotować mały poczęstunek dla przychodzących, A Karol układa playliste z muzyką.
Będziemy omawiać ogólnie kierunek naszej szkoły i tym podobne. Pomyślałam żeby zrobić takie małe stoisko z napojami. Kupić owoce, wziąć mikser i zrobić stoisko z kilku ławek. Naszemu wychowawcy spodobał się ten pomysł.
Dni otwarte zaczynają się jutro. Mam pomysł na napoje, ale też muszę je dokładnie przemyśleć. Nie chce dawać byle czego. Chce by ludziom smakowało.
Siedząc teraz w naszej sali rozplanowuje jakie owoce wykorzystać. Jest teraz długa przerwa, więc mam trochę czasu by się zastanowić.
Zoe: Nikola?
- Hm? - Nie odrywam wzroku od moich notatek.
Zoe: Prawda, że robicie stoisko z napojami?
- ...no.
Zoe: Sok winogronowy z jabłkiem jest przepyszny. Możesz taki zrobić. - Zaproponowała.
- Mhm... Ta.
Zoe: Czy ty w ogóle mnie słuchasz?
- Tak.
Zoe: To dlaczego-
- Słuchaj. - Podniosłam głowę i spojrzałam stanowczo. - Jeżeli myślisz, że nasze relacje się rozluźnią pierwszą byle jaką rozmową to się grubo mylisz. Wybacz, ale jestem teraz zajęta. - Wróciłam do moich notatek.
Zoe: Wiesz... na prawdę mi przykro to co się wydarzyło. I wiem, że nie jest ci łatwo nam to wybaczyć. Ale wiedz... że... Nie ważne co by się działo... służę ci z pomocą. - Odeszła i usiadła do swojej ławki.
Teraz będzie mnie na łaskę brała... Nie ma praktycznie do kogo gęby otworzyć i tylko stara się wrócić do starej znajomości. Kretynka. Zaraz... "gęby?", " Kretynka?" O matko... Co się ze mną dzieje? Nigdy nie myślałam o kimś w taki sposób. Co się stało? Czy ja już powoli przeginam?

- Mam pytanie do was. - Marta z Ikimaru skupili całą uwagę na mnie. - Umiecie określić... jaka ja jestem?
Ikimaru: Czyli?
- No... jaka mogę być z charakteru i tym podobne...
Marta: To proste. Jesteś uczciwa, rodzinna, sumienna i troskliwa. Ale jesteś strasznie niecierpliwa.
Ikimaru: Ja myślę, że jesteś rodzinna: Troszczysz się o swoich bliskich i dbasz o nich najlepiej jak możesz, a trzymasz duży dystans.
Marta: Dystans? Jaki dystans?! Nikola jest otwarta jak księga.
Ikimaru: No właśnie nie.
- Czyli zmieniłam się...
Marta: Co masz na myśli?
- Dzisiaj źle pomyślałam o Zoe, aż sama siebie nie poznaje.
Marta: Słuchając tego, sama Cię nie poznaje.
- Co mogło się zmienić?
Ikimaru: Myślę, że to przez wydarzenie z Mirai.
Marta: Może tak być, wiele się wydarzyło i to mogło na Ciebie negatywnie wpłynąć.
- Coś w tym może być... - Wyglądałam jak zbity pies.
Marta: Oj... nie załamuj się tak. Jesteś Nikola! Dziewczyna wybuchająca pozytywną aurą.
- Nie sądzę.
Ikimaru: Z tym się mogę zgodzić. Przecież Mirai najlepiej się czuła w twoim towarzystwie. Przy tobie zawsze chodziła uśmiechnięta.
- Jakoś ostatnio nie sprowokowałam ją do śmiechu.
Marta: Nikola - Złapała mnie za ramię - Wiele się wydarzyło w tak krótkim czasie. Ale to może być następny krok w twoim i jej życiu. A jak myślisz, jak wtedy ją spotkaliście? Uciekła od swojego rodzinnego domu, albo została porzucona i znalazła szczęście u was. Zapewne zaczyna teraz swój następny rozdział. Jak zdąży się okazja, porozmawiasz z nią i przeprosisz. Zobaczysz, jeszcze się ułoży. Więc nie ma co się załamywać tylko trzeba podnieść wysoko czoło i iść przez świat.
Ikimaru: Los dał ci porządnego kopa, ale możesz wstać i wziąć się w garść. Wystarczy tylko o to walczyć.
Zamilkłam, nie wiedziałam jak mam na to wszystko odpowiedzieć. Zatkało mnie totalnie. Mają rację, muszę wstać i iść przed siebie. Przestać myśleć o tym co się stało, A myśleć o tym co będzie.
- D-dziękuję wam. Jesteście najlepsi. Widać, że ktoś musiał w końcu przywalić mi kamieniem bym to zrozumiała i tak na to spojrzała.
Marta: Hah do usług. - Uśmiechnęła się.
Ikimaru: Kamieniem może nie... przesadzasz.
- Poprośmy o rachunek, skończmy obiad. Muszę się pouczyć przed klasówką.
Ikimaru: W sumie racja, jutro dzień otwarty. Nie będzie czasu by się uczyć.
- Przyjdziesz Marta jutro do naszej szkoły?
Marta: Jak znajdę czas to wpadnę. - Uśmiechnęła się promienie.
Ikimaru: Rachunek poprosimy! - Odwrócił się do kelnera.

MY DEMON // Li k ka  -TYMCZASOWO ZAWIESZONE-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz