♧7♧

2K 149 64
                                    

Hanji starała się chronić Erena przed Levi'em, nie mogła ukrywać tego co robił Alfa i jeszcze tego samego dnia przyznała się Erwinowi, że ukrywała przed wszystkimi prawdziwą drugą płeć Erena.

Generał nie był zły, jednak nie mógł przejść obojętnie obok tego co wymyślił sobie Levi. Od razu poszedł z nim porozmawiać, co jednak zakończyło się fiaskiem. Czarnowłosy Alfa miał głęboko w poważaniu ostrzeżenia i pouczenia brwistwgo Generała. 

Jedynym wyjściem było trzymanie Erena zdala od Kapitana, co niestety nie było łatwym zadaniem. W takim stanie rzeczy trwali przez półtora miesiąca, a po tym właśnie czasie zaczęły dziać się z Erenem dziwne rzeczy...

Wymiotował, był słaby, nie jadł praktycznie nic, a jak już jadł to strasznie mieszał posiłki. Hanji po zbadaniu go musiała powiedzieć czego to wszystko jest przyczyną... Tego ukrywać nie mogła...

- Eren... Nie chce owijać w bawełne... Powiem ci to prosto z mostu... -wzięła wdech.- Jesteś w ciąży...

Zielonooki stał jak słup, pobladł przez co wyglądał jak sufit, dostał mdłości, nie mógł sobie poradzić z tym co usłyszał.

- A... Ale zabezpieczenie! J-ja...

- Nie pomogło... Nie wiem dlaczego... Musisz o tym powiedzieć Levi'owi... Ja wiem, że to będzie dla ciebie bardzo trudne ale nie ma innego wyjścia... 

- Zgłupiałaś!? W życiu mu tego nie powiem! On mnie zabije! - krzyczał spanikowany.

- Spokojnie Eren, ja mu powiem... Uspokój się i myśl o ciąży, nie ważne czy tego chciałeś czy nie, powinieneś go urodzić... Bo chcesz, prawda? - zapytała z nadzieją.

- Tak... Może i jest to tylko zarodek... Ale dla mnie jest dzieckiem... I nie mam zamiaru odbierać mu przyszłości przez głupotę Kapitana... 

- Bardzo dobrze Eren, jestem z ciebie dumna - wyszła z pomieszczenia i udała się do Levi'a. Musiała z nim porozmawiać na ten temat.

Weszła do jego gabinetu, tak jak się spodziewała kobaltooki Alfa siedział, czytał i popijał herbatkę. Nic innego nie mógł robić w wolnym czasie. Beta westchnęła ciężko.

- Levi, Eren jest w ciąży - przez chwilę kobieta miała wrażenie, że oczach Kapitana pojawił się pewien błysk. Jej bystry wzrok wyłapie wszystko, od razu zaczęła mieć nadzieję, że Levi nie zostawi Omegi samej.

- I co z tego? - odłożył filiżankę, nadal patrzył w książkę. - Nie przyznaję się do tego co w nim jest. Jak dla mnie najlepiej będzie jeśli zniknie, poza tym, to należało do jego obowiązków, aby się zabezpieczyć. Nie dotarło do niego? To niech teraz sam się męczy, ja mam za dużo problemów na głowie, żeby się jeszcze nim przejmować

- Ty naprawdę nie masz serca...

- Teraz to do ciebie dotarło? - popatrzył na nią zimno.

Mój Kochany Syn... ♡Riren♡  A/B/OOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz