♧ kilka dni później ♧
Eren właśnie przechadzał się korytarzami kwatery. Źle czuł się z tym, że Kapitan go obserwuje. Gdziekolwiek się nie pojawił, czarnowłosy zapeszał go swoim zimnym wzrokiem. Zobaczył Moblita, który szedł w jego stronę.
- Eren, Hanji kazała ci przekazać, że masz do niej przyjść, była poddenerwowana, więc podejrzewam, że chodzi o coś poważnego - minął go.
Eren wzruszył ramionami, po czym szybko udał się do okularnicy. Wszedł do środka.
- Stało się coś Han? - zapytał.
- Nie chcę cię martwić... Ale Levi dowiedział się o tym, że jesteś Omegą... - Eren pobladł. Był jaśniejszy od samego Kapitana.
- A... Ale... Ale jak to!? Jak to się stało!? - poczuł ścisk w żołądku ze stresu.
- To moja wina Eren... Uzupełniałam twoją teczkę, ale dobrze wiesz jaka jestem zabiegana, roztrzepana i nie wiadomo jeszcze co, no i wyszłam na momencik z gabinetu zostawiając twoją teczkę na widoku... Nie spodziewałam się, że przyjdzie akurat dziś. Kiedy wróciłam, on czytał, popatrzył na mnie i zapytał, czy jesteś Omegą... Skoro zobaczył w twojej teczce, że tak, to nie miałam zamiaru kłamać... Nie był zły, po prostu wszystko odłożył i bez słowa wyszedł...
- Naprawdę nie krzyczał?... - zapytał smutny.
- Nie... Przepraszam Eren... Naprawdę nie chciałam, żeby tak to się potoczyło. Mogłam już na samym początku powiedzieć ci stanowcze 'nie' i od razu odesłać cię do domu... Eh... Przeze mnie możesz mieć kłopoty - usiadła zrezygnowana.
- Ale... Ty też możesz mieć przeze mnie kłopoty...
- Ja sobie jakoś poradzę, gorzej z tobą... Boje się, że teraz może być za późno na wytłumaczenia...
- Jesteś prawdziwą przyjaciółką Han... - przytulił ją, co brunetka odwzajemniła. - Co powinienem teraz zrobić?
- Na twoim miejscu poszłabym z nim porozmawiać i poprosić o zachowanie tajemnicy... O ile nie rozpowiedział już tego wszystkim... - puściła go.
- Nie mam nic do stracenia, dzięki Hanji - wyszedł.
Od razu udał się do gabinetu Kapitana. Zapukał i wszedł do środka. Czarnowłosy spojrzał na niego i od razu wstał. Zielonooki trochę się przestraszył.
- Kapitanie ja- przerwał mu. Przyszpilił go do ściany.
- Dobra Eren... Słuchaj mnie gówniarzu - trzymał młodego chłopaka przypartego do ściany. Nie dał mu możliwości nawet najmniejszego ruchu. - Nikt o niczym się nie dowie, ale pod jednym warunkiem
- J... Jakim?... - zapytał rumieniąc się.
- Od dziś będziesz moją osobistą zabawką... - powiedział patrząc na niego poważnie. Erenowi zrobiło się dziwnie niedobrze ze stresu.
♧♧♧
Okej, stwierdziłam, że będę kontynuować ff, na które mam największą wene. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe.
CZYTASZ
Mój Kochany Syn... ♡Riren♡ A/B/O
RomanceCzy głupie zachowanie kapitana Levi'a może mu ujść na sucho? Czy konsekwencje nigdy go nie dosięgną?