◇26◇

1.6K 96 34
                                    

Ackermann otworzył szybko oczy, a rażące światło pierwszy raz mu nie przeszkadzało. Widział niebo, błękitne i lekko zachmurzone. Przekręcił głowę w bok słysząc, jak koś mamrocze pod nosem. Zobaczył Kolet, która siedziała obok i próbowała przyspieszyć regenerację swoich nóg.

- Gdzie jestem?... - zapytał słaby.

- O, w końcu księżniczka się obudziła...  - wymamrotała, po czym popatrzyła na niego.

- Gdzie Zeke? - zapytał wracając do sił.

- Nie ma go już... Pożarłam go - po tych słowach Ackermann poczuł satysfakcję i spokój.

- A... Co mi się stało? I dlaczego nogi ci się regenerują? 

- Dostałeś specyficzną zatrutą strzałą, była z nami jeszcze jedna osoba, o której ja niestety nie wiedziałam wcześniej... Trucizna ta miała cię unieszkodliwić, a jej działanie ukazuje nam najgorszy z naszych koszmarów, lub jedną rzecz z wielu, której naprawdę bardzo się boimy. Po tym jak pożarłam Zeke'a, musiałam walczyć z tym człowiekiem... Miał ten sam sprzęt co ty, więc szybko udało mu się mnie 'pokonać'... Odciął mi nogi, żeby mnie unieruchomić, ale przywołałam jedną ze swoich form tytana... Jako Tytan stumetrowy, moje dziesięć form tytanów są połączone pewnego rodzaju linią życia, kiedy jeden z nich umiera, ja opadam lekko z sił. Kiedy zostaję tylko ja, jestem prawie niegroźna... Prawie niezdatna do walki. Kiedy zaczęłam walczyć z Zeke'm, niektóre pokonane formy tytanów już wyparowały, a skoro wyparowały, to do mnie wróciły, takim sposobem przywołałam cztery i pokonałam z ich pomocą Zeke'a. Jemu udało się pokonać te cztery, ale ja w tym czasie zdołałam go pożreć. A żeby wygrać z tamtym, przywołałam tylko jednego tytana, który go unieruchomił i jest tam - pokazała palcem. 

- Rozumiem... Nie musiałaś tak się rozgadywać 

- Zamknij się. Ciesz się, że ci w ogóle pomogłam. Ta strzała mogła cię zabić, na szczęście nie jest zbyt dobrym łucznikiem i tylko cię drasnął 

- Drasnął? Bolało jak cholera... 

- To efekt trucizny - wytłumaczyła. 

- Eh... - westchnął podnosząc się. - Wracam. Ty też? 

- Zastanowię się... Wiem gdzie cię szukać w razie czego 

Levi wstał. Założył swój sprzęt.

- Muszę ci podziękować, no więc, dziękuje. Uważam, że taki żołnierz jak ty bardzo się przyda w walce z tytanami 

- Tytanów już nie ma Levi... - powiedziała spokojnie. - Teraz to ja mam nad nimi kontrolę... Nie będziecie już musieli się obawiać, przynajmniej przez kilka lat, dopóki nie zabijecie ich wszystkich

- Rozumiem... - powiedział, po czym zasalutował. Kolet się tylko uśmiechnęła. 

Czarnowłosy mógł wrócić do kwatery nie obawiając się o własne życie, mógł wrócić do swojej Omegi i swojego dziecka, mógł powiększyć swoją rodzinę...

Kiedy wrócił do Kwatery, zastał tam ją zniszczoną. Martwił go fakt, że odbudowanie jej będzie trwało bardzo długo, tym bardziej, że tak niewiele osób pozostało przy życiu.

Wszedł do pokoju, poczuł, że życie zaczyna się układać, kiedy zobaczył swoją Omegę i syna.

- Tata! - podbiegł i go przytulił.

- Już jestem... - pogłaskał go po głowie. Eren podszedł i również go przytulił. 

- Tak się martwiłem... - powiedział łamliwym głosem.

-Domyślam się... - pocałował go krótko. - A teraz... Hiro idziesz do ciotki na noc... My musimy powiększyć rodzinę

- ... Jesteś najgorszy... - powiedział z uśmiechem na ustach. 







Koniec...

◇♧◇♧◇♧◇♧◇♧

No więc tak kończy się ten ff.

Wszystko co chciałam, napisałam, więc skończyłam.

Mam nadzieje, że się spodobało. A teraz będę kontynuować inny ff, który tez będzie podlegać pod maraton.

Może kiedyś dodam jakiś rozdział specjalny, ale nie obiecuje.




Maraton 3/?


Edit 22.03.2021:

To nie jest Myszka Miki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

To nie jest Myszka Miki

To jest

To jest

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Levi

Mój Kochany Syn... ♡Riren♡  A/B/OOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz