Za wspólne walki

378 44 15
                                    

Od razu mówię że znajduje się tutaj postać z mangi więc trochę spoilery.

-Chuuya nie! - wykrzyczał Dazai.
Było już za późno.

Atsushi i Akutagawa bezproblemowo dostali się do budynku. W czasie gdy inni odciągali uwagę ochrony oni się tam przedarli. Ranpo musiał włamać się jakoś do ich systemu. Nie było to łatwe nawet jak dla detektywa. Było to wręcz niewykonalne. Wiedząc, że jest tam pełno kamer, Akutagawa najzwyczajniej rozwalił je wszystkie. Mimo tego i tak napotkali wiele pułapek.

W końcu znaleźli się w ślepym zaułku. Nie było tam niczego. Poprostu pusty korytarz zakończony ścianą. Ale coś przykuło ich uwagę.
Była to karteczka na której napisane było
Skręcisz w prawo--umrzesz
Skręcisz w lewo--przeżyjesz

-Co to ma znaczyć? - zapytał Nakajima.
-Musimy iść. - Ryunosuke skręcił w prawo ciągnąć Atsushiego za rękę.
-Czekaj przecież tam pisało..
-Nie ma czasu na wyjaśnienia musimy iść. Zaufaj mi.

Atsushi wiedział, że instynkt Akutagawy jest niezawodny. Postanowił pójść za nim.

-Słyszysz?
-Co?
-Krzyki. Tam ktoś jest! - krzyknął Sushi. Pobiegł prosto w tamtą stronę. Zobaczył tam czerwonowłosą dziewczynę. Złapali ją.
Gdy Atsushi miał ruszyć jej na ratunek, ktoś już pozbył się problemu.
Mowa tu o Ryunosuke używającego Rashomona, by zabić wrogów.
Atsushi otworzył szeroko oczy widząc wszędzie plamy krwi.
Podbiegł do Akutagawy uderzając go pięścią w klatkę piersiową.
- Miałeś nikogo nie zabijać! - ten jednak zatrzymał cios i ze spokojem odpowiedział.
-To było konieczne. Ile razy mówiłem Ci żebyś dołączył do mafi.

Ich kłótnie przerwała Montgomery.
-Przestańcie! Wiem gdzie są tamci. - ledwo co wydyszała. - Mam plan.

-Chuuya nie! - krzyknął Dazai.

Fyodor w momencie, gdy Chuuya zamierzał go uderzyć wyciągnął z za płaszcza bombę. Rzucił nią prosto w jego brzuch w momencie wybuchu. Czemu? Miał to w planach?

Wybuch był na silną, ale blokowało go właśnie ciało Chuuyi. Kiedy dym już opadł Fyodora nie było. Był tylko Dazai, Chuuya, Atsushi, Akutagawa, Montgomery i Kunikida?
Nie znajdowali się już w celi tylko w pokoju Anny.

Stało się to za pomocą Tanizakiego, który użył lekkiego śniegu by ich zakamuflować. Wszyscy zostali tam transportowani.

Nakahara miał dużo ran. Można powiedzieć, że był na skraju śmierci. Dałby sobie z tym radę, ale był za bardzo pogrążony w żalu i w chęci zemsty.

Z jego brzucha wydobywało się dużo krwi. Krwotok nie ustawał ani trochę.

-Chuuya! - krzyczał Dazai. - Proszę cię obudź się!
-Zamknij się Dazai. - powiedział szorstko Kunikida.
-Co? Czy ty nie widzisz co się stało? - Osamu przytulił zimne ciało Nakahary do siebie, tym samym brudząc się krwią. Nie chciał tego. Nie teraz.
-Słuchaj powinieneś martwić się teraz o coś innego. My wszystko załatwimy.
Nagle w pokoju rozległ się odgłos obcasów, i psychopatyczny śmiech.
Wszyscy odwrócili się za siebie.

-I takie coś to ja rozumiem! - uśmiechnęła się Yosano.
-Całkowicie o niej zapomniałem. - szepnął Dazai. Akiko podeszła do rudzielca. Obejrzała go i ze smutkiem oświadczyła.
-Rany są za poważne. Nie mogę go zabijać, niestety. Muszę go od razu wyleczyć.

Leczenie zajęło około 30 minut. Dazai w tym momencie starał się obmyśleć logiczny plan.

W czasie, gdy oni siedzieli bezpieczni,inni na zewnątrz o miasto.

Pamiętaj mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz