Mikołajki z Shinsoukoku

294 31 4
                                    


Akutagawa usłyszał głośny huk w innym pomieszczeniu. Wstał szybko i jeszcze zaspany stał właśnie w progu pokoju.
-Co ty robisz Jinko?
-Dzień dobry. W końcu wstałeś. - odpowiedział Atsushi leżący na podłodze.
-Tak, ale co ty zrobiłeś? - westchnął głośno i podszedł do chłopaka pomagając mu wstać.
-Przewróciłem się tylko. - odpowiedział z uśmiechem drapiąc się przy tym po szyji.
-To jak wyjaśnisz to co masz na sobie?
-Akutagawa zmierzył go wzrokiem. Nakajima miał na sobie strój renifera. Z jednej strony czarnowłosego lekko to rozśmieszyło, ale starał się zakryć to poważną miną.
-A, to do pracy. Dzisiaj jest 6 grudnia zapomniałeś?
-Faktycznie. - odrzekł sucho.-Kiedy wrócisz do domu?
-Nie powinno mi długo zejść. Powinienem wrócić na jakąś 16.
-Okej. Tylko jedź ostrożnie. Jest mróz.
-Czyżbyś się o mnie martwił? -zapytał z rozbawieniem Atsushi.
-Nie o ciebie. O auto. - białowłosy spojrzał na niego złowieszczo.
Akutagawa wcale nie miał tego na myśli. Martwił się, że znowu zostanie sam.

-Dziękujemy i zapraszamy ponownie! - krzyknął Atsushi. Zaraz jednak drzwi się otworzyły.
-Dzień dobry. - klient przywitał się entuzjastycznie.
-O Dazai witaj. Co cię sprowadza?
-Chuuya kazał mi iść po kawę. On mnie szantażuje, musisz na niego uważać, potrafi być groźny. - szepnął.
-Haha- Nakajima zasmiał się nerwowo. - Już się robi.

-Atsushi, a tobie nie jest zimno? Na dworze jest okropnie. A poza tym pasuje Ci ten strój.
-Tak, dzięki. To twoje zamówienie.
-Dzięki. Swoją drogą jak ci idzie z Akutagawą? Z tego co pamiętam zawsze był problematyczny.
-Jest dobrze. Wiesz czasmi mamy jakieś sprzeczki, ale zawsze wychodzę z tego żywy. - Osamu spojrzał na zegarek. - To dobrze, pogadałbym jeszcze, ale nie mam czasu. - rzucił pieniędzmi na lade i pobiegł najszybciej jak umiał do siebie, po drodze przewracając się na mrozie.

-Może idź zobacz czy wszystko z nim w porządku? - spytał Kunikida, który właśnie odbierał zamówienie.
-Poradzi sobie. Taki upadek to dla niego nic. Widzisz? - Dazai wstał z ziemi otrzepał się i wbiegł na ulicę. Zaraz jednak zaczęły na niego trąbić samochody.
-Może jednak zadzwonię po Chuuye. - pomyślał Atsushi.

Akutagawa siedział spokojnie na kanapie czytając w okularach mangę. Pił przy tym ciepłą czarną herbatę. Na dworze rozpętała się niezła zima.
Jego spokój jednak coś przerwało, tak jak przeczuwał. Wiedział, że zaraz coś się stanie. Usłyszał wibraowanie komórki. Podszedł do niej i zobaczył napis:
Tygrysołak
Odebrał z prędkością światła.
-Co jest?
-Auto mi nie chce odpalić. - powiedział zdyszany Atsushi. Po paru sekundach ciszy Akutagawa odpowiedział.
-Czekaj tam na mnie.

Ryunosuke ubrał się ciepło, założył płaszcz, szary szalik i wyruszył w podróż. Musiał biec pod wiatr co
utrudniło mu zadanie.

W końcu w pobliżu zobaczył swojego chłopaka opartego o słupek.
Cały drżał z zimna.

-Czemu nie masz kurtki idioto?
-Nie brałem jej. Myślałem, że tylko wskoczę i wyskoczę i będę w domu.
-Najwidoczniej źle myślałeś. - warknął.
-To co zrobimy?
-Nie wiem. Zobaczę.

Po 20 minutach czarnooki wyszedł i oznajmił, że wracają do domu. Założył Atsushiemu swój płaszcz po czym zamówił taksówkę.

Gdy weszli do domu, Akutagawa powoli poszedł do szafy założyć sobie ciepły sweter.
-Przepraszam. - odwrócił się w stronę głosu.
-Za co?
-No za dzisiaj. Wiesz to nie tak miało być. Więc trzymaj, to dla ciebie. - Atsushi wręczył mu mała paczkę.
-Eh. Wybaczam. Ale następnym razem masz bardziej uważać, zgoda? Inaczej nie wypuszczę cię z domu.
W sumie to też coś dla ciebie mam.

W paczce dla Akutagawy były trzy tomy książki, którą cały czas czytał.
Za to w paczce dla Nakajimy znajdował się srebrny wisiorek z kółeczkiem, a do tego ciasteczka. Tak, te ciasteczka, które kiedyś razem robili.
-Ryu.. Dziękuję.
-Nie gadaj. Też dziękuję. I nie zasłużyłeś na ten prezent dla twojej świadomości.
-To dlaczego mi go dałeś?
-Bo tak mi się podoba. Należy mi się nagroda. - Ryunosuke próbował jak zwykle ukryć swoje emocje, ale jadnak przełamał się i przytulił do siebie Atsushiego i pocałował go w czoło. Ten zdziwiony wtulił się w niego oraz również go ucałował.

-Nie będę tam pracować. To dla ciebie niebezpieczne.
-Co? Ale dlaczego tak nagle zmieniasz zdanie?
-Znowu kazali mi cię złapać. Zdenerwowałem się. I rzuciłem tą robotę.
-Przepraszam, to przeze mnie.
-Cicho siedź.

Resztę wieczoru spędzili razem rozmawiając o wszystkim i o niczym.
A co z Dazaiem? Dotarł do domu z lekkimi zadrapaniami, ale minutę po czasie. Okazało się jednak, że Nakahara tylko żartował i na zewnątrz można było usłyszeć jego donośny śmiech, a przy okazji zrzędzenie Osamu.

***

Hejka! To taki mały prezencik na Mikołajki. Wiem, że nie jest jakiś super, no ale tyle udało mi się wymyśleć. Jeszcze raz dziekuje wszystkim za czytanie. A i jeszcze jedno ogłoszenie. Za niedługo tak myślę, wyjdzie książka albo z daiharu, albo taka z różnymi shipami z bungou stray dogs. W sensie będzie jedna historia z nimi wszystkimi. Jak myślicie co będzie lepsze?

Pamiętaj mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz