Za troskę

344 42 5
                                    


W momencie, gdy miał to zrobić, w
całym pomieszczeniu, a tak właściwie wszędzie można było usłyszeć donośny, wysoki krzyk.
Zaraz potem drzwi zostały brutalnie wyważone.

Krzyk zagłuszał wszystko. Zaraz potem Fyodor został wręcz wgnieciony w metalową ścianę.
Na około snuło się pełno dymu. Atsushi i Akutagawa przesunęli się ostatkami sił dalej od miejsca zdarzenia. Dazai przyglądał się wszystkiemu jak zawsze tym razem ze zdziwieniem.

Z szarego dymu zaczęła wyjawiać się czerwona obłoczka światła. Oczywiście z tej mgły wyłonił się Chuuya.
-Dlaczego na mnie nie poczekaliście! - wykrzyczał zbulwersowany.
-Mogło wam się coś stać. Wyobraź sobie co by było jakbym nie zdążył?
-To było w planie Chuuya. A teraz, wiesz co robić?
-Jasne. Czekałem na to. Wyprowadź stąd tą dwójkę. Najlepiej niech ewakuują wszystkich na zewnątrz.
-Już się robi.

Kiedy w pomieszczeniu nie było już nikogo, Chuuya postanowił rozprawić się z Dostoevskim. Ściągnął swoje czarne rękawiczki szybkim ruchem i aktywował swoją zdolność. Teraz już nie było odwrotu. Teraz był już w swojej drugiej formie.

Fyodor już po poprzednim ciosie był zdezorientowany. Miał o wiele więcej ran. Wiedział, że z nim nie ma szans, ale nie wiedział że tak szybko uda mu się wyzdrowieć.

Chuuya za to był w transie. Nie dość, że próbował zabić Fyodora to jeszcze rozwalał wszystko co było w pobliżu.
Budynek był na skraju zawalenia się.

W pewnym momencie fioletowooki chciał wykiwać Nakahare. Inaczej, chciał uniknąć jego ataku i zaatakować z innej strony. Nie chciał go zabijać. Wziął nóż i próbował wycelować nim jego bok. Wtedy jednak sam poczuł ukłucie w sercu. Ktoś stał za nim. Chuuya został tylko lekko draśnięty, ale Fyodor powoli wykrwawiał się na podłodze. Osobą która stała za nim był nie kto inny jak Osamu. Teraz zostało tylko przywrócenie Chuuyi. Tylko, że nie było go już przed nim. Szybo odwrócił się w drugą stronę, po czym został uderzony w brzuch. Przewrócił się na ziemię i kaszlnął krwią. Chuuya chciał go już zaatakować lecz on wykrzyczał.
-To ja Dazai! Chuuya opanuj się. Widzisz ile przeszliśmy nie możesz teraz..
-Nakahara przerwał mu przyszpilając jego ręce do podłogi. Wtedy Osamu aktywował swoją moc i dezaktywował zdolność Nakahary.
Niebieskooki upadł swoim ciałem na to Dazaia. On tylko pogłaskał go po głowie.
-Już koniec.
-Wiem. - ledwo co powiedział Chuuya.
-Szczury zostały złapane przez koty.

-Dobrze się bawicie? - odezwał się głos przy wejściu. Należał do Kunikidy.
-Wstawać i pospieszcie się zaraz wszystko się tu rozwali.

Dazaia i Chuuye nic już nie obchodziło. Najzwyczajniej Osamu wziął na ręce Nakahare i zaniósł go do wyjścia. Tam czekali już wszyscy. Niektórzy zdrowi niektórzy nie do końca.

W końcu wszystko się skończyło. Wszystko miało wrócić do normy.

Przed powrotem do domu chłopcy zostali jeszcze opatrzeni. Chuuya był cały obolały z Dazaiem nie było lepiej.
Obydwaj byli wymęczeni nie wspominając już o Atsushim i Akutagawie. Chyba pierwszy raz zaangażowali się w taką walkę, w której nie dali by rady wygrać.

Fyodor został najpierw zamknięty. Potem okazało się, że naprawdę nie żyje.

Ryunosuke opiekowałem się Atsushim. Był on o wiele bardziej ranny niż czarnowłosy. Na ciele miał masę bandaży. Mimo tego dobrze się trzymał. Najbardziej pocharatany był Mori z Fukuzawą. Ich stan zdrowia nie był zbyt dobr. W końcu oni pokonali większość osób będących w budynku.

Kiedy drzwi od mieszkania Dazaia się otwarły, od razu powędrowali położyć się na dużym łóżku.

Jego dom wyglądał zwyczajnie, ale też elegancko. Ściany były białe i czarne. Kuchnia była duża. W salonie leżały skórzane fotele i szklany stolik,a przed nim tewizor. Było dużo przestrzeni. To nie podobało się Chuuyi.

Obydwaj leżeli w ciszy. W końcu odezwali się na raz
-Zamieszkajmy razem.
-Wprowadź się do mnie.

Odwrócili głowy w swoją stronę i zaśmiali się obaj.
-Myślę że to dobry pomysł wprowadzić się do ciebie. Tam jest przytulniej i tam mamy najwięcej wspomnień.-odparł Dazai.
-Dokladnie o tym pomyślałem.
Znowu nastała chwilą ciszy. Osamu chwycił Chuuyę w pasie i wtulił go w siebie.

-Posłuchaj. Wiesz, strasznie się bałem o ciebie wtedy i myślałem długo nad czymś. Nie chce żebyś był w ciągłym niebezpieczeństwie. I chciałbym, żebyśmy odpuścili sobie życie w mafi.- Dazai przeczesał jego rudą grzywkę. -Nie chcę cię stracić Chu.

Pamiętaj mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz