Epilog

238 15 15
                                    

Cas,

Mam nadzieję, że tego nie przeczytasz, ale jeśli to czytasz to znaczy, że nie żyję. Chciałbym wyznać ci prawdę, ale z każdym dniem czuję się gorzej i obawiam się, że mogę nie doczekać końca Touru, ani nawet do etapu, na który mnie zaprosiłeś, a nie chcę zostawić Cię z domysłami i półprawdami, dlatego piszę ten list na wszelki wypadek. Oto cała prawda. Już bez kłamstw, bez ukrywania niczego.

Pod koniec grudnia zasłabłem w warsztacie. Nie pamiętam co się stało - poczułem się gorzej i kolejne co pamiętam to twarz lekarza w szpitalu. Zrobili mi te wszystkie badania i podali diagnozę, która brzmiała jak wyrok - rak w zaawansowanym stadium. Pamiętasz ten mój kaszel? Nie byłem przeziębiony - kłamałem, żebyście się nie martwili. Byłem blisko pełnoletności, więc wybłagałem lekarzy, żeby niczego nie mówili Bobby'emu, mówiąc, że sam mu powiem. Jak wiesz - nie powiedziałem mu. Nie dawali mi wielkich szans, ale powiedzieli, że jest szansa jeśli pojadę do szpitala Johna Hopkinsa w Los Angeles. To jeden z najlepszych szpitali w kraju, ale mogłem zacząć tam terapię po skończeniu osiemnastu lat. Zgodziłem się.

Wracając do Sylwestra. Myślami byłem przy tym, że umieram, a ten cholerny kaszel nieustannie mi o tym przypominał. Oświadczyłem Ci się, żeby wiedzieć czy kochasz mnie tak bardzo, aby znosić patrzenie na to jak być może z każdym dniem umieram coraz bardziej. Gdybyś powiedział "tak", od razu po tym powiedziałbym Ci prawdę i poprosił o to, żebyśmy pobrali się zanim odejdę, bo wierzyłem i cały czas wierzę, że jesteś tym jedynym i chciałem przeżyć nasz ślub. Z drugiej strony nie chciałem czynić z Ciebie wdowca tak młodo, dlatego postanowiłem sobie, że jeśli powiesz "nie", nie powiem Ci prawdy i odejdę, aby pozwolić Ci realizować to, co robisz najlepiej, czyli rozwijać karierę i odnosić kolejne zwycięstwa. Powiedziałeś "nie", więc postanowiłem się odsunąć i sprawić, że mnie znienawidzisz. Ale mam wrażenie, że nie udało mi się to nawet w Kalifornii, gdy kłamałem czemu wyjechałem. 

Moja zmiana stylu? Zgoliłem włosy, żeby nie myśleć o tym, że wypadają mi przez chemię - chciałem to uprzedzić i móc wmawiać innym, że to mój nowy styl, żeby nikt się niczego nie domyślił, gdyby ktoś znalazł mnie w Kalifornii, chociaż myślę, że wystarczająco mocno utrudniłem to Charlie włączając telefon tylko na kilka minut dziennie o zupełnie różnych porach. Resztę stylu dopasowałem do fryzury, to wszystko.

Wiem, że jesteś zły i wiem, że pewnie mogłem zachować się lepiej, ale chciałem, żeby wszyscy jak najmniej ucierpieli, gdy odejdę, bo na pewno umrę - nawet w Los Angeles dawali mi cholerne pięć procent, a po kilku miesiącach powiedzieli, że chemia nie działa. Operacja nic nie dała. Powiedzieli, że mogą próbować walczyć o jakiś marny może jeden procent, albo mogę wrócić do domu i spędzić te ostatnie dni z bliskimi. To był moment, w którym wiedziałem, że muszę wrócić, bo nie dam rady sam i nie chciałem utrudniać sprawy z pogrzebem. 

A teraz ta bardziej emocja część... Zawsze Cię kochałem Castiel, nigdy nie przestałem Cię kochać, nawet na moment i naprawdę zrobiłem to wszystko, abyś jak najmniej cierpiał. Żałuję, że nie będzie nam dane się razem zestarzeć. Żałuję, że nie będę mógł patrzeć jak rozwija się Twoja kariera. I przede wszystkim żałuję, że już nigdy nie zostanę Twoim mężem, bo to pewnie byłby najszczęśliwszy dzień mojego życia. Jakaś część mnie chce wierzyć, że będę mógł patrzeć na Ciebie z Nieba, ale z drugiej strony... jest tyle różnych religii, że jaka realnie jest szansa na to, że w ogóle jest jakieś życie po śmierci? Boję się tego, że jest tam tylko pustka, bo jeśli już miałbym umrzeć to chciałbym móc tam, gdziekolwiek nie trafię, pamiętać o Tobie, a kiedyś także Cię tam spotkać. 

Do zobaczenia po drugiej stronie.

Kocham Cię.

Na zawsze Twój,

Dean

P.S. Tak, wiem - jestem beznadziejny w pisaniu takich listów i chciałbym, żeby to brzmiało bardziej romantycznie, ale myślę, że jak na mnie i tak wyszło całkiem nieźle.

Castiel czytał ten list każdego dnia rano i wieczorem. Każdego dnia wstawał i budził się sam, bo nie potrafił pokochać nikogo innego, nawet jeśli próbował. 

Jego kariera zakończyła się wraz z tamtym etapem Tour de France - drużyna Solarweb została zmuszona przez sponsora do zerwania kontraktu pod groźbą końca finansowania, a nie udało im się znaleźć innego sponsora, który twierdziłby inaczej. Nie dostał kontraktu od żadnej innej drużyny z najwyższej dywizji, ani nawet z drugiej dywizji. Odezwała się tylko jedna kontynentalna drużyna z Kolumbii, w której nie miałby szans na jakiekolwiek ważne zwycięstwo, a wątpił, aby kiedykolwiek którakolwiek drużyna zmieniła zdanie. Dlatego pierwszego stycznia napisał oświadczenie o końcu swojej przygody z kolarstwem, bo wolał to określenie niż "kariera" - uważał, że jego bycie zawodowcem było za krótkie, aby nazwać to karierą.

Po jego wyznaniu dużo dziennikarzy chciało z nim wywiadu, ale odmawiał. Po ogłoszeniu końca kariery te prośby się nasiliły, tym razem były to jednak prośby spoza dziennikarstwa sportowego, więc tym bardziej odmawiał. 

Wrócił do szkoły, którą w końcu skończył, a potem zatrudnił się u Bobby'ego i pracował u niego aż do śmierci mężczyzny - wtedy pracował w zasadzie u siebie, bo Singer przepisał warsztat na niego.

Trzymając w dłoni list Deana w swoje siedemdziesiąte urodziny Castiel wciąż odczuwał te same emocje jak wtedy, gdy przeczytał ten list w dniu jego pogrzebu, bo też wtedy dał mu go Bobby. Nigdy nie pogodził się z tym, że to tak się skończyło. Najbardziej zabolało go odkrycie naukowe - cudowny lek na nowotwory wprowadzono jako środek leczniczy osiem lat po śmierci Deana. Gdyby Winchester zachorował kilka lat później, mógłby dożyć później starości, co Castiel uważał za cholernie nie sprawiedliwie. 

Codziennie wieczorem nie tylko czytał ten list, ale też chodził nad grób Deana i codziennie do niego mówił, mając nadzieję, że może gdzieś tam w zaświatach słyszy jego modlitwy i czekając aż w końcu nadejdzie ten dzień, w którym do niego dołączy.

A/N

Dziękuję Wam za to, że byliście ze mną podczas tej historii. Dziś, łącznie z epilogiem, opublikowałam 8 rozdziałów, co jest chyba nowym rekordem.

A jeśli mało Wam gejowskich romansów w świecie kolarstwa to już teraz zapraszam na kolejny one-shot ze zbioru "Kochać inaczej" - pojawi się w ciągu kilku najbliższych dni.


Tajemnica [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz