16

123 13 0
                                    

Dean po raz kolejny zapukał w drzwi kabiny od toalety, w której zamknął się Castiel.

- Cas, otwórz - powiedział błagalnie. 

- Idź sobie! 

Allen zamknął się w toalecie po lekcji matematyki. Za odpowiedź przy tablicy dostał dwie jedynki z dwóch różnych tematów, a dodatkowo cały czas słuchał atakujących go komentarzy. Charlie wymodliła się, żeby jego psychika była mocniejsza niż kilka miesięcy temu i wymodliła to, bo dał radę nie dać po sobie znać, jak uderza w niego to, co dzieje się na lekcji, ale gdy tyko zadzwonił dzwonek, pobiegł do toalety i tam dał upust emocjom. Ponieważ nie wiedziała, co robić, pobiegła do Deana, aby wiedział, że z Castielem coś się dzieje.

- Błagam cię - powiedział łamiącym się głosem Winchester. - Wpuść mnie chociaż do środka.

Dean usłyszał westchnienie i po chwili kabina uchyliła się. Wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi i przyciągnął Castiela do siebie.

- Ja chcę tylko skończyć szkołę, żeby nie wyjść na skończonego idiotę - wymamrotał w koszulkę Winchestera.

Dean zaczął gładzić go po plecach i pocałował go w głowę, chcąc wierzyć, że to pomoże.

- Skończysz - zapewnił. - Pomożemy ci z Charlie. Zdasz, Cas.

- Gówno prawda, oni nie dadzą mi spokoju. Ludzie tacy są...

- Ale są też dobrzy ludzie i masz ich obok - powiedział spokojnie Dean. - Charlie pomoże ci ze ścisłymi, ja z tymi mniej ścisłymi i dasz radę. Jak wyjedziesz, będziemy ci codziennie wysyłać lekcje. Damy radę.

Castiel westchnął i wtulił się mocno w swojego chłopaka, który objął go mocno, chcąc dodać mu otuchy.

- Poradzimy sobie - zapewnił go raz jeszcze. - Możesz liczyć na mnie i Charlie, wiesz to.

Allen przytaknął i zaczął się uspokajać. Dean pomagał mu się uspokoić za każdym razem, gdy był obok, gdy tego potrzebował. Był mu za to naprawdę wdzięczny. Winchester często nawet nie musiał nic mówić - wystarczyło, żeby go przytulił i wszystko byłoby w porządku. Ale lubił jak Dean mówił, bo jego głos dodatkowo go uspokajał.

- Pomożecie mi? - spytał, jakby chcąc się upewnić, że nie zostanie z tym sam.

- Masz moje słowo - zapewnił go, a Castiel uśmiechnął się i pocałował go krótko, delikatnie, na znak zaufania.

- Dziękuję - powiedział cicho.

- Nie masz za co - odparł Dean. - Zawsze możesz na mnie liczyć, pamiętaj o tym.


Dean dotrzymał słowa i nie musiał nawet namawiać Charlie, aby dołączyła się do jego obietnicy. Bradbury jeszcze tego samego dnia zaoferowała Catielowi korepetycje z matematyki, które chyba zaowocowały, bo następnego dnia Allen regularnie zgłaszał się do odpowiedzi i bezbłędnie rozwiązywał każde kolejne zadanie, a dumny uśmieszek nie schodził mu z twarzy, gdy widział szok u swojej nauczycielki. Przy ostatnim zadaniu puścił jej nawet oczko.

To Castiel lubił najbardziej - udowadnianie komuś, że ten ktoś nie miał co do niego racji, że jest silniejszy, niż ktoś sądził.

Najpierw udowodnił to debilom z kadry juniorskiej z selekcjonerem reprezentacji włącznie, że nawet nie tyle, że da radę dostać kontrakt od europejskiej ekipy to jeszcze faktycznie jest w stanie go sfinalizować i podpisać. Trafił do World Touru, do najwyższej kolarskiej ligi, do jednej z najlepszych ekip na świecie, mimo że jego rywale liczyli, że wyląduje w kontynentalnej amerykańskiej drużynie, co zakończy jego karierę, a przynajmniej na długo ją stłumi.

Teraz pokazał nauczycielce, że wcale nie jest debilem i zdać go na dobre oceny, jeśli tylko się uprze. I faktycznie chciał mieć dobre oceny, aby coś jej udowodnić - aby udowodnić jej jej własny błąd. Poza tym to gwarantowałoby mu spokój pod koniec roku szkolnego, gdy już będzie musiał startować w wyścigach, bo to będzie najintensywniejszy okres całego sezonu, gdy drużyny ledwo wypełniają składy na kolejne wyścigi. Uznał to za dobrą taktykę - nazbierać masę czwórek, piątek, może nawet szóstek i potem mógł być spokojny o to, że zda. Ocena końcowa mało go interesowała.

A gdy tylko skończy szkołę, pokaże wszystkim, którzy go atakowali, że jest wielkim kolarzem. Ponieważ cała ekipa była młoda, liczył na to, że pojedzie chociaż jeden z wielkich tourów, gdzie celował w etap podczas jazdy indywidualnej na czas. To byłoby coś - wygrać etap w wieku osiemnastu lat. 

Charlie widziała z jaką łatwości Castiel rozwiązuje kolejne zadania, szokując nie tylko nauczycielkę, na której szoku mu zależało, ale również wszystkich obecnych w klasie.

Allen miał jedną ważną cechę charakteru, za którą Bradbury naprawdę mocno go szanowała - był uparty, gdy chciał coś komu udowodnić i nie poddawał się, dopóki nie osiągnął celu. Chciała, aby jej tego nauczył, bo szczerze mówiąc, jej też by się to przydało. Być może nawet bardziej niż sądziła.

N/A

Next albo koło północy, albo jutro.

Tajemnica [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz