27.03.1943
-Łucja...-powiedział Tadeusz. Spojrzałam na chłopaka.
-Janek chce z tobą porozmawiać.
-Ze mną?- spytałam pociągając nosem.
-Tak z tobą panno Dawidowska.- powiedział Zeus wychodząc z sali. Hala puściła mnie i popchnęła lekko w kierunku wejścia do sali. Spojrzałam jeszcze na wszystkich po czym weszłam do sali.Janek leżał na jednym z pierwszych łóżek przy drzwiach z lewej strony. Podeszłam do łóżka chłopaka i usiadłam na jego brzegu.
-Jak się czujesz kochany?- spytałam Janeczka.
-Przy tobie zawsze dobrze, mimo to, że wszystko mnie boli.- odpowiedział. Spojrzałam na chłopaka. Był bardzo skatowany. Widać było że bardzo cierpi. Pochyliłam się nad nim i pocałowałam go delikatnie w usta.-Chciałeś ze mną porozmawiać. O czym?- widać było że chłopak chce mi coś powiedzieć. Ale się się stresuje.
-Wiesz.... Ja chyba nie będę mogł mieć dzieci. Tak powiedział lekarz.- byłam zdziwiona jego wyznaniem.
-Nie przejmuj się kochany. Nie przejmuj się.- odparłam i delikatnie przytuliłam chłopaka.
-Nie jesteś zła?- spytał chłopak
-Na ciebie nie jestem. Ty nie jesteś niczemu winny kochanie.-odpowiedziałam.Chłopak uśmiechnął się delikatnie, co ja odwzajemniłam szerokim uśmiechem. Chłopak był już umyty, a nie cały we krwii tak jak wczoraj jak go odbijaliśmy. Ale rany nadal miał. Pewnie blizny mu zostaną na zawsze. Westchnęłam i spojrzałam w oczy chłopakowi.
-I co wzdychasz?- powiedział Janek.
-Nic, nic.- odpowiedziałam i oparłam głowę na dłoniach.-Panienka kim jest dla chłopaka?- spytała pielęgniarka wchodząc do sali.
-Narzeczoną- odpowiedziałam.
-A wie panienka, że jest duża szansa że nie będziecie mogli mieć dzieci?- powiedziała znów pielęgniarka.
-Tak. Janek już mi powiedział. Ale mi to nie przeszkadza. Wystarczy mi sama obecność mojego ukochanego.- odparłam, a pielęgniarka pokiwała głową.-No dobrze... Ale teraz musi pani wyjść, skoro pani wie i raczej pani się nic nie stanie.
-Mam jeszcze jedno pytanie proszę pani.
-Tak?
-Bardzo poważne obrażenia?- spytałam. Wiem że reszta się będzie pytać o to, więc źle by było nie wiedzieć. Ale martwię się też o Janeczka.
-Dosydź bardzo.-powiedziała pielęgniarka, po czym powiedziała mi jakie dokładnie i dała mi wyniki badań, po czym kazała mi wyjść. Pożegnałam się z ukochanym i wyszłam.-I o co chodziło?- spytała Duśka. Powiedziałam jej i reszcie po krótce o co chodziło. Po tym Zeus stwierdził, że chce zobaczyć wyniki Janka, a więc dałam mu je.
-No, nie są najlepsze. Ale najważniejsze, że żyje. I wszystko dzięki wam.- ostatnie zdanie powiedział do mnie i Tadeusza. Pewnie byłby tu z nami też Alek, ale no niestety nie żyje.
-A co wy tam macie?- pyta osoba która do nas podeszła. Okazało się że jest to Hania Zawadzka. Dziewczyna podeszła do nas i spojrzała mi przez ramię na wyniki Janka.
-Ale że aż tak źle go tam traktowali?- była zdziwiona i jednocześnie przestraszona Hania. Pokiwałam tylko głową. Hala podeszła do Tadeusza i go przytuliła.-Właśnie Haneczko, podobno byli u was Niemcy.- powiedziałam do przyjaciółki i spojrzałam na nią. Była cała brudna a na lewym rękawie sukienki było widać krew.
-Oj byli byli. Ledwo udało mi się uciec. Ale las, zwłaszcza nocą nie jest najlepszym pomysłem.
-Biedna Hanka.- powiedziałam i objęłam ją ramieniem.
-Chodźcie. Wracamy. A wy dziewczęta pójdziecie z nami.- powiedział Zeus. Wszyscy pokiwalismy głowami. Było widać, że Hania tak samo jak Hala, która przyszła wcześniej są zmęczone. Hani się nie dziwię skoro musiała uciekać przed Niemcami z własnego mieszkania. A Hala? Ona się pewnie martwiła przez całą noc o Tadeusza, który nie dał jej znaku życia.Już mieliśmy wychodzić, ale podeszła do nas pielęgniarka z Jankiem wspartym na jej ramieniu i powiedziała że chłopak może wrócić z nami, pod warunkiem, że przez dwa tygodnie będzie w łóżku, a potem nie będzie się przemęczać. Ucieszyliśmy się, bo lepiej być razem.
Janek wsparł się na Domańskim i na Tadeuszu i ruszyliśmy w drogę powrotną.Dziewczyny podczas drogi tramwajem zasnęły. Hania na ramieniu Tadeusza, a Hala, siedząca po mojej lewej stronie na moim lewym ramieniu. Janek siedział po mojej prawej stronie prawie się nie ruszając. Tak mi było chłopaka szkoda. Czemu akurat on?
-O czym myślsz Łucjo?- spytał profesor Domański siedzący na przeciwko Janka.
-O wszystkim i o niczym.- odparłam. Przez resztę drogi wszyscy milczeliśmy.
CZYTASZ
Byle do końca|| Jan Bytnar
FanficWojna. Wojna której miało nie być, bo Niemcy mieli nie atakować. Ale zaatakowali. I stało się. Dużo osób poddało się. Ale byli też ci, co walczyli. "Marszałek Piłsudski powiedziałby: - A my Hitlera w dupie mamy." - to już mówi samo za siebie. Mały...