Rozdział28

136 5 1
                                    

14.03.1960 godzina 16:30

Olga

-Mamo.- podeszłam do mamy.
-Tak?
-Ile miałaś lat, jak zakochałaś się w tacie?- spytałam. Kobieta spojrzała na mnie.
-Jak miałam piętnaście lat. A co?-zaciekawiła się moja mama.
-Nie nic. Tak się tylko zastanawiałam.- odparłam i uśmiechnęłam się. Kobieta spojrzała na mnie podejrzliwie i wróciła do gotowania. 

Po chwili wróciłam do swojego pokoju. W środku moja najlepsza przyjaciółka Audrey Matthews siedziała na łóżku i przeglądała moje rysunki.
-Audrey. Co ja ci mówiłam o moich rysunkach?
-Przecież one są świetne? Nie wiem o co ci chodzi, czemu nikomu ich nie pokażesz?- spojrzałam na nią z politowaniem.

Dziewczyna znała polski, gdyż jej mama była Polką. Tak jak moi rodzice, kobieta po powstaniu warszawskim przeprowadziła się do Stanów, by uniknąć represji ze strony Niemców. 
Moi rodzice i mama Audrey nie znali się. Dla nas było to lepsze, bo mogłyśmy się przyjaźnić na swoich warunkach.

Nagle ktoś wparował do mojego pokoju. Obie z przyjaciółką podniosłyśmy głowy.
-Nikt cię pukać nie nauczył Karol?- spytałam zirytowana, widząc w drzwiach brata.
-Ciocia Hania rodzi.- powiedział chłopak. 
-Co?- zdziwiłam się. 
-Tak. Wiesz może gdzie jest tata?- spytał trzynastolatek. 
-Pewnie w pracy. Idź powiedz mamie, że ja i Audrey wychodzimy.- powiedziałam i pociągnęłam przyjaciółkę za rękę. Dziewczyna wstała i pobiegła za mną do przedpokoju. Ubrałyśmy buty i cienkie płaszcze po czym wyszłyśmy z domu nawet nie zapinając ubrań.

-Gdzie idziemy?- spytała Audrey. 
-Do szpitala. Obiecałam wujkowi, że albo ja albo tata przyjdziemy jak coś się będzie działo. A jak sama słyszałaś, moja ciocia rodzi.
-Skąd twój brat wie?
-Telefon dzwonił chwilę przed tym jak wparował do mojego pokoju. Pewnie wujek dzwonił.

Weszłyśmy do budynku, więc rozejrzałam się po poczekalni. Po chwili zauważyłam wujka siedzącego blisko wejścia do jednej sali. Podeszłyśmy do niego z Audrey.
-Cześć.- mężczyzna spojrzał na mnie. 
-Gdzie Janek?- spytał tylko.
-Tata nie mógł przyjść. Dzisiaj pracuje do siedemnastej.- odparłam. Wujek pokiwał głową. 

-Będzie dobrze.- powiedziałam i kucnęłam naprzeciwko mężczyzny.
-Jak myślisz, Olga, chłopiec, dziewczynka, czy bliźniaki?- spytała dotąd milcząca Audrey. Spojrzałam najpierw na przyjaciółkę, a potem na wujka. 
-Chciałabym, żeby to była dziewczynka, ale nie wiem czy to może być prawdą.
-Pamiętaj że jest pięćdziesiąt procent szans, że twoja ciocia urodzi córeczkę.- odparła. 
-Wiem. Prawdopodobieństwo jest duże, ale nigdy nie wiadomo na pewno.

Po chwili wujek wstał i podszedł do lekarki, która przyjmowała poród i zaczął z nią rozmawiać. Chwilę później uśmiechnął się i wrócił do nas. Spojrzałyśmy na niego z Audrey.
-Dziewczynka.- powiedział nadal się uśmiechając. Ucieszyłyśmy się. 
-Jak chcesz, możesz iść. Posiedzimy tutaj.-wstałam i przytuliłam wujka. Mężczyzna poszedł do cioci, a ja i Audrey zostałyśmy w poczekalni. 

-Ty jesteś najstarsza?- spytała.
-No tak. I czasem mnie to irytuje.- spojrzałam na przyjaciółkę.
-Czemu?-zdziwiła się Audrey.
-Bo muszę się zajmować młodszym rodzeństwem i kuzynostwem.- odparłam i westchnęłam. 

-Wiesz, ja nie mam ani rodzeństwa, ani kuzynostwa.- powiedziała Audrey chwilę później. 
-Jak teraz patrzę, to nie dałabym rady bez rodzeństwa. Byłabym całkowicie inna.- odparłam. 
-Ja się zastanawiam, co bym zrobiła, gdybym teraz stała się starszą siostrą.
-Zwariowałabyś.- zaśmiałam się i wstałam. Audrey spojrzała na mnie. 

-Gdzie idziesz?- spytała. 
-Do taty.- odparłam. 
-Karol mi powiedział, że poszłyście do szpitala.- powiedział.
-Tak. Bo ciocia Hania urodziła. Tak z dwadzieścia minut temu.- mężczyzna pokiwał głową.
-Możecie iść do domu jak chcecie.-powiedział mój tata. Spojrzałam na przyjaciółkę, a ta kiwnęła głową. 
-Do zobaczenia potem w domu.- powiedziałam i przytuliłam tatę. Gdy Audrey pożegnała się z mężczyzną, poszłyśmy do domu.

Weszłyśmy do domu. 
-Wróciłyście już?-spytała mama.
-Tak. Tata za chwilę też wróci.- powiedziałam. Kobieta pokiwała głową. 

Poszłyśmy z Audrey do mojego pokoju i usiadłyśmy na łóżku, na którym nadal leżały moje rysunki. Wzięłam je do ręki.
-Podoba ci się ktoś?- spytała Audrey. Spojrzałam na nią.
-Tak.- powiedziałam.
-Kto to? Ktoś z naszej klasy? Albo nie, starszy od nas? Przystojny jest?- Dziewczyna od razu zaczęła mnie wypytywać o chłopaka w którym się kocham. 
-Muszę mówić?- spytałam.
-Tak musisz.- stwierdziła dobitnie dziewczyna. Westchnęłam przeciągle.
-Tak, z naszej klasy. Matt.- odparłam. Audrey zrobiła wielkie oczy. 
-Na prawdę?-spytała. Pokiwałam twierdząco głową. 

Matt Wood to jeden z najprzystojniejszych chłopaków z naszej klasy. Chodził tylko z jedną dziewczyną, Laurą, która musiała z nim zerwać, bo wyjechała z rodzicami do Francji. Reszta dziewczyn, oprócz mnie i Audrey, która chodziła z Damianem Levisem, skorzystała z sytuacji i zaczęła się do Matta przystawiać, ale on je ignorował.

-Pamiętasz tę Laurę?- spytała Audrey.
-No pamiętam a co?- spojrzałam na przyjaciółkę. 
-Bo kilka miesięcy po tym jak wyjechała, Matt zaczął na ciebie patrzeć jakoś tak inaczej. Nie jak na koleżankę z klasy, tylko tak jakby się w tobie zakochał.
-Nie wydaje mi się. Przecież on mnie nie zna...-zdziwiłam się.
-Ale Laura cię dobrze znała. Przecież my trzy byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Założę się, że mówiła mu o tobie. I to samych dobrych rzeczy.- spojrzałam na Audrey zdziwiona. Dziewczyna pokiwała uśmiechnięta głową. 

15.03.1960 godzina 8:30

Weszłyśmy z Audrey do sali. Podeszłyśmy do naszej ławki. Na mojej części blatu leżała ostrożnie złożona na cztery kartka. Audrey spojrzała na mnie. 
-Od kogo?- spytała dziewczyna. 
-Nie wiem. Też się zastanawiam.- odparłam i rozejrzałam się po klasie. W pomieszczeniu było niewiele osób, w tym Matt i Damian, który gdy nas zauważył, podszedł do nas.

-Cześć dziewczyny.- powiedział chłopak i pocałował Audrey. Dziewczyna odwzajemniła pocałunek  i przytuliła Damiana. Uśmiechnęłam się i usiadłam na krześle. Wzięłam do ręki kartkę i otworzyłam ją. Przeczytałam tekst na kartce i spojrzałam na Matta. Chłopak patrzył na mnie. Spojrzałam na kartkę jeszcze raz.


Pójdziemy dzisiaj po lekcjach na kawę? Znam dobrą kawiarnię kilka przecznic od szkoły.

Matt

-Przeczytałaś?- spytała Audrey, gdy Damian wrócił do swojej ławki.
-Matt zaprosił mnie na kawę.- powiedziałam. 
-Nie gadaj?!-zdziwiła się dziewczyna. 
-Tak.- uśmiechnęłam się. 
-Idź do niego.- uśmiechnęła się dziewczyna. 
-Teraz?- zdziwiłam się.
-Tak, teraz. Masz jeszcze kilka minut do rozpoczęcia lekcji. 

Wstałam z krzesła, poprawiłam sukienkę i podeszłam do chłopaka. 
-Hej Matt.- chłopak podniósł głowę znad podręcznika. 
-Cześć.- odparł i wstał.
-To jak idziemy dzisiaj po lekcjach na kawę?- spytał.
-Tak.- uśmiechnęłam się. Matt odwzajemnił uśmiech i zaczęliśmy rozmawiać. 

Po kilku minutach naszą rozmowę przerwał nauczyciel biologii wchodząc do klasy. Uśmiechnęłam się do Matta po raz ostatni i wróciłam do ławki.



Byle do końca|| Jan BytnarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz