Rozdział XXIV

63 6 1
                                    

Zgodnie z umową zebraliśmy się w czwórkę (Glizdogon został w Wielkiej Sali żeby dokończyć resztki po śniadaniu) i poszliśmy do Pokoju Życzeń. Wystrój prezentował się nie najgorzej aczkolwiek skromnie. Pomieszczenie było dosyć małe. Na środku stał okrągły stół i cztery krzesła. W rogu była szafka. Nie wiem czemu ale skojarzyło mi się to z mugolskim wywoływaniem duchów. Na przeciwko drzwi znajdowało się okno.
Remus rozłożył na stoliku pergamin, wyjął różdżkę, fiolkę z eliksirem, pióra i...
- Stary kozak Profesor Sprout? - zdziwiłam się na widok buta.
- Albo to albo szczoteczka do zębów Filcha - powiedział Syriusz z wielkim uśmiechem.
- No, ale do czego to wam?
- A taka nazwa jak świstoklik Ci coś mówi? - zapytał z przekąsem James, który łypał na mnie spod okularów.
Nie był zbyt zadowolony, że wykonują dla mnie zadanie. Ale z drugiej strony miał darmową wycieczkę do Durmstrangu i nie musieli odbywać szlabanu u McSztywnej. Czego chcieć więcej czyż nie? Remus wstał i się przeciągnął.
- Gotowe ! - ziachnął na cały głos. Domyśliłam się, że to on głównie się tym zajmował.
- Wow Remus skąd w Tobie tyle entuzjazmu? - zdziwił się James.
- A to stąd, że zmiana wcale nie należy do najłatwiejszych, a ja dałem sobie radę - zaczął swoje przechwałki co wydało mi się urocze.
- Nie bez powodu jesteś mózgiem Huncwotów - docenił przyjaciela Syriusz.
Chciałam podejść i objąć Remusa. Jestem niezmiernie mu wdzięczna jednak powstrzymałam swoje zapędy. Pochyliłam się nad nim i jego projektem. Na chwilę nasze spojrzenia się połączyły.
- Przestańcie zakochańce - pouczył nas James.
- Oj przestań. To, że Tobie się nie udaje upolować - w tym momencie Syriusz dał kuksańca Jamesowi i mrugnął parę razy okiem. Normalnie jakby miał tik - nie znaczy, że oni nie mogą się przekomarzać.
- Nie rób scen Syriuszu. Pamiętaj, że jeśli nie uda nam się znaleźć partnerek to się pobieramy - stwierdził James poważnym tonem a po chwili wybuchł dzikim śmiechem.
Remus zaczął się śmiać, a Syriusz i James dławili się ze śmiechu. Tylko ja zniesmaczona stałam jak z innej bajki.
- Ekhem - zakaszalałam teatralnie przypominając Huncwotom o swojej obecności. Spojrzeli na mnie jak na ufoludka - Kiedy będziemy mogli użyć świstoklika? - skierowałam pytanie do Remusa, ale odpowiedział James:
- Myślę, że przerwa wielkanocna będzie okej.
- W porządku. Hermesowi nie spieszy się z powrotem. Choć tęsknię za nim i chciałabym już mieć go przy sobie.
- Rozumiemy Cię. Też nie lubimy rozłąki.
- Taaak to nie należy do najprzyjemniejszych.
- Dzięki chłopacy - pożegnałam się i wyszłam powiadomić Lily o najbliższych planach.

Miłość Z Durmstrangu/HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz